sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 12



Mariusz

Dziś zaczynam zgrupowanie w Spale. Sam nie wiem, co jeszcze trzyma mnie w tak dobrej formie, że dostałem takie wyróżnienie. Z Wielunia na miejsce zawozi mnie tata. Oboje jesteśmy cicho. To zdarza się rzadko, ale chyba każdy z nas nie ma ochoty na rozmowę. Coś czuję, że chyba się z mamą pokłócił. Nie powiedzieli mi o tym w prost, ale będąc w domu zauważyłem jakąś barierę w ich zachowaniu. Teraz tata skupia się na drodze, a ja odpoczywam, słuchając muzyki przez słuchawki.

Gdybym tylko mógł, to zaszyłbym się gdzieś daleko, gdzie nikt by mnie nie znalazł i nie wychodził stamtąd. Chcę od tego całego zgiełku odpocząć, chcę pobyć chwilę sam. Chcę poukładać swoje życie, uczucia. W moim sercu od dawna jest już tylko i wyłącznie pustka. Nie ma w nim miejsca na uczucie do jakiejkolwiek dziewczyny.

Jeszcze kilka miesięcy temu moje serce było szczęśliwe, było wypełnione tym, co czułem do Ewy. Ona już za miesiąc wychodzi za mąż, a nasze relacje są czysto przyjacielskie. Zrozumiałem, że ja również pomyliłem uczucia. Wiem, że teraz ona jest szczęśliwa, szczęśliwa z Markiem. W pewien sposób ja też jestem szczęśliwy. Cieszę się, że ułożyła sobie życie z kimś, kogo kocha naprawdę, że nie musi przy nim niczego udawać.

Ciekawe czy i ja kiedyś znajdę kogoś takie, przy kim niczego nie będę udawać. Kogoś, kto odmieni moje życie. Kogoś, kto będzie ze mną już na zawsze. Kogoś, kto pokocha mnie bezgranicznie. Kogoś, kto polubi moje wady i postara się je ukryć. Kogoś, kogo ja pokocham całym sercem.

Może kiedyś ktoś taki pojawi się w moim życiu, ale na pewno nie teraz. Teraz moim najważniejszym priorytetem jest wykorzystanie swojej szansy i zdobycie medalu. Tata zaparkował właśnie samochód. Wysiedliśmy, wyjęliśmy moje walizki i zaczęliśmy się żegnać.

- No to powodzenia synku. Przygotujcie się tam dobrze, żebyście ten wymarzony medal zdobyli. Jestem z ciebie ogromnie dumny. Postaraj się o ten medal. Wiesz, jak by mi przyszło mieć w domu medalistę MŚ, to byłby dla mnie wielki zaszczyt.
- Dzięki tato... Pogadaj z mamą. Wiem, że coś jest nie tak. Widzę przecież to, jak się zachowujecie. I uściskaj ją jeszcze ode mnie.
- Mariusz, ty to chyba wszystko zauważysz. Pogadam, nie martw się niczym. Powodzenie raz jeszcze i do zobaczenia.

Pokój, jaki mi i Michałowi przydzielili na to zgrupowanie jest nawet fajny. Przestronny, na parterze, z wygodnymi łóżkami. Będzie fajnie. Aż dziwne, że jeszcze go tu nie ma. Przeważnie to on był pierwszy i zajmował wszystkie szafki, bo tyle ubrań tu nazwoził. Teraz przynajmniej mogę spokojnie rozpakować wszystkie swoje rzeczy.

Podchodzę do okna i zerkam na widok na zewnątrz. Pod ośrodek podjechał bus POLSATU. Dobrze, że to jednak oni dostali pozwolenie na realizowanie materiałów na tych mistrzostwach. Mają najlepszych ludzi, którzy znają się na swojej pracy, a dodatkowo mają bzika na punkcie siatkówki. To aż miłe, że w naszym kraju są jeszcze takie osoby. Ciekawe kto w tym roku będzie tu z nami.

