Michał
Ta
dziewczyna... Mimo że w ogóle jej nie znam, że nie wiem gdzie
mieszka, ile ma lat czy jak ma na nazwisko, to mam olbrzymią ochotę,
żeby została ze mną już na zawsze... Żeby czekała na mnie tu w
tym mieszkaniu... Chcę już na zawsze czuć tu jej zapach... Chcę
tu wracać i witać ją pocałunkiem... Chcę przeżywać z nią
wiele takich nocy jak ta zeszła... Chcę całować jej nagie
ciało... Pragnę by tu została...
Patrząc
na jej drobne ciało w porównaniu z moim, czuję jeszcze większą
chęć by ją chronić przed całym światem... Przed złymi
ludźmi... Ogromnie cieszę się, że nie uciekła z samego rana, że
została, że mogłem się przy niej obudzić... Jest taka
niewinna... Taka delikatna... Moje usta pragną dotyku jej ust... Nie
umiem wytłumaczyć sobie dlaczego mam ogromną ochotę, żeby ją
pocałować... Nie ma na sobie makijażu, pewnie kiedy spałem go
zmyła...Pragnę znowu czuć jej ciepło... To niedorzeczne...
Co
z tego, że jest dziesiąta, a ja powinienem być już dawno w
klinice z kolegami... Ja dalej jestem tu z nią... Delikatnie dłonią
zaczesuje jej włosy za ucho, które zakryły jej piękną, naturalną
twarz. Tak lekko i swobodnie leży w moim łóżku naga, przykryta
tylko cienką kołdrą, która ledwo co zakrywa jej zgrabne ciało po
spędzonej razem nocy... o jak się zachowywała kilka godzin temu
całkowicie nie przypomina tej dziewczyny, która śpi...
Zaczęła
się wiercić, ściągając z siebie pościel... Jej ciało zaczęło
mnie kusić... Pragnąłem znowu ją mieć, znowu się z nią kochać,
poczuć smak jej aksamitnej skóry... Przysunąłem się do niej i
dotknąłem jej nagiego ramienia... Ustami odnalazłem jej kark i
plecy...Drgnęła... Po chwili obudziła się, uświadamiając sobie
co się dzieje...
- Michał
co ty robisz? - zapytała ze strachem w głosie.
- Ja?
Ja robię to, na co mam ochotę – zamknąłem jej usta
pocałunkiem, gdy zbierała się by coś powiedzieć. Zacząłem
całować jej szyję i stopniowo schodzić w dół. Czułem, że
cała zaczęła drżeć – Zaufaj mi... Nic Ci nie zrobię... Ja
nie wiem ci się ze mną dzieje... Pragnę cię... - powiedziałam
patrząc prosto w jej ciemne oczy.
- Michał...
My nie możemy... Ja powinnam już iść – odwróciła wzrok i
zaczęła mnie z siebie spychać.
- Nic
nie musisz... Zostajesz ze mną...
Nie
pozwoliłem zepchnąć się z jej drobnego ciała. Byłam silny i
stanowczy. Wiedziałam czego pragnę... Pragnę jej... Gdy próbowała
się wyrwać, mocno przywarłem do jej ciała... Jej uderzenia w moje
nagie plecy bardziej przypominały łaskotanie, niż sprawiały
jakikolwiek ból. Jej ciche krzyki tłumiłem mocno całując jej
usta... Po chwili całkowicie mi się poddała... Poddała się moim
pocałunkom, mojemu dotykowi...
Kochaliśmy
się podobnie jak w nocy, długo i namiętnie... Dla mnie nie liczyło
się nic poza Nią... Swoje jęki tłumiła w zagłębieniu mojej
szyi. To ja cały czas dominowałem... To ja do niej szeptałem jaka
jest idealna, cudowna...Gdy byłem już na skraju możliwości, tak
jak w nocy, chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i zacząłem ją
całować. Patrzyłem w jej piękne, czarne oczy... Wyrażały jakby
jakieś uczucie, którego nie mogłem rozszyfrować... Znowu
zasnęliśmy w swoich ramionach...
Marcin
Dziewczyny
wróciły około drugiej w nocy. Trochę to wczesna pora jak na nie.
Nawet się bardzo nie upiły. Ale koniec dobrych wiadomości.
Weronika oczywiście nie wróciła z nimi, co ja mówię, ona do tej
pory nie wróciła, a jest prawie dwunasta. Pewnie tak jak zawsze
przygruchała sobie jakiegoś fagasa... Dobrze, że ja o jej
wszystkich wybrykach nie wiem, bo chyba bym im wszystkim …
Uszkodził bym ich. Dlaczego ona nie potrafi zrozumieć, że sypianie
z kim popadnie nie daje nic więcej poza chwilowym zaspokojeniem?
