piątek, 29 marca 2013

Rozdział 11


Weronika

Moje życie wygląda teraz jak w brazylijskim tasiemcu. Oficjalnie nadal jestem z Tomkiem. Udaję, że jestem z nim szczęśliwa,ale chyba domyśla się, że coś ukrywam. A mianowicie to ukrywam to, że w wolnych chwilach spotykam się z Michałem, który wie, że na razie jest tylko na drugim miejscu. Czasami czuję, że gram w jakimś serialu i, ze niedługo wszystko się skończy.

Do Tomka czuje się przywiązana. Nie kocham go, ale dzięki byciu jego dziewczyną mam spokój ze strony dziennikarzy, nie piszą o nas codziennie w brukowcach, nie lądujemy na pierwszych stronach gazet. Ale Michał... On jest taki całkowicie inny od mojego chłopaka... Jest taki spontaniczny, romantyczny, zabawny... Nie potrafię się mu oprzeć. Nie potrafię tego zatrzymać.

W wrześniu w dniu swoich urodzin, wiedząc, że jestem w Łodzi sama w domu, przyjechał po mnie i zabrał na piknik. Wtedy jeszcze nie wiedziałam o jego urodzinach. Nie miałam dla niego prezentu, a on na to, że najlepszym prezentem jaki dostał, jest moja obecność w tym dniu z nim, że może spędzić ten dzień ze mną.

Było naprawdę wspaniale. Nie spodziewałam się, że jestem aż tak dla niego ważna, że zamiast świętować z rodziną, był ze mną. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Wieczorem oglądaliśmy zachód Słońca nad zbiornikiem Sulejowskim, siedząc na kocu przytulenie do siebie. Ta chwila byłą taka magiczna. Czułam się taka bezpieczna, spokojna o wszystko, niczego się nie bałam, bo wiedziałam, że jest przy mnie, że mnie obroni. Przy Tomku nigdy tak nie było...

Właśnie on... Bierze teraz prysznic, a ja leżę już w łóżku. Po chwili był już przy mnie. Włączył laptopa i pogrążył się w otchłani Internetu. Zajęłam się czytaniem książki, którą niedawno dostałam od Agi. Podobno jest bardzo dobra. Sama już ją przeczytała i od razu mi ją poleciła. Niestety dziś to chyba ja już jej nie przeczytam. Tomek odłożył laptopa na stolik i zaczął całować moje nagie ramię. Nie reagowałam. Jego ręka wtargnęła pod moją koszulkę do spania. Pocałunki przeniósł na mój biust.

- Tomek przestań, nie mam ochoty.
- Ale ja postaram Ci tej ochoty dodać – wymruczał mi do ucha.
- Przestań...
- Przecież wiem, że masz na to taką samą ochotę co ja... Nie udawaj niewiniątka.
- Zrozum nie mam ochoty – próbowałam jakoś go z ciebie zepchnąć, ale nie dawałam rady – Tomek, przestań!!! – zebrałam się w sobie i jakoś dałam mu radę, wstałam z łóżka.
- Co się taką cnotką ostatnio zrobiłaś! Od miesięcy się nie kochaliśmy! Myślisz, że ja nie mam swoich potrzeb! Chodź tu w tej chwili! – złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
- Zostaw!!! – drugą ręką uderzyłam go w policzek – Nigdy więcej mnie nie dotykaj!!! – szybko usiekłam do łazienki, zabierając ze sobą telefon.
- Weronika, wracaj tu!!! – krzyczał z sypialni, by już po chwili szarpać za klamkę – Weronika, otwórz te cholerne drzwi!!! – nigdy jeszcze nie słyszałam, żeby tak głośno krzyczał. Po chwili jednak złagodniał – Weronika, nie przesadzaj no... Wyjdź... Proszę... Nie rób scen – nie odzywałam się – Wyłaź no... Do jasnej cholery, Weronika wychodź, albo wyważę te pieprzone drzwi!!! Liczę do trzech... raz... dwa... Weronika... trzy... Otwórz!!!
- Nie mam zamiaru! Zostaw mnie w spokoju!
- A żebyś wiedziała, ze cię zostawię! Nie będę tu stał całą noc! Jak ci się znudzi to wyjdziesz. Dla mnie możesz tam siedzieć nawet całą noc!

Usłyszałam, że już poszedł. Sama nawet nie miałam ochoty stąd wychodzić. Rozpłakałam się. Pierwszy raz do kwietnia. Pierwszy raz płakałam przez Tomka. Oparłam się o ścianę i osunęłam się po niej w dół. Płakałam rozmyślając nad moim życiem. Ca ja takiego złego zrobiłam, że tak dostaję po tyłku. Chcę być teraz przy Michale, chcę żeby mnie do siebie tulił, żeby całował mnie w czoło, żeby po prostu przy nim być...

Mimo, że była już prawie druga w nocy napisałam do niego.

Michał, przyjedź po mnie. Potrzebuję Cię...”

Nie odpisywał. Jest noc, pewnie spał. Po co w ogóle do niego napisałam. Po piętnastu minutach doczekałam się jednak odpowiedzi.

Już jadę. Podaj mi tylko dokładny adres...”

Jednak mu na mnie zależy. Kto normalny w środku nocy by się dla mnie poświęcił? Chyba tylko moja rodzina. Strasznie się ucieszyłam, odpisałam mu i poprosiłam, żeby od razu dał znać, jak będzie na osiedlu. Powinien odpoczywać, przecież mówił mi, że niedługo zaczynają zgrupowanie przed mistrzostwami.

Wyszłam z łazienki i wzięłam się za pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy do torby. Ubrałam się i czekałam na wiadomość od niego w salonie. Po godzinie był już na miejscu. Wzięłam torbę i dokumenty, ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Na dole na parkingu czekał już Michał. Podeszłam do niego. Rzuciłam wszystko na ziemię i mocno się w niego wtuliłam.

- Weronika, co się stało – popatrzył swoimi stalowymi tęczówkami w moje, a ja się rozpłakałam.


Aga

Lecimy właśnie z Marcinem z Polski do Londynu. Nie było łatwo przyzwyczaić się do tych częstych podróży, do mieszkanie w Anglii, ale z chłopakiem, który siedzi obok mnie wszystko jest łatwiejsze, prostsze. Wszystko powoli zaczyna się między nami układać. Mimo to nadal nie mogę się przełamać i pozwolić nam na coś więcej.

Powoli lądujemy. Tak jak zawsze chwytam jego wielką dłoń i mocno ją ściskam. Od zawsze bałam się latać. Unikałam tego jak ognia, ale przy nim nie boję się niczego. Samolot wylądował, a my razem ze wszystkimi pasażerami powoli wychodzimy z maszyny. Jeszcze tylko odprawa i odbiór bagaży i możemy jechać do mieszkania.

Po godzinie byliśmy już na miejscu i wchodziliśmy do środka. Od razu poszłam pod prysznic, a Marcin zajął się robieniem późnej kolacji. Odświeżyłam się, ubrałam czystą bieliznę, zarzuciłam na siebie szlafrok i wyszłam z balsamem do ciała w rękach. Usiadłam na kanapie i zaczęłam wcierać go w skórę.

Poczułam smakowite zapachy dochodzące z kuchni. Udałam się tam. Marcin poszedł się wykąpać, a ja zajęłam się posiłkiem. Doprawiłam go trochę lepiej niż on. Chwilę później usłyszałam skrzypnięcie paneli w salonie, a po chwili czułam już jego ręce na biodrach, a mokry jeszcze tors na plecach. Czułam, że jest bardzo podniecony. Delikatnie zsunął z mojego ramienia szlafrok, a ustami odnalazł mój kark.

- Marcin ja kolację właśnie robię...
- Dokończysz później... – odwrócił mnie przodem do siebie – Aguś...
- Ale... – zamknął mi usta pocałunkiem.

Nie zaprzestając ruchów swoimi ustami i językiem, wziął mnie na ręce. Powoli, potykając się o ściany dotarliśmy do sypialni. Delikatnie położył mnie na łóżku, jednocześnie kładąc się na mnie. Z niczym się nie spieszył. Dokładnie i z wielkim spokojem składał pocałunki na każdym milimetrze mojego ciała.