Marcin

Moje życie wreszcie wraca do normy. Od miesiąca znowu gram na normalnym poziomie w podstawowej „Jedenastce”.Moja Forma wreszcie wróciła do poziomu sprzed kontuzji, po której zresztą nie ma już śladu. Wczoraj strzeliłem Pierwszą bramkę od tego feralnego momentu. Jest wyjątkowa, bo dała zwycięstwo całej drużynie.

Wszyscy graliśmy na bardzo wysokim poziomie. Największe gratulacje należą się naszemu bramkarzowi, który wyczyniał cuda na linii bramkowej. Mimo że to właśnie je wbiłem piłkę do siatki, ten gol powinien być zaliczony każdemu zawodnikowi z osobna. Gdy piłka była już w bramce zacząłem cieszyć się jak małe dziecko. Pobiegłem do naszych kibiców, ukazując im napis na mojej podkoszulce specjalnie na tę okazję.
Aguś, kocham Cię !!!”
Tym gestem uciąłem wszystkie spekulacje na temat moich domniemanych związków. Kilka dni temu dostałem powołanie na mecz reprezentacji, na które poniekąd właśnie lecę. Jeszcze tylko godzina i będę już w Warszawie. Mam jeszcze jeden dzień wolny na spotkanie się z Agą i rodzicami.

Wychodzę z lotniska i widzę biegnącą w moim kierunku moją dziewczynę. Puszczam walizkę i biorę ją na ręce, kręcąc się wokoło. Trzymam ją mocno pod pośladkami, a ona całuje mnie zachłannie.

- Tęskniłam – mówi, gdy stoi już na ziemi – Kocham Cię...
- Ja bardziej... Jedźmy już. Mamy mało czasu, a chcę się Tobą nacieszyć. - chwyciłem jej dłoń i udaliśmy się do samochodu. Aga prowadziła,a ja troszeczkę się zdrzemnąłem.
- Marcin... Wstawaj... Jesteśmy na miejscu...
- Tak? Już... U ciebie czy na osiedlu rodziców?
- U twoich rodziców. Twoja mama zaprosiła nas na obiad. Moi rodzice też mają być.
- To chodźmy... Muszę jeszcze prysznic wziąć i się przebrać.
- No ja też... Dlatego ty idziesz do swoich, a ja do swoich i spotykamy się za dwie godziny.
- A ja myślałem, że spędzimy ten czas razem...
- Obiecuję, że cały wieczór mam zarezerwowany tylko dla ciebie.

Wysiadłem z samochodu, pożegnałem się z Aga i spokojnie wszedłem do domu. Z kuchni od razu wyskoczyła mama i mocno mnie przytuliła.

- Marcinku, jak ja ciebie dawno nie widziałam. Schudnąłeś... Chodź, zrobię ci jakieś kanapki na szybko.
- Mamo... No dobrze zrób te kanapki, ale najpierw pójdę pod prysznic.

Tak jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Nie ma chyba osoby, która robi lepsze kanapki niż mama. Dodatkowo w całym domu unosi się smakowity zapach tych wszystkich prze pyszności, których nie pozwala nawet dotknąć. Zaraz po mnie do domu wrócił tata z naprawdę dobrym jakościowo winem. Mama zaleciła nam przygotowanie stołu na obiad.