Dlaczego ona musi się pakować w takie gówno, w jaki ja się
wpakowałem w Anglii? Miała nie popełniać moich błędów...
Przecież ma tego swojego Tomka, to niech się go trzyma...
- Nad
czym tak rozmyślasz braciszku? - Nagle do kuchnie weszła moja
druga siostra
- Karolina,
nawet nie słyszałem jak weszłaś... O czym myślę? Myślę o
naszym popapranym życiu... Nieważne... Lepiej opowiadaj jak się
wczoraj bawiłyście?
- Było
super... Wreszcie się tak na maksa wyluzowałam... Przetańczyłyśmy
cały wieczór... Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle tańczyłam...
Nawet... A nie ważne...
- Cieszę
się, że dobrze się bawiłyście... Karolina, powiedz mi, tylko
bez owijania w bawełne, kogo wyrwała Weronika?
- Tak
bez owijania... Myślę, że jak już wróci to sama ci powie kogo,
ale powiem ci jedno. Jest zabójczo przystojny. Idę jeszcze spać...
I
poszła w kierunku sypialni Agi, która teraz robiła za wspólną
sypialnie dziewczyn. W drzwiach zderzyła się z Agą, ale obie nie
zwróciły na to uwagi i poszły w swoje strony, Karolina do łóżka,
a Aga na korytarz. Ma na sobie tylko komplet bielizny, dodam bardzo
kuszącej bielizny... Nawet nie otwierając oczu, równocześnie
przeciągała się i szła w kierunku łazienki. Wygląda tak
seksownie, ze mam ochotę się na nią rzucić. Ale to tylko ochota,
przecież za ścianą przebywa moja siostra i jej brat...
Biorę
się za robienie śniadania. Prawdziwe masło na kanapce to coś
czego mi najbardziej w Anglii brakuje. Dobrze, że jestem tu, w
Polsce. Tam brakuje mi czasu żeby zjeść cokolwiek. Przegryzam coś
po treningach, potem idę do fastfood'a i jakoś czas leci. Tam nie
dbam o to co jem. Dopiero teraz gdy mam kontuzję, jestem w Łodzi i
żywię się jedzeniem mamy zrozumiałem, co tracę nie umiejąc
gotować. Przecież samotny mężczyzna w tych czasach powinien
umieć. Mógłbym przynajmniej imponować tym dziewczynom.
Do
kuchni weszła zaspana Aga w tym samym stroju co wcześniej, miała
jeszcze tylko związane włosy, ale oczy nadal były zamknięte...
Podeszła do czajnika elektrycznego i włączyła go. Nie otwierając
oczu usiadła przede mną na stole, przy którym siedziałem.
- Pięknie
wyglądasz, jak tak nie wiesz, że cię obserwuję... A tak w ogóle
to dzień dobry.
Od
razu otworzyła oczy, momentalnie trzeźwiąc umysłowo i zeskakując
ze stołu
- Cześć...
Przepraszam za mój wygląd, ale zapomniałam, że teraz jesteście
u mnie... Pójdę się ubrać.
- Przestań,
przecież widziałem cię już nawet nago – lekko się zarumieniła
– nie przeszkadza mi twój strój, wręcz przeciwnie...
- Już
ja cię znam... Tak czy inaczej pójdę po coś, żeby mieć
cokolwiek na ramionach.
Wyszła
z kuchni i udała się do łazienki. Ja w tym czasie zrobiłem nam
aromatyczne kawy. Po chwili wróciła już w szlafroku.
- Zrobiłem
ci kawę... Spróbuj – podałem jej filiżankę, kuśtykając w
jej kierunku.
Siedziała
na parapecie, a ten jej szlafroczek, który założyła chyba jeszcze
bardziej kusił niż jej nagie ciało. On więcej odkrywał niż
zakrywał. Kusiła mnie nawet o tym nie wiedząc. Usiadłem przy
stole i popijając swój parujący napój, obserwowałem ją.
Rozpuściła włosy, a one opadły jej na prawie nagie ramiona. W
jednej ręce trzymała filiżankę, a drugą masowała sobie szyję,
mając przy tym zamknięte oczy. Tak bardzo kusiła... Wstałem od
stołu i podszedłem do niej. Ze strachem spojrzała na mnie. Ręką
delikatnie dotknąłem jej nagiego kolana, potem uda patrząc się w
jej piwne oczy. Poczułem ochotę na to, by ja pocałować... Powoli
zbliżyłem swoją twarz do jej ust..