Delikatnie zdjął ze mnie bieliznę. Całował moje piersi, po chwili schodził coraz to niżej. Był spokojny, poświęcił mi wiele czasu, bym mogła się rozluźnić. Dał mi masę przyjemności, która jemu też sprawiała radość. Zaczął z powrotem kierować się w górę. Długo całowaliśmy się.

- Aga, na pewno tego chcesz?

Czy tego chcę? Kocham go nad życie, chcę spędzić z nim resztę mojego życia, mieć z nim dzieci... Jest dla mnie najważniejszy... Ja tego pragnę. Teraz już wiem, że chcę być z nim na zawsze. Kocham go.

- Chcę, bardzo chcę... Kocham Cię...
- Ja bardziej...

Pocałował mnie dość gwałtownie. Poczułam, że napiera na mnie swoją męskością, by po sekundzie być już w środku. Jęknęłam dość głośno. Nie uprawiałam seksu od prawie roku. Cały czas patrzył prosto w moje lekko przymknięte oczy. Widziałam, że się uśmiechał.

Co chwile to szeptał wprost do mojego ucha to, jak bardzo mnie kocha, jak mu ma mnie zależy, to jaka jestem piękna. Cały czas pomrukiwałam z rozkoszy. Nie robił nic nadzwyczajnego, po prostu spełniał swój męki obowiązek, a ja cała byłam przepełniona przyjemnością, jaką mi dawał. Na zmianę poruszał biodrami rytmicznie w przód i tył, raz szybciej, raz wolniej. Wiedział co robić by i mi i jemu było dobrze.

Wciągnął mnie na siebie, kładąc swoje dłonie na moich pośladkach.
Bardzo mi się taka sytuacja spodobała. Pieścił moje piersi, talię i brzuch. Cały czas patrzył na mnie z uwielbieniem w oczach. To było takie fajne uczucie. Wtedy wiesz, że drugiej osobie mocno na tobie zależy. Wiesz, że Cię kocha.

Znowu on prowadził tym co robimy. Stał się bardziej gwałtowny, co sprawiło mi jeszcze więcej rozkoszy. Moje oczy były prawie zamknięte, a nadal widziałam, że jest uśmiechnięty. Przybliżył swoją twarz do mojej i głośno oddychał, całując zagłębienie mojej szyi. Przybliżył się jeszcze bardziej do mnie i opadł wyczerpany na moje ciało.

Oboje się uśmiechaliśmy. Byliśmy wreszcie spełnieni i szczęśliwi. Czułam, że moje serce aż rośnie z miłości. Zrozumiałam, że było to tak samo potrzebne mi jak i jemu. Czekał na ten moment pół roku, ale wiem, że dla nas obojga był wyjątkowy. Jeszcze raz mocno mnie pocałował.

Ciężko oddychając zsunął się z mojego ciała i położył się obok. Przysunęłam się do niego, kładąc głowę na jego nagiej klatce piersiowej. Jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągnął i objął, całując w czoło.

- Kotuś... Kocham Cię – usłyszałam z jego ust, a moje serce urosło do niebotycznych rozmiarów.
- Wiem... Je tez Cię kocham.


Michał

Weronika była w strasznym stanie. Przez ponad pół drogi powrotnej do Łodzi płakała. Od razu w samochodzie powiedziała mi o tym co się wydarzyło. Co za skurwiel! On przecież prawie chciał ją zgwałcić! On nie jest mężczyzna, skoro chciał zrobić coś takiego, on jest zwykłym padalcem. Gdybym go tylko gdziekolwiek teraz spotkał to bym gnoja chyba zabił.

Zdecydowałem się, że oboje pojedziemy do Łodzi, do mojego mieszkania. Wiedziałem, że nie będzie chciała jechać do domu rodziców. Dobrze, że zasnęła, może chociaż trochę od tego, co się wydarzyło, odpocząć. Jest taka niewinna. Nie rozumiem, jak facet może zgwałcić kobietę. Przecież to jest chore. Takich ludzi się powinno z urzędu leczyć.

Wjeżdżamy powoli na ulicę, na której znajduję się moje mieszkanie. Wszędzie jest tak spokojnie i cicho. Jedynymi żywymi duszami w pobliżu jesteśmy my. Zaparkowałem samochód. Powoli zaczynam ją budzić, zaczesując kosmyki jej włosów za ucho

- Kotek... Jesteśmy na miejscu... Weronika, budzimy się...
- Co...? Już – przetarła oczy ze zmęczenie – Gdzie my jesteśmy?
- W Łodzi pod moi mieszkaniem – wyszedłem z samochodu, obszedłem go i otworzyłem drzwi Weronice – Chodź, idziemy na górę. Jest już po czwartej. Pewnie jesteś zmęczona – złapałem ją za rękę.

Z bagażnika wyjąłem jeszcze jej torbę i weszliśmy na górę. Od razu poszła się przebrać, ja w tym czasie próbował ogarnąć trochę całe mieszkanie. Przebrałem się w coś do spania. Po chwili przebrana wchodziła ze mnę do sypialni. Położyła się w łóżku, a ja usiadłem obok w fotelu.

- Michał, proszę, chodź tu do mnie – położyłem się więc obok niej, a ona od razu przytuliła się do mnie.
- Weronika, czy on na pewno nic Ci nie zrobił?
- Naprawdę nic... W porę uciekłam do łazienki...
- Dzielna dziewczyna – ucałowałem czubek jej głowy – gdybym tylko gdzieś tego gnoja spotkał, to bym mu przypierdolił...
- Michał... spokojnie... Nic mi nie jest i to jest najważniejsze... Śpijmy już – podniosła się na łokciach, pocałowała mnie z własnej woli w usta i położyła głowę na moim torsie – Dobranoc.

Oboje szybko zasnęliśmy.

Jesteśmy nad polskim morzem w Gdańsku na plaży. Leżymy przytuleni na kocu i obserwujemy zachód słońca. W oddali biegają nasze dzieci: sześcioletnia Oliwka oraz trzyletni Kacper. Razem próbują zbudować zamek z piasku. Wszyscy jesteśmy prze szczęśliwi. Delikatnie gładzę moją żonę po płaskim jeszcze brzuchu, który już niedługo urośnie, gdyż jest trzeci raz w ciąży. Trwają właśnie Mistrzostwa Świata w siatkówce, organizowane właśnie w Polsce. Jutro gramy w finale z Brazylijczykami. Całej reprezentacji marzy się rewanż na przegrany finał w roku dwa tysiące... „

- Michał, wstawaj. Zrobiłam śniadanie – obudziła mnie Weronika ubrana w moją koszulę w mokrych włosach.
- Czuję właśnie... Chodź tu do mnie... – wciągnąłem ją do łóżka – Cieszę się, że zadzwoniłaś – pocałowałem ją lekko – wezmę tylko prysznic i jestem do twojej dyspozycji – wyskoczyłem z łóżka – Kotek, jeśli możesz to zrób mi kawę – skradłem jej jeszcze jednego całusa i po chwili już byłem w łazience.

Wziąłem bardzo szybki prysznic i po chwili, ubrany w czyste ciuchy, zajadałem się pysznymi kanapkami. Weronika siedzi naprzeciwko mnie, ale nic nie je, pije tylko kawę. Nie przeszkadza jej nagość jej nóg, które trzyma na stole, mi również nie.

Nie wiem jeszcze, jak powiedzieć jej, że już jutro jadę do Spały. Tak bardzo chciałbym teraz, kiedy się do mnie przekonuje, być z nią zostać, ale chcę również lecieć za dwa tygodnie do Japonii. Do głowy wpadł mi pewien pomysł, tylko jak ona na to zareaguje?