- Marcin, gratuluje powołania. Mam nadzieję, że wreszcie dostaniesz swoją szansę i pokażesz to, co umiesz naprawdę.
- Też mam taką nadzieję, tato.
- Powiedz mi lepiej, jak tam układa się między tobą, ą Agusią. Ty w Londynie, ona tu...
- Nie jest łatwo, ale dajemy radę. Codziennie po kilka razy dzwonimy do siebie, czy rozmawiamy przez Skype. Tato, nawet nie wiesz jak za nią tam tęsknie, jak ja kocham... Z drugiej jednak strony dopiero teraz czuję się naprawdę szczęśliwy... Wiem, że mam po co żyć... Jestem zakochany po uszy...
- Widzę synu, że teraz dopiero jesteś gotowy na ten związek...
- Tato, o czym ty mówisz?
- Wiedziałem o tym, że w przeszłości byliście już kiedyś razem. Wiem też o całej historii Waszego rozstania.
- Ale skąd? Przecież nikt nie wiedział.
- Synku, ojcowie wiedzą wszystko o swoich dzieciach – uśmiechnął się chytrze.
- Ale to pan Darek też o wszystkim wie?
- Obaj wiedzieliśmy od samego początku. Natrudziliście się, żebyśmy Was nie znaleźli, ale jakoś dawaliśmy rade i pilnowaliśmy... – urwał, bo do salonu weszła mama.
- O widzę, że już wszystko ładnie przygotowaliście – uśmiechnęła się uroczo.
- Widzisz jacy my zdolni jesteśmy... Pięknie wyglądasz kochanie.
- Dziękuje - odpowiedziała lekko zarumieniona.
- To ja idę się przebrać. Mamo, wyglądasz oszałamiająco.

Lena

Czemu to wszystko jest takie trudne? Dlaczego znowu kłócę się z rodzicami? Dlaczego zamiast siedzieć w domu i się uczyć, to bunkruję się w Łodzi u Michała w mieszkaniu. Dobrze, że pozwolił mi tu mieszkać na czas jego zgrupowania. Nawet nie mogliśmy ze sobą porozmawiać, bo dał mi tylko klucze powiedział „cześć” i już go nie było.

Ostatnio nie mam się nawet to kogo odezwać. Nie mam przyjaciół, chłopaka. Jedyną odskocznią od rzeczywistości jest muzyka. To dzięki niej i Michałowi jeszcze się nie stoczyłam. Nikt z mojego otoczenia nie wie, że śpiewam. Nikt nawet nie przypuszcza, że prawie przez dwa lata występowałam w zespole. Teraz pracuję solowo.

Nikt nie przypuszcza nawet, że piosenkarka, która solowo zadebiutowała rok temu, a jej debiutancka płyta odniosła ogromny sukces nie tylko w kraju, ale za pomocą Internetu, także na świecie, znana pod pseudonimem Lena, to ja, siostra znanego na całym świcie siatkarza – Michała Winiarskiego. Dlaczego postanowiłam ukrywać swoją prawdziwą osobowość przed całym światem, mediami i fanami? Może dlatego, że nie chciałam, żeby moje życie wyglądało, tak jak wygląda Michała?

Chciałam prywatnie pozostać Leną Winiarską. Nie chciałam by mówiono o mnie, że korzystam ze sławy brata. Chciałam pracować sama na swój sukces. Chciałam normalnie chodzić na uczelnie czy wychodzić z kimś do klubu bez sznurka dziennikarzy za sobą. To dla tego wszystkiego, dla mojej wolności, zdecydowałam się nawet na występy w blond peruce. Dzięki temu wszystkiemu pozostałam sobą, a nie stałam się samolubną i naburmuszoną gwiazdeczką, która zrobiła karierę dzięki komuś.

Ostatnie nawet z nikim już nie rozmawiam. Tak bardzo chciałabym mieć kogoś, kto by mnie kochał, chronił przed całym światem. Kogoś, kto nie kochałby mnie za coś, tylko za nic. Kogoś, dla kogo byłabym najpiękniejsza, najcudowniejsza, najzabawniejszą, najinteligentniejszą kobietę na ziemi. Kogoś, dla kogo byłabym jednocześnie przyjacielem, kumplem i spokrewnioną duszą. Kogoś takiego, jak mój tata jeszcze kilka lat temu.

Od tej sierpniowej nocy nigdzie nie wychodzę sama. Całe dnie poświęcam nauce i muzyce. Pracuje właśnie nad materiałem na drugą płytę. Cholernie tęsknie za Michałem, że nawet napisałam o tym piosenkę. Brakuje mi go.

Mam ochotę z kimś pogadać, wyżalić się mu. W Łodzi nie znam nikogo oprócz Pawła. To dzięki jemu ten facet nic mi nie zrobił. Potem jeszcze się mną zaopiekował. Może będzie miał ochotę na spotkanie. Dobrze, że dał mi swój numer, który właśnie teraz wybieram.