- Marcin,
my... My nie możemy... Ty... Ja... Ja tak nie potrafię –
odwróciła wzrok i spuściła głowę.
- Aga...
Ja tez nie potrafię tak po prostu patrzeć na twoje ciało.. Nie
umiem już opierać się tobie... Nie potrafię tak... - oparłem
czoło o jej czoło zmuszając ja do patrzenia mi w oczy –
Zrozum... Ja... Ja chyba nadal coś czuje... Proszę porozmawiajmy o
tym tak szczerze, ale nie teraz... Nie tu przy wszystkich...
Porozmawiajmy za kilka dni... Proszę powiedz coś...
- Dobrze...
Porozmawiamy za kilka dni...
Delikatnie
pocałowałem czule jej usta... Nie uciekła... Wtuliła się w moje
ramiona... Ona jest taka drobna... Taka moja... Ta chwila sprawiła,
ze poczułem się tak, jak kilka lat temu, jak jeszcze byliśmy
razem...
- Hej...
Yyy... Sorry... Nie wiedziałem, że wy....? - do kuchni wszedł
zaspany Paweł.
- Paweł
to nie tak... - i uciekła.
- Stary,
ja naprawdę nie wiedziałem, że wy...
- Między
nami do niczego nie doszło...
Weronika
Oddałam
mu się całkowicie... Znowu... Przecież to miał być tylko jeden
przelotny seks, tylko jedna noc. Z samego rana miałam wyjść bez
śladu, wrócić do domu i zapomnieć... Ale to nie był jeden raz...
„Weronika nie przywiązuj się, bo dobrze wiesz że nie warto”
powtarzałam sobie w myślach, ale on zajmował ich większość...
To co, że jest taki przystojny i nieziemsko dobry w łóżku. To
tylko jedno spotkanie...
Jest
już po dwunastej, a ja nadal jestem u niego w mieszkaniu. Całe moje
ciało jest okropnie obolałe. Czuję chyba wszystkie, nawet
najmniejsze mięśni. Ledwo co stoję teraz pod prysznicem i próbuję
dojść do normalności. Jeszcze nigdy nikt nie dał mi takiego
„kopa” w łóżku co Michał. Nigdy jeszcze nie byłam tak
wyczerpana po seksie, bo jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego
intensywnego... Od dawna uważałam, ze to Tomek jest nieziemski w
tych sprawach, ale Michał... On jest jeszcze lepszy...
Moje
mięśnie odpoczęły trochę pod wpływem gorącej wody. Zawinęłam
się w biały ręcznik i wyszłam z łazienki. Na dworze nie ma już
żadnych śladów nocnej ulewy... Aż dziwne, że to wszystko
spłynęło łódzką kanalizacją, ale jest już dwunasta, mogłam
nie widzieć wszystkiego... Ale za to na moim ciele przybyło trochę
zadrapań i drobnych zaczerwień. Michał zostawił po sobie
oczywiście jeszcze malinkę na mojej szyi.
Nasze
ubrania walają się po całym salonie i korytarzu. Weszłam do
kuchni, włączyłam wodę na kawę i zajrzałam do lodówki.
Niestety była totalnie pusta. Dopiero w szafce znalazłam jakieś
stare płatki owsiane, zaczęłam je więc jeść. Usiadłam sobie na
stole i obserwowałam krajobraz za oknem. Nagle na swojej talii
poczułam jego, oplatające mnie ręce, a oddech na karku.
- Dzień
dobry, piękna – pocałował mnie w okolice ucha, mówiąc dalej bardzo zachrypniętym głosem – Jak się spało?
- Spało?
Powiem, że dobrze.
- Myślałem,
że już cię więcej nie zobaczę,że już cię tu nie będzie, że
uciekniesz z samego rana...
- Jak
widzisz, jeszcze tu jestem... Ale to jeszcze tylko przez chwilę...
Dopijam kawę, ubieram się i już mnie nie ma...
- Co?
- obrócił mnie w swoją stronę - Tak po prostu teraz wyjdziesz?
- A
dlaczego nie?
- Przecież...
A to co było w nocy? To nie ma dla ciebie znaczenia?
- A
co było...? Pieprzyliśmy się? Dla mnie to tylko dobry seks...
- Tylko?!
To dla ciebie było tylko zwykłe pieprzenie!? Do cholery jasnej,
dziewczyno, ja nie wiem o tobie nic, a mam ochotę już nigdy cię z
ramion nie wypuścić... Ja