- Kotek, masz może coś ciekawego zaplanowane na najbliższy czas?
- Kotek? Nie zapędzasz się za daleko...? No powiedzmy, że akurat nie mam. A co, planujesz coś?
- A planuje – przełknąłem kęs kanapki – Co byś powiedziała na dwa tygodnie wśród spalskich lasów w towarzystwie mojej skromnej osoby?
- My razem w Spale?! Michał, przecież sezon trwa... Czegoś tu nie rozumiem... O co chodzi?
- Zapomniałem, że ty nic na temat siatkówki nie wiesz. Chodzi o to, że niedługo zaczynają się MŚ i kadra jedzie na przygotowania do Spały właśnie.
- I co w związku z tym?
- No to, że jeśli oczywiście chcesz, to możesz tam pojechać ze mną. Miałabyś spokój od tych wszystkich męczących pytań o ciebie i tego gnoja... Ja miałbym Cię na oku i nie martwił się o ciebie. Dodatkowo moglibyśmy spędzić tylko ze sobą trochę czasu, poznać się lepiej. Odpoczęłabyś od tego całego zgiełku, pooddychała czystym powietrzem... To jak, zgadzasz się ?– podszedłem do niej.
- Michał, chciałabym, ale to nie jest dobry pomysł. Ja będę Cię tam tylko rozpraszać, a przecież musisz się koncentrować, ćwiczyć...
- To jeden z najlepszych moich pomysłów. Przecież jedno nie wyklucza drugiego. Mogę i ćwiczyć i być z tobą. Znajdę na to czas... Chcę, żebyś tam była... Weronika, proszę, zgódź się...
- Michał... – wstała od stołu.
- Proszę – usiadłem na krześle i wciągnąłem ją na swoje kolana.
- No dobrze, ale musisz pojechać ze mną do domu rodziców, żebym się mogła jakoś spakować, bo nie mam tu zbyt wielu rzeczy – wreszcie się uśmiechnęła.
- Zrobię dla ciebie wszystko – pocałowałem ją i mocno przytuliłem.

Koniec
**********************
Witajcie :D
Miałam dodać w sobotę, ale z natłoku prac domowych, które mam już na ten dzień zaplanowane, dodaje dzisiaj. 

Na początku chciałabym złożyć Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenie z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy. Życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń, pysznego jajka i bogatego Zajączka/Króliczka :P Oczywiście również tego, aby te Święta były wyjątkowe i bardzo radosne i najważniejszego, czyli miłości. Jeśli jesteście w związkach to niech się Wam wiedzie jak najlepiej, a jeśli nie jesteście, to żeby w Waszym życiu pojawił się ktoś godny uwagi. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego :)

Teraz rozdział. W moim opowiadaniu Tomek nie jest grzecznym chłopcem, ale nie do końca taki pozostanie. Być może się zmieni. Weronika, gdy potrzebowała pomocy zadzwoniła do Michała. Czy to może znaczyć, że zaczynają się do siebie zbliżać?  Michał też coś do niej czuje. Ten tekst na kolorowo to sen Michała, który opowiada o przyszłości :) Jak myślicie, czy ten wspólny wyjazd do Spały coś im da? I jeszcze aga, która wreszcie się przełamała. Teraz mam nadzieję, że będzie już dobrze. 

Na koniec jeszcze taka mała prośba. Jak widzicie zapewne, pojawiły się zakładki, do których możecie się oczywiście wpisywać, szczególnie do informowanych, gdyż będzie mi łatwiej  Was informować. Oczywiście nie pogardzę, jeśli Wy będziecie mi podsyłać informacje o swoich blogach :D Zachęcam również do zadawania mi pytań ;)

Ps. Wiem, że zapewne większość już to widziała, ale muszę to jeszcze wstawić : http://www.youtube.com/watch?v=JmsVWOfap7k&feature=youtu.be 

Pozdrawiam,
Dzuzeppe

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 10



Michał

Lena napisała do mnie ostatniego SMS-a dobre piętnaście minut temu. Była już wtedy w klubie. Gdzie ją wcięło? Jeśli już chce się z nami upić to niech przynajmniej będzie punktualna i się nie spóźnia. To miał być całkowicie męski wypad. Mieliśmy obaj z Szamponem wyrwać jakieś laski i się zabawić. Ale oczywiście Lena ma wyjątkowe poczucie czasu. Mario też gdzieś znikł. O moja siostrunia wyłania się z tłumu.

- Wreszcie jesteś – przywitaliśmy się buziakiem w policzek – Co tak długo? Stało się coś?
- Nie. Po prostu spotkałam tu kogoś i wypiliśmy po drinku. A Mariusz gdzie?
- Nie wiem, poszedł gdzieś pół godziny temu i go wcięło. Skoro już trochę piłaś to idziemy tańczyć.

Pociągnąłem ją na sam środek parkietu. Lena jest świetną tancerką, z nią każdy nauczy się tańczyć, nawet totalna pokraka jak ja kiedyś, bawi się w jej towarzystwie świetnie. To właśnie dzięki niej nie musiałem wstydzić się togo, ze nie umiem tańczyć, bo mnie tego nauczyła. Zrobiła ze mnie (totalnego łamagę) wybornego tancerza. Od tamtej pory uwielbiamy ze sobą tańczyć na wszystkich uroczystościach czy imprezach. Zdarzało się nawet tak, że Lena szła ze mną na jakieś wesele jako moja dziewczyna.

Teraz niestety nie mamy już tak częstych okazji do bawienia się razem. Czasami zdarza się jednak, że pójdzie ze mną na imprezy klubowe, sponsorskie czy te organizowane przez chłopaków z drużyny. Wiele osób, które nie wiedzą o tym, że jesteśmy rodzeństwem, myśleli, że jesteśmy razem i życzyli nam szczęścia. Na takich imprezach wszyscy mężczyźni mi jej zazdrościli. W gruncie rzeczy to bardzo fajne uczucie.

Tańczymy już ze sobą dobre pół godziny. Siostra poprosiła mnie o chwilę odpoczynku. Poszliśmy więc do naszego stolika, przy którym siedział Mariusz. Lena poszła do toalety, a ja zamówiłem sobie jakiegoś drinka przy barze. Usiadłem z powrotem na klubowej kanapie i obserwowałem bawiących się ludzi.

Moją uwagę przykuły trzy dziewczyny i dwóch chłopaków. Jeden z nich wygląda trochę, jak ten sławny piłkarz. Dziewczyna w zielonej sukience(link) jest bardzo podobna do Weroniki. Rusza się strasznie zmysłowo. To na pewno ona. Postanowiłem do niej podejść, żeby spróbować naprawić to co wtedy zniszczyłem.
Muzyka z szybkiej zmieniła na wolną. Dziewczyna zaczęła kierować się w kierunku wyjścia. Poszedłem za nią. Wyszliśmy z budynku na zewnątrz. Mimo że jest noc temperatura nas rozpieszcza. Oparła się o ceglany murek i oddychała głośno. Podszedłem do niej i stanąłem obok. Uśmiechnęła się.

- Znowu się spotykamy – powiedziała, kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej.
- Na to wygląda – na parę minut zapanowała cisza. Nie była w ogóle krępująca. Ona patrzyła przed siebie, a ja podziwiałem jej ciało. Jeszcze kilkadziesiąt minut temu myślałem, że zrobi awanturę, że się rzuci na mnie z pięściami czy, że ucieknie. Ona tak po prostu sobie stała i nic nie mówiła.
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? – odezwała się po chwili.
- Niby jak?
- Lustrujesz mnie wzrokiem... Krępujesz mnie...
- Ja ciebie? – odpowiedziałem zdziwiony – Powinno być chyba odwrotnie. Ja jestem tylko zwykłym siatkarzem, a ty sławną na całym świecie aktorką. To ciebie znają wszyscy...
- Zaraz, zaraz... Jesteś siatkarzem?!
- No, tak... A myślałaś, że kim? Nie zdziwiło Cię to, że jestem wysoki, wysportowany...?
- Ja... Nie interesuje się tym... Nie z nam się na niczym oprócz piłki nożnej i to tylko ze względu, że mój brat gra... Siatkówką interesuje się moja siostra. Jest dziennikarką.
- Rozumiem – zaczesałem jej niesforne kosmyki włosów za ucho – Nie musisz znać się na siatkówce... Wszystkiego Cię nauczę... Mogę Ci coś powiedzieć?
- Oczywiście, śmiało...
- Jesteś piękna, strasznie piękna – dotknąłem jej policzka – Weronika czy... Czy moglibyśmy zacząć od początku? Zapomnieć o tym co si wtedy wydarzyło i zacząć od nowa?
- Naprawdę chcesz o tym wszystkim zapomnieć? – jej oczy posmutniały – Chcesz zapomnieć o tym, co się między nami tamtej nocy wydarzyło? O wspólnych chwilach...? – znowu ucichła, a ja nie chciałem jej przerywać – Ja nie chcę op tym wszystkim zapomnieć, bo to było coś wyjątkowego... Jedyne, co mogę wymazać z pamięci, to nasza kłótnia i to, jak mnie wyrzuciłeś z mieszkania – chciałem coś powiedzieć, przeprosić ją za to, ale nie pozwoliła mi – Nie przerywaj mi proszę... To i tak jest dla mnie trudne... Na pewno chcesz zacząć od początku?
- Oczywiście, że chcę, bo zrozumiałem, że nie jesteś dla mnie obojętna. Zrozumiałem, że Cię ko...
- Nie kończ... Nie jesteś jeszcze tego pewien... Myślę, że możemy spróbować, ale tak jakbyśmy się dopiero co poznali. Zgoda?
- Zgoda. No to... Jestem Michał, siatkarz. Miło mi – podałem jej rękę, którą z uśmiechem na ustach uścisnęła.
- Weronika, aktorka. Mi mi bardziej – stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek.
- Z tym, że się nie znamy, to tak na serio?
- Tak, nawet bardzo na serio... – pięknie się uśmiechnęła.
- To znaczy, że nie mogę Cię teraz pocałować w usta?
- No, nie możesz, przecież dopiero co się poznaliśmy – zaczęła się śmiać.
- A zaprosić na nocny spacer w blasku Księżyca i trzymać Cię za rękę, gdy będziemy szli?
- Niech się zastanowię... Pewnie, że możesz. Pozwalam Ci nawet na to, żebyś pod furtką mojego domu rodzinnego pocałował w policzek i przytulił na pożegnanie.
- To chodźmy – złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w drogę.