- Tak, słucham – zrobiło mi się głupio, że zadzwoniłam – Słucham...
- Hej, z tej strony Lena. Pamiętasz mnie jeszcze?
- Takich oczu nigdy nie zapomnę. Co tam słychać?
- A nic ciekawego. Jestem właśnie w Łodzi u Michał, ale nie ma go i trochę się nudzę. Nie chciałbyś się może spotkać w weekend?
- Jesteś w Łodzi? Jasne, że chcę. Już się piątku nie mogą doczekać.
- Strasznie się cieszę, że się spotkamy. To do zobaczenia.

Weronika

Sama nie wiem, czy ten cały wyjazd razem to dobry pomysł. Mogłam przecież teraz siedzieć sobie w Łodzi u rodziców. Przynajmniej nie stresowałabym się tak, jak teraz siedząc w jego samochodzie. Czuję się, jakby każda myśl wierciła mi w mózgu, powodując jeszcze większe niezdecydowanie.

Na dworze mimo że mamy dopiero połowę listopada pogoda prawie zimowa. Tylko czekać, aż spadnie śnieg. Drzewa wyglądają smutno tak bez liści i jeszcze bez śniegu. Tajnie, że chociaż słońce jeszcze świeci. Michał zamyka bagażnik i wsiada do pojazdu.

- Mam złe przeczucia. Ja nie mogę z tobą jechać. Najlepiej będzie jak odwieziesz mnie teraz do rodziców.
- Weronika, nie po to wczoraj po kryjomu cię tam zawoziłem, żeby teraz cię tam odwieść. A nawet gdybym to zrobił, to co byś im teraz powiedziała?
- Że... Oj wymyśliłabym coś
- Weronika, proszę... Jedź tam ze mną i pozwól mi się lepiej poznać. Jeśli już na miejscu nie będziesz mogła ze mną wytrzymać, to wtedy od razu Cię odwiozę, ale proszę, daj mi... Daj nam szansę.
- No... No dobrze, ale pamiętaj o tym, co przed chwilą powiedziałeś.
- Nic się nie martw, pamięć mam jeszcze dobrą – uśmiechnął się.

No i pojechaliśmy. Jadąc słuchaliśmy piosenek Metalicy, które obojgu nam bardzo przypadły do gustu. Nie sądziłam nawet, że możemy mieć podobne zainteresowania muzyczne.

Tego co czułem,
Tego co znałem,
Nigdy nie ujawniałem w tym co okazywałem.
Nigdy naprawdę wolny,
Nigdy naprawdę sobą,
Więc uznaję to za niewybaczalne” - „The unforgiven”

Zastanawiałam się co przyniesie mi ten wyjazd. Co przyniesię mi i Michałowi. Czy dzięki tym dwóm tygodniom w Spale uda mi się podjąc wreszcie tą jedną z najważniejszych decyzję w moim życiu? Czy cokolwiek się zmieni?

************************

Wróciłam :)
Wszystko już z moim sprzętem dobrze. Nie wiem co napisać o rozdziale, bo jakoś nic mi nie przychodzi do głowy. Postaram się jeszcze dziś nadrobić wszystkie zaległości u Was. Dziękuję, że mimo tego, że nic się tu nie pojawiało przez dwa tygodnie nadal tu wchodziłyście :* Chciałabym zaprosić również na coś nowego pisanego z Maniek, gdzie pojawił się już drugi rozdział.
Pozdrawiam,
Dzuzeppe

sobota, 6 kwietnia 2013

WAŻNE!

Cześć wszystkim!
Z powodów technicznych (czyt. komputer odmówił posłuszeństwa) nie będzie rozdziałów na blogu, przez co najmniej 2 tygodnie! Naprawdę strasznie mi przykro :( Tylko co ja na to mogę poradzić...
Pozdrawiam was ciepło, trzymajcie się! :) Dzuzeppe :]