Dobrze wiedziałem, gdzie mieszka, dlatego zamiast iść najkrótszą drogą, wybrałem najdłuższą. Idąc chodnikiem w blasku Księżyca, rozmawialiśmy o wszystkim. Opowiedziała mi wiele ciekawostek o sobie, o swojej rodzinie, o bujnej karierze, a ja zrewanżowałem się tym samym. Gdy opowiada mi w jakich filmach grała, od razu kojarzyły mi się wszystkie sceny, w których całowała się z mężczyznami ściskało mnie w środku.

Postanowiłem nawet spróbować wytłumaczyć jej na czym polega siatkówka. Najprościej, jak to tylko możliwe opowiedziałem jej o zasadach gry. Mam nadzieję, że cokolwiek zrozumiała. Powiedziałem również o miejscach, w których już grałem. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Przed samym już domem dopiero się zatrzymaliśmy.

- To co, jesteśmy na miejscu...
- No jesteśmy... To co, teraz mogę spełnić twoją wolę i Cię pocałować?
- Na to wygląda – nachyliłem się delikatnie nad nią i pocałowałem w policzek długo się od niego nie odsuwając – To lecę... Dobranoc.
- Dobranoc - zniknęła za drzwiami, a ja długo jeszcze nie potrafiłem odejść. Dopiero gdy zobaczyłem, że w pokoju na górze zapala się światło, a ona wygląda i się do mnie uśmiech, udałem się w drogę do mieszkania.


Karolina

Wszystko było tak dobrze. Bawiliśmy się razem świetnie. Weronika wreszcie się wyluzowała, zapomniała o wszystkim co czeka na nią na zewnątrz. Zapomniała i o Michale i o Tomku. Prawie cały czas przetańczyła z Pawłem. Aga i Marcin też nie odstępują się na krok. Wszędzie chodzą razem i trzymają się za ręce. Mam nadzieję, że moja przyjaciółka wreszcie się przełamie. Czuję się tam trochę jak takie piąte koło u wozu.

Ale wracając do Weroniki to właśnie gdzieś zniknęła. Gdy wreszcie sobie wszystko poukładała w życiu, jak zdecydowała się dać drugą szanse Tomkowi to znowu pojawił się ten cholerny Winiarski i już jej namieszał. Czy on musi pojawiać się właśnie w takich momentach? Albo coś się w jej życiu psuje, albo pojawia się on i wszystko rozpierdziela.

Muszę teraz iść do tego Wlazłego i poprosić go o pomoc, bo maja „kochaniutka” siostrzyczka i ten padalec gdzieś mi znikli. Nie chcę tylko, żeby powtórzyła się sytuacja sprzed kilku miesięcy. Mam nadzieję, że teraz tak nie będzie, że nie wylądują w łóżku, a potem Weronika znowu będzie przez niego płakać.

Podeszłam do stolika, przy którym siedział Mariusz z jakąś dziewczyną.

- Przepraszam, jeśli przeszkadzam, ale Mariusz moglibyśmy chwilę pogadać?
- Mariusz, kto to jest?– spytała dziewczyna.
- Znajoma Lenuś. To jest dziennikarka. O co chodzi Karolina?
- O Winiarskiego i moją siostrę.
- Ale co z moim bratem? - zainteresowała się niejaka Lena.
- Winiarski to twój brat? - potwierdziła kiwnięciem głowy – Rzeczywiści oczy to macie prawie takie same.
- Znak rozpoznawczy Winiarskich. - iśmiechnęła się - Co się w końcu stało?
- Nie wiem, czy wiesz co się między nimi wydarzyło w kwietniu?
- Wiem, Michał mi o wszystkim powiedział.
- Skoro wiesz to mogę mówić. Otóż dziś Weronika była ze mną tu w klubie. Teraz gdzieś znikła, jak widzę Michała też nie ma. Sądzę, że oni wyszli razem. Nie chcę, żeby to wszystko się powtórzyło. Mariusz, pomożesz mi ich znaleźć?
- Karolina, a myślisz, że damy rade ich powstrzymać. Jeśli chcą się bzykać to nic na to nie poradzisz, nie upilnujesz ich. Jeśli się postaramy to damy...
- Dobra, to chodźmy... Lena, idziesz czy zostajesz?
- Zostaje, chcę się zabawić, a mój braciszek niech robi co chce.
- Jak tam sobie chcesz. To na razie – pocałował ją w policzek.

Wyszliśmy z klubu i czekaliśmy na zamówioną przez Mariusza taksówkę. Zrobiło mi się trochę zimno, że aż zadrżałam. Rękoma próbowała choć trochę rozgrzać zmarznięte ramiona. Mariusz widząc to podszedł blisko do mnie. Zdjął swoją bluzę i patrząc się prosto w moje oczy zarzucił mi ją na plecy. Miała taki przyjemny zapach męskich perfum.

- Nie trzeba było... Zmarzniesz...
- Trzeba, trzeba... Mi nic nie będzie. Nie martw się o mnie, ważne żebyś ty się nie rozchorowała... Taksówka, chodźmy...

Złapał mnie za rękę i razem wsiedliśmy do pojazdu. Ustaliliśmy, że najpierw pojedziemy do mieszkanie Michała. Kierowca ruszył, a ja zatopiłam się w zapachu bluzy. Całkowicie się w nim zatraciłam. Dojechaliśmy na miejsce. Mariusz zapłacił za kurs i wyszliśmy z samochodu. Weszliśmy na górę. Otworzył drzwi od mieszkanie i weszliśmy do środka. Panowała tam kompletna cisza i ciemność. Jednak tu ich nie ma. Chociaż tyle dobrego. Ulżyło mi i wreszcie mogłam po części chociaż odetchnąć. Oparłam się o komodę w salonie i zamknęłam oczy.

- Tu ich nie ma i raczej nie było. Co robimy? - podszedł do mnie.
- Mogę chyba spokojnie wrócić do domu i położyć się spać. Miło było znowu Cię widzieć, tylko szkoda, że w takich okolicznościach. Zbieram się. Mam nadzieję do zobaczenia – powiedziałam i zaczęłam zbierać się do wyjścia.
- Nie, czekaj... Odprowadzę Cię...
- Mariusz nie trzeba. Jest trzecia w nocy. Odpocznij. Mi się nic nie stanie przecież...
- Ze mną nie ma dyskusji. Albo wyjdziesz stąd ze mną, albo wcale Cię nie wypuszczę.
- A niby jak mnie zatrzymasz?
- A chociaż by Cię siłą do sypialni zaniosę i zamknę na klucz. To jak idziemy czy zostajesz na noc?
- No idziemy, idziemy skoro tak nalegasz...

Wyszliśmy z kamienicy. Całą drogę rozmawialiśmy o życiu, planach na przyszłość, o Weronice i Michałowi. Opowiedziałam mu to co sama o nich myślę. Mariusz uważa, że nie powinniśmy oboje wtrącać się w ich życie. Powinni sami wybrać czy chcę mieć ze sobą coś wspólnego, czy nie. Jego zdaniem powinni być razem, bo to wyjdzie im na dobre. Przekonał mnie do tego, aby im nie przeszkadzać tylko jakoś spróbować pomóc.

Rozmawiało nam się naprawdę wyśmienicie. Okazało się, że mamy podobne zdanie na wieli tematów, jak i interesują nas podobne rzeczy. Co chwile wybuchaliśmy głośnym śmiechem. Ma bardzo duże poczucie humoru. Przy nim nikt nie będzie smutny. Niestety wszystko co dobre strasznie szybko się kończy. Po upływie pół godziny byliśmy już pod domem, przyszedł czas na pożegnanie.

- Dzięki, że mnie odprowadziłeś... Było mi naprawdę miło w twoim towarzystwie... Dobranoc – pocałowałam go w policzek.
- Kolorowych snów - uśmiechnęłam się pięknie na jego słowa i szybciutko weszłam do domu.

Paweł

Ta dziewczyna... Lena... Jest taka piękna, naturalna i te jej obłędnie niebieskie oczy, które przypominają lazurowe morze. Rozmawiając z nią czułem, że mógłbym w nich utonąć i całkowicie zatracić. Dodatkowo, a w zasadzie to przede wszystkim jest inteligentna, co często nie idzie z tak wyjątkową urodą. Jest taka delikatna, subtelna, zmysłowa. Ma idealną figurę i z powodzeniem mogłaby być modelką z racji jak i urody i wzrostu. Chciałbym mieć jeszcze okazją do spotkania z nią.

Dzisiaj, tu w klubie gadałem z Marcinem. Mówił, że między nim, a moją siostrą układa się naprawdę dobrze. Wspominał coś, że Aga nie potrafi zaufać mu, by pozwolić sobie na coś więcej, Martwi mnie to, bo przecież jeśli naprawdę go kocha, to co stoi na przeszkodzie?

Idę do toalety, wchodzę do kabiny, a załatwiając sprawę, z jaką tu przyszedłem niechcący usłyszałem kawałek rozmowy.

"
Stary, widziałeś jakie gwiazdki dziś klub odwiedziły i to jeszcze całkiem dobrze się bawią.
- Jakie gwiazdki? O czym ty mówisz?
- No nie mów, że nie widziałeś całego klanu Wojciechowskich. Jest ten piłkarzyna, Marcin. Aktoreczka wróciła z warszawy i się tu bawi, wiesz ta Weronika. No i jeszcze najmłodsza, Karolina, podobno nawet dobra dziennikarka z niej, ale robi w siatkówce to nie wiem za bardzo. No i jeszcze dziewczyna Marcina i jej brat... O zapomniałbym widziałem nawet Wlazłego i Winiarskiego z siostrunią, bodajże Leną...
- Patrz nawet ich wszystkich nie zauważyłem... Ta Lena to rzeczywiście niezła dupa... Z chęcią bym ją przeleciał...
"

Wreszcie wyszli i nie musiałem słuchać tej obrzydliwej gadki. Dobrze, że mnie nie zauważyli. Moją tupet, żeby gadać o naszym prywatnym życiu i jeszcze nas oceniać., w ogóle nas nie znając. Ale z drugiej strony to wcale im się nie dziwie, że o nas gadają. W końcu wszyscy niejako jesteśmy osobami publicznymi i musimy się z czymś takim liczyć.

Umyłem ręce i wyszedłem z toalety. Idąc korytarzem usłyszałem krzyk jakiejś dziewczyny. Docierał on z zamkniętego pomieszczenia. Przystanąłem na chwilę przy drzwiach i wsłuchałem się bardziej.

„Puść mnie!!! Ratunku!!! Niech mi ktoś pomoże!!! Błagam...”

Nie wahając się już ani sekundy, szybko otworzyłem drzwi. Był to chyba jakiś magazyn. Było ciemno. W głębi pomieszczenie dostrzegłem dwie postacie. Chłopak dobierał się do dziewczyny i nie potrafił uszanować jej sprzeciwu. Od razu ruszyłem jej na pomoc. Odciągnąłem chłopaka, uderzając go pięścią w twarz. Od razu wpadł w ręce innych, którzy znaleźli się tu z tego samego powodu co ja. Zajęli się nim solidnie wyprowadzając go kompletnie pijanego na zewnątrz.

Podszedłem do tej dziewczyny. Miała lekko rozmazany makijaż i potargane włosy, ale bez trudu poznałem, że to... Że to Lena. Cała się trzęsła.

- Lenka, wszystko w porządku? Zrobił Ci coś? – zapytałem, przytulając ją mocno do siebie.
- Nie... był za bardzo... pijany – łamał się jej głos – Ale gdyby... gdyby nie ty, to on... – rozpłakała się
- Lenuś ci... Spokojnie.
- Zabierz mnie stąd...
- Dobrze... Nikt Ci już nigdy nic nie zrobi... Chodź... – wziąłem ją na ręce.

Nie zaprotestowała, tylko mocno wtuliła się we mnie, chowając głowę. Wyszliśmy na zewnątrz i razem wsiedliśmy do taksówki. Dziewczyna cały czas nie przestawała się trząść, dlatego mocniej ją do siebie przyciągnąłem. Podałem mój adres kierowcy i ruszyliśmy w tamtym kierunku. Lena cicho płakała w mój podkoszulek.

Gdy dojechaliśmy, zapłaciłem za kurs. Wyszliśmy z samochodu. Chwyciłem ją za rękę i weszliśmy na podwórko. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Dobrze, że rodzice pojechali właśnie na wakacji i nie muszę im tego tłumaczyć. Pokazałem jej gdzie jest łazienka, dałem czyste ręczniki i ubrania Agi, żeby się w nie przebrała.

Sam również udałem się pod prysznic do łazienki na górze. Następnie poszedłem do kuchni zrobić gorącą czekoladę. Po godzinie wyszła z łazienki i usiadła obok mnie na kanapie. Na jej przedramionach zauważyłem pojawiające się siniaki. Z apteczki dałem jej jakąś maść na obrzęki. Pomogłem jej wetrzeć preparat w skórę i zaczęliśmy pić ciepłe jeszcze napoje.

Paweł, dziękuję – przytuliła się do mnie.
- Dobrze, że nic poważnego Ci nie jest – odwzajemniłem uścisk.

Siedzimy przytuleni do siebie od dobrych piętnastu minut i nie odzywamy się do siebie ani słowem. Poczułem, że jej głowa zaczyna swobodnie opadać na moje kolana. Zasnęła... Wziąłem ją na ręce i ruszyłem na górę do mojego pokoju. Ułożyłem ją w moim łóżku i otuliłem szczelnie pościelą. Gdy zbierałem się do wyjścia, delikatnie chwyciła mnie za rękę.

- Proszę, zostań... Śpij ze mną... – spełniłem jej prośbę, kładąc się obok niej – Przytul mnie proszę...
- Chodź... – od razu się do mnie przysunęła i mocno wtuliła w moje ramię – Na pewno ten skurwysyn nic Ci nie zrobił?
- Na pewno... – ziewnęła, by po chwili już słodko spać.
- Obiecuję, że już nikt nigdy Cię nie skrzywdzi. Nie pozwolę na to... To dziwne, ale chyba się w tobie zakochałem – wyszeptałem cicho w jej włosy, całując je.

Koniec
***************************************
To witajcie :*
Dzisiaj wiele się dzieje. Weronika i Michał znowu się spotkali. Wyjaśnili sobie wiele. Czy może im się udać? Jeśli będą walczyć o szczęście to może im się uda.
Korolinie nie widzi się znajomość jej siostry z Michałem. jest tenu przeciwna, bo ma przeczucia, że jej siostra będzie cierpieć. Na szczęście pojawił się taki Mariusz i przekonał ją do dania im szansy i nieangażowanie się w ich sprawy.
Lena wiele już przeżyła i pewnie wiele jeszcze złego przed nią. Nad jej bezpieczeństwem czuwa dobry duch, czyli Paweł. Jak myślicie, czy to możliwe, że już się w niej zakochał? 
No i jeszcze kilka ogłoszeń:
1. Może niektóre z Was wiedzą już, z bloga Just one word fuck it, że zaczęłam pisać z jedną z jego autorek, a mianowicie z Mańkiem. Oficjalnie informuję Was wszystkie, że to prawda. Blog będzie nosił tytuł Przeszłość, która staje się teraźniejszością” . Jeszcze nigdzie nie można go znaleźć, ala jak tylko coś zacznie się tam dziać, to o tym poinformujemy.
2. Na kolejny zapraszam za tydzień.
3. Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie (gg - 15696793). Nie gryzę :D

Pozdrawiam serdecznie,
Dzuzeppe 

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 9



Karolina

Mamy już sierpień. Połowa wakacji zleciała jak z bicza strzelił. Dobrze, ze nie muszę pracować. Tydzień temu obie z Weronika byłyśmy u dziadków w Krakowie i u cioci Marty i wujka Andrzeja. Całe dnie spędzałyśmy z Justyną, spacerując wzdłuż Wisły. Ten wyjazd naprawdę dużo nam dał. Do Krakowa przyjechała nawet Gośka. Z dziewczynami widziałyśmy się pierwszy raz od świąt.

Jeszcze podczas świąt wszyscy dowiedzieliśmy się, że Aga i Marcin są razem. Bardzo mnie to zdziwiło, jak i cieszyło. Teraz razem mieszkają w Londynie, bo Marcin rozpoczął normalne treningi. Gdy ostatnio z nią rozmawiałam była taka szczęśliwa. Opowiadała mi o tym, że wieczorami chodzą oboje na długie spacery i zwiedzają miasto.

Mi również się układa... Filip przyjechał do Łodzi w Lany Poniedziałek... Przeprosił mnie za swoje zachowanie. Wyjaśnił, że wtedy był w okropnym humorze, gdyż pokłócił się z Czarkiem, jego najlepszym przyjacielem. Od zawsze byli jak bracia, więc wszystko zrozumiałam. Wybaczyłam mu i znowu zamieszkaliśmy razem.

A Weronika? Od razu po świętach pojechała do Warszawy. Powiedziała mi tylko, że postanowiła zapomnieć o Michale i ułożyć sobie życie z Tomkiem. Przeprowadziła z nim poważną rozmowę. Oboje wszystko sobie wyjaśnili. Postanowili nawet spróbować tak na serio. Bez żadnych kłamstw, zdrad na boku, z całkowitym zaangażowaniem. Mam nadzieję, że uda im się stworzyć coś poważnego, a Weronika wymaże z pamięci Winiarskiego, tak jak on pewnie już o niej zapomniał.

Padam na twarz od tych wszystkich służbowych obowiązków. Nie cierpię pisać artykułów na temat tego, że w polskiej lidze piłki nożnej nic się nie dzieje, że wszystko od kilkunastu lat stoi na takim samym poziomie. Ja naprawdę kocham swoją pracę, ale myślałam, że będzie to wyglądać to trochę inaczej. Jedynymi dyscyplinami, które mnie interesują to siatkówka i tenis ziemny. W nożnej śledzę tylko poczynania mojego brata.

Gdy decydowałam się na studia dziennikarskie, marzyłam o podróżach, o zwiedzaniu ciekawych miejsc. Marzyłam o tym by poznawać ciekawych ludzi z kręgów sportowych. Miałam plany na wielką karierę, ale nie wszystko przychodzi od razu. Do gabinetu, w którym pracuje, wróciła moja współpracowniczka Majka.

- Korola, szef Cię szuka?
- Mnie? Teraz? Ciekawe o co mu chodzi?
- Idź się przekonaj. Powodzenia.

Posłała mi swój uśmiech. Wyszłam z pomieszczenie i poszłam do jego gabinetu. Sekretarka powiedziała mi, że właśnie rozmawia z kimś przez telefon i mam poczekać. Usiadłam sobie w fotelu. Nie mam się czego bać. Pracuje sumiennie, w pełni wypełniam swoje obowiązki. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Po chwili sekretarka powiedziała mi, że mogę już wejść. Kulturalnie zapukałam, a gdy usłyszałam „proszę” weszłam do środka.

Przepraszam, że musiała pani czekać, ale sama pani rozumie sprawy służbowe.
- Nic się nie stało. Mogę wiedzieć w jakiej sprawie mnie pan poprosił?
- Tak, tak... Już mówię. Przed chwilą właśnie rozmawiałem ze wspólnikami o pani. Wpadliśmy na pomysł, aby ktoś od nas zrealizował takie jakby sprawozdanie dla kibiców na temat tego co dzieję się w Spale podczas przygotowań siatkarzy i oczywiście samego turnieju MŚ w Japonii. Ustaliliśmy, że było by fajnie, gdyby miało to formę takiego piętnastu-dwudziesto minutowego reportażu, który zobrazował by to co dzieję się wewnątrz reprezentacji. Oczywiście nie chcemy aby były to jakieś tajemnice zawodników. O to mam nie chodzi. Mogą się tam znaleźć wywiady z zawodnikami, trenerami czy nawet obsługą ośrodka i kibicami, jakieś fragmenty z treningów, pobyt w stołówce... Wszystko musi byś utrzymane w formie humorystycznej. Ten materiał ma zainteresować nawet totalnych laików nie znających się na siatkówce.

- Ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
- Zdecydowaliśmy, że ten projekt poprowadzi młoda, energiczna osoba, która jest okropnie zafascynowana siatkówką i naprawdę stara się z całych sił.
- I...?
- Jest to nagroda za sumienną i zadowalającą nas pracę młodego dziennikarza. Nasz wybór padł właśnie na panią.
- Ale, że co...?
- To jest pani nagroda.
- Yyy... Zatkało mnie... Dziękuję bardzo...
- Niech mi pani nie dziękuję, tylko bierze się do pracy nad wstępnym opracowaniem tego projektu. Niech wymyśli pani coś, co nas pozytywnie zaskoczy.
- Dobrze... Od razu się za to wezmę.
- Cieszę się... Czy starczy pani na to dwa tygodnie? Wtedy mamy radę i chciałbym przedstawić pani projekt moim współpracownikom...
- Tak... Myślę, że ze wszystkim zdążę... Dziękuję za rozmowę... Do widzenia – zaczęłam zbierać się do wyjścia.
- Do widzenie. Życzę powodzenia pani Karolino.

Gdy tylko wyszłam z gabinety aż krzyknęłam z radości. Usłyszałam śmiech szefa, a sekretarka szczerze mi pogratulowała. Jestem chyba najszczęśliwszą kobietą na świecie. To moja szansa, żeby się pokazać z jak najlepszej strony. Wszystko wreszcie zaczęło się układać we właściwych torach. Na dodatek dziś jadę do Łodzi do rodziców, a potem spotkam się jeszcze z przyjaciółmi i rodzeństwem. Z Filipem też wszystko jest dobrze. W ogóle nie miał pretensji o mój wyjazd. Zresztą sam szedł na jakiś wieczór kawalerski. Kazał mi się po prostu dobrze bawić.

Mariusz

Tego dnia z Hiszpanii wróciłem, tak jak planowałem, o tej samej godzinie, bez żadnych opóźnień. Zmieniło się tylko, że wróciłem sam, bez Ewy, która miała być dziś już moją narzeczoną, Wróciłem w ogóle bez dziewczyny. Ewa została w Hiszpanii ze swoim byłym chłopakiem... Wrócili do siebie. Postanowili spróbować jeszcze raz...

W czerwcu podczas turnieju Ligi Światowej w Katowicach przyjechała do mnie. Myślałem, że może chcę do mnie wrócić, ale ona przywiozła mi zaproszenia na swój ślub. Tego dnia dużo ze sobą rozmawialiśmy. Wybaczyłem jej to wszystko. Powiedziałem jej, że jeszcze wtedy na plaży uświadomiłem sobie, że ja też kochałem ją jak przyjaciółkę. Kochałem ją jak siostrę, której nigdy wcześniej nie miałem. Pomyliłem swoje uczucia względem niej.

Ten wieczór był taki, jak te wszystkie wtedy, gdy jeszcze nie byliśmy ze sobą. Czułem, że mogę powiedzieć jej wszystko, a ona mnie zrozumie. Że doradzi mi w moich problemach. Że będzie dla mnie kimś, kogo nigdy nie miałem. Że zastąpi mi siostrę. Wiem to dziwne, ale pomagałem jej nawet wybrać z katalogu suknię ślubną. Cieszyłem się z jej ślubu z Markiem, bo widziałem, jak się zachowywała, mówiąc o nim. Ich ślub odbędzie się 30 grudnia tego roku w Zielonej Górze.

Dziś jest czwarty sierpień, moje urodziny. Od rana dostaję SMS-y i telefony z życzeniami. Nie chciałem jechać do rodziców, potrzebowałem czegoś innego. Winiar zaprosił mnie do siebie do Łodzi, żebym się nie szlajał sam po klubach tylko, jak już to z nim. Jestem już pod kamienicą. Wyciągam z tylnego siedzenia torbę, zamykam samochód, wchodzę powoli na trzecie piętro, pukam do jego drzwi i czekam, aż mi łaskawie otworzy.

- No siema Mariusz. Wchodź. Napijesz się czegoś?
- A masz jakieś procenty?
- Coś się znajdzie – uśmiechnął się – Wchodź do salonu, oglądam właśnie mecz, a ja przyniosę coś do picia.

Po chwili był już z powrotem. Podał mi butelkę piwa i zaczęliśmy oglądać mecz.

Mario, a może gdzieś wyjdziemy? W końcu jakoś te twoje urodziny trzeba uczcić.
- Przecież obaj piliśmy, nigdzie nas nie wpuszczą...
- Oj nie kracz. Mamy jeszcze kilka godzin na to by doprowadzić się do porządku.

Resztę dnia spędziliśmy oglądając telewizję i zajadając się chipsami. Około 18 obaj po kolei wzięliśmy prysznic, przebraliśmy się w czyste ciuchy i już o 20 wyszliśmy z mieszkania. Postanowiliśmy, że pójdziemy do klubu na piechotę. W końcu nie było to daleko, a świeże powietrze dobrze nam zrobi. Nie mieliśmy problemów z wejściem do środka, ochroniarz przepuścił nas bez problemu. Usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy po „setce”

- Życie jest popaprane...
- Nawet nie wiesz jak bardzo... Pamiętasz jak w Katowicach spotkałem się z Ewą?
- No pamiętam. Pogodziliście się chyba wtedy nie? Dużo gadaliście. Ale co to wszystko ma wspólnego?
- Dała mi wtedy zaproszenia na ślub jej i Marka dla mnie i rodziców... Czujesz, przez dwa miesiące zdążyli wszystko załatwić...
- To pokazuje tylko to, jak bardzo się kochają, że załatwili to tak szybko... Może to i lepiej, że rozstaliście się teraz, a nie na kilka lat, jakbyście mieli dzieci...
- Może i dobrze... Powiedz lepiej, jak tam sprawy u ciebie? Co w końcu z tą twoją dziewczyną?
- Jaką moją? My tylko ze sobą spaliśmy... Zgadnij jak ona się nazywa?
- No Weronika, tak?
- Tak, a dokładniej Weronika Wojciechowska...
- Żartujesz?! Ta aktorka?
- Dokładnie... To ta aktoreczka...
- Stary... Skoro wiesz kim jest, możesz jakoś znaleźć jej adres, to... Co stoi na przeszkodzie, żeby ją odszukać, żeby się z nią spotkać, pogadać?
- Wszystko, stary...
- Winiar... Przestań... Przecież widzę, że coś cię do niej ciągnie... Szkoda, że nie możesz sam siebie posłuchać... To jak o niej mówisz, niby jej nienawidzisz, ale tylko z tego powody, że się w niej zakochałeś... To tylko dla tego...
- Ja, zakochany...? Chyba sobie kpisz...
- Michał, sam dobrze o tym wiesz, tylko boisz się do tego przyznać...

Zostawiłem go samego przy barze, sam poszedłem na parkiet. W końcu to moje urodziny i mam się bawić. On musi to sobie wszystko przemyśleć.

Aga

Wczoraj wróciliśmy z Marcinem z wakacji, które spędziliśmy we Włoszech, a dokładniej w Turynie. Było nam naprawdę ze sobą dobrze. Dniami zwiedzaliśmy miasto, a nocami oglądaliśmy gwiazdy siedząc w hotelowym ogrodzie. To były nasze pierwsze wspólne wakacje jako para. Trochę przeszkadzało mi to, że na każdym kroku ktoś prosił Marcina o autograf czy zdjęcie.

Przez ten cały czas spędzony razem nadal nie potrafię się przełamać, by pozwolić mu na coś więcej niż pocałunki. Nie potrafię zaufać mu na tyle by się przełamać. Nie raz sama angażowałam takie sytuacje. Oboje byliśmy już tylko w samej bieliźnie, całowaliśmy się, a ja nagle dostawałam strasznej paniki przed tym co będzie dalej. Tak po prostu uciekałam od niego i płakałam. Tak było również podczas naszych wakacji. Wtedy Przyszedł do mnie. Nic nie mówiąc, mocno mnie do siebie przytulił i pocałował w czoło. Dopiero po chwili powiedział, że będzie czekał na moje TAK nawet całą wieczność, bo kocha mnie nad życie.

Takie sytuacje powtarzają się często, a on nadal jest cierpliwy. Cały czas jest przy mnie i niczego nie narzuca. Cieszę się, że mogliśmy przyjechać jeszcze teraz do Łodzi. Mam nadzieję, że może tu coś się między nami zmieni. Mamy na to jeszcze tylko trzy miesiące, dopóki nie zacznie się rok akademicki i będą musiała zostać w Polsce.

- Aguś, o czym tak rozmyślasz – zaszedł mnie od tyłu, całując w kark i mocno się we mnie wtulając.
- Nad niczym szczególnym... Wiesz, że Cię kocham? – odwróciłam się do niego.
- Wiem, ale ja bardziej – pocałował mnie w czoło, potem policzek, aż wreszcie odnalazł moje usta. Jego ręce powoli zaczęły zjeżdżać na moje pośladki.
- Marcin... dziewczyny... one tu... Za chwilę tu będą... – wymruczałam między pocałunkami.
- Ale jeszcze ich nie ma... – w tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do mojego łódzkiego mieszkania – Och... Moje kochane siostrzyczki jak zwykle mają „dobre wyczucie czasu... Idź im otwórz bo nie wiadomo co sobie jeszcze pomyślą. Ja sobie coś w necie sprawdzę, a ty się nimi zajmij.

Wyszłam z kuchni i otworzyłam drzwi dziewczynom. Przytuliłyśmy się na powitanie. Zaproponowałam kawę i ciasto, które wczoraj oboje z Marcinem upiekliśmy według przepisu mojej mamy. We trzy zamknęłyśmy się w sypialni. Gadałyśmy o wszystkim. Weronika wyjaśniła nam dlaczego zdecydowała się na poważny związek z Tomkiem. Powiedziała, że nigdy nie miała by i tak szans na związek z Michałem, bo on jej nie kocha, a ona była tylko w nim zauroczona. Karolina natomiast pochwaliła się nam tym, że dostała własny projekt sportowy do zrealizowania.

Wreszcie przyszła kolej na moje zwierzenia. Bez owijania w bawełnę powiedziałam im całą prawdę o moich relacjach z ich bratem. Powiedziałam, że boję się do niego zbliżyć, że boję się mu zaufać. Wcale mnie nie skrytykowały gdy wyrzuciłam z siebie to, że jeszcze nie uprawialiśmy seksu. Wysłuchały mnie do końca. Potem próbowały mi jakoś poradzić, jak mam sobie z tym poradzić. Ale nie mogły tego zrobić, bo to wszystko siedzi w mojej psychice.
- Dziewczyny, koniec użalania się nad sobą. Może wyjdziemy do jakiegoś klubu razem z chłopakami? Rozerwiemy się trochę. Co wy na to? – zaproponowała Weronika.
- Ja jestem na tak. Fajnie będzie się pobawić w swoim gronie. Aga, a wy idziecie z Marcinem?
- Karola, nie poznaję cię. Ty taka rozrywkowa?
- Następna mi to mówi... To idziecie?
- Postaram się Waszego braciszka na to namówić, ale raczej na pewno będziemy.

Pogadałyśmy jeszcze chwilę, a potem dziewczyny zebrały się do siebie, żeby się wyszykować na wieczór. Ja, tak jak obiecałam, przekonałam Marcina na wieczorne wyjście, ale nie było to takie łatwe. Musiałam mu obiecać, że jutro zrobię mu masaż, a dodatkowo do końca tygodnia śniadania do łóżka. Się pan wygodnicki zrobił z niego.

Już od godziny siedzę w łazience i się szykuję, a Marcin siedzi już gotowy w salonie i czeka na mnie. Najpierw wzięłam prysznic, a dodatkowo w tym samym momencie Marcin bardzo usilnie próbował się dostać do łazienki, ale na szczęście zamknęłam drzwi. Wklepałam w ciało mój ulubiony balsam, który pachnie truskawkami. Założyłam bieliznę i pończochy w cielistym kolorze i wyszłam z pomieszczenia, udając się do sypialni.

Moje zachowanie nie obeszło uwadze Marcina, który od razu ruszył za mną. Nie zwracając na niego uwagi wyjęłam wszystkie kosmetyki i zaczęłam robić makijaż, siadając przy toaletce. W lustrze widziałam, że usiadł na łóżku i uważnie lustrował każdą część mojego ciała. Prowokowałam go, ale to nie było celowe. Po chwili podszedł do mnie, kładąc ręce na moich ramionach. Zaczął je delikatnie masować, co sprawiło mi wiele przyjemności.

- Może jednak zostaniemy w domu, co? – wymruczał mi do ucha, drażniąc je ciepłym powietrzem – Aguś, nie chcę mi się nigdzie wychodzić, skoro tu mam ciebie – pocałował mój kark.
- Marcin... Wiesz, że umówiłam się już z dziewczynami, a ty idziesz tam ze mną – jego mina nadal była trochę smutna – Może poprawi ci humor wiadomość, że Paweł taż będzie, zatem będziesz miał z kim gadać, gdy ja będą szaleć z dziewczynami na parkiecie.
- Nie puszczę cię samej – słodko się uśmiechnął – Ale cieszę się, że będzie jakiś facet. – usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu, co oznaczało, że ktoś się do mnie próbuje dodzwonić. – Odbierz.
- Halo … Cześć dziewczyny … No już prawie, zakładam sukienkę i jestem gotowa … Zgodził się – spoglądam na mojego chłopaka – … A Paweł na pewno będzie? … Dobra, to do zobaczenia...
- Co tam moje kochane siostrzyczki chciały? – spytał z miną naburmuszonego dziecka.
- Będą tu za pół godziny i dlatego dzwoniły. Zabierzemy się razem taksówką.
- A Paweł?
- Będzie, ale trochę później, bo prosto z Warszawy jedzie.

Marcin poszedł do łazienki, a ja dokończyłam makijaż. Gdy wrócił, pomógł mi z zamkiem od sukienki. Założyłam na stopy szpilki, wzięłam torebkę i sweterek i wyszliśmy z mieszkania. Na dole czekała już taksówka z dziewczynami w środku. Po 15 minutach byliśmy już w środku. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i czekaliśmy na nasze drinki. Godzinę później byliśmy już w komplecie. Dziewczyny, ja i Marcin tańczyliśmy, a Paweł poszedł zamówić drinki.

Lena

Mam dosyć moich „kochanych” rodziców. Zawsze to ja byłam tą gorszą i potrzebującą mnie zainteresowania córką, ale jakoś sobie z tym radziłam. Od zawsze to Michał był na pierwszym miejscu, bo ja się wyłamałam i nie chciałam zostać siatkarką. Mnie tak nie pasjonuje granie. Więcej emocji przychodzi mi poprzez kibicowanie. Jako kibic czuję się świetnie, bo czuję to zjednoczenie w kibicowaniu jednej drużynie czy klubowi.

Jednak od pewnego czasu moi rodzice przypomnieli sobie o mnie. Oboje próbują polepszyć nasze relacje, ale nie idzie im to za dobrze. Dziś wprost powiedzieli mi, że najlepiej dla mnie było by, gdybym wyszła za syna ich znajomych, a mojego przyjaciela Mateusza. Ja go naprawdę bardzo lubię, wręcz kocham, ale tylko i wyłącznie jako przyjaciela, nic do niego nie czuję.

Owszem, kiedyś, jak byłam smarkulą, było inaczej. Zakochałam się w nim, ale to było w drugiej klasie liceum. Wtedy mi imponował. Studiował... Mieszkał sam... Miał własny samochód... Był i cały czas jest przystojny, miał kasę, wokół niego kręciło się wiele dziewczyn, a on zwrócił uwagę na mnie. Byliśmy nawet razem przez pół roku. Rodzice przestali się mnie wstydzić, byli ze mnie dumni. Zaczęli traktować mnie na równi z bratem. Przestałam być tą jedyną „czarną owcą” w rodzinie. Niestety wszystko skończyło się, gdy Mateusz dostał propozycję studiowania w Berlinie. Wyjechał, a ja zostałam znowu sama.

Właśnie przez tą całą akcję z rodzicami postanowiłam przyjechać do Michała, z którym mino wszystko, od zawsze miałam dobry kontakt. Stoję właśnie przed drzwiami jego łódzkiego mieszkania i od dobrych paru minut się do mich dobijam. Miał tu być do końca wakacji przecież. Zdenerwowana dzwonie do niego.

- Hej, Michał gdzie ty jesteś? Stoję właśnie przed twoim mieszkaniem...
- Lena?! Cześć. Sorry, ale nie ma mnie w domu.
- To, to akurat zauważyłam. To gdzie jesteś i dlaczego jest tam tak głośno?
- Ja to w klubie razem z Mariuszem jestem. Świętujemy właśnie jego urodziny.
- To weź mi adres podaj, to przyjadę do Was. Mam ochotę się upić...

Zamówiłam taksówkę i już po 20 minutach byłam na miejscu. Bez problemu weszłam do środka. Moje bębenki uszne mało co nie popękały, ale po chwili już wszystko było dobrze. Szłam, pisząc SMS-a do Michała, obok baru. Ktoś z tańczących osób popchnął mnie. Zachwiałam się i wpadłam na kogoś. Gdyby nie silne ramiona tego kogoś, przeżyłabym bliskie spotkanie z tutejszą podłogą.

- Nic ci nie jest, wszystko w porządku? – zapytał nadal trzymając mnie w swoich ramionach.
- Tak... Jest ok... Przepraszam, że na ciebie wpadłam...
- Nic nie szkodzi – puścił mnie – To nie twoja wina...
- Ale zamiast pisać SMS-a powinnam patrzeć przed siebie.
- Nic się nie stało... Paweł jestem...
- Lena...
- Ładne imię... Takie niespotykane... Wyjątkowe – prawił mi komplementy.
- Jak byłam młodsza to go nie znosiłam, a teraz wiem, że rodzice jednak dali mi naprawdę fajne imię.
- Może usiądziemy. W ramach zadość uczynienia mogę postawić ci drinka?
- To chyba ja powinnam... Dobrze usiądźmy – pięknie się do niego uśmiechnęłam.

Usiedliśmy przy barze i rozmawialiśmy. Miałam wrażenie, że w żywe oczy ze mną flirtuje. Spodobał mi się. Ma piękne brązowe oczy i jeszcze jest zabójczo przystojny. Dowiedziałam się, że studiuje prawo, ma dwadzieścia cztery lata. Do kluby przyszedł z siostrą i przyjaciółmi. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że przyszłam tu, żeby spotkać się z bratem. Grzecznie go przeprosiłam, pożegnałam się i udałam się w poszukiwanie Michała.

Koniec

*************************************
To witam :D
Jak widzicie Karolina dostała wreszcie coś, co bardzo jej odpowiada w pracy. W listopadzie będzie już pełnoetatową dziennikarką. Wszystko w jej życiu się poukładało.
Niestety między Agą i Marcinem nie dokońca. Teraz wiecie już z jakiego powodu. Nie będzie im łatwo tego przezwyciężyć, ale miejmy nadzieję, że przełom nadejdzie szybko.
Czy Michał dał się przekonać przyjacielowi, że zakochał się w Weronice? Na to pytanie odpowiedzcie same. Weronika namiesza jeszcze w jego życiu.
Na koniec odpowiadam na pytanie, które zadałam pod poprzednim postem. Nowymi-starymi bohaterami, między którymi być może zaiskrzy są Lenka i Paweł. Narazie nie planuje jeszcze rozwijać ich relacji, ale napewno bądą się pojawiać w dalszej części.
Przepraszam za wszystkie literówki, które nie zawsze zauważam :) Na następną notkę zapraszam dopiero w sobotę.
Pozdrawiam i całuję Was wszystkie,
Dzuzeppe :P
Ps. Jakieś pytania? gg - 15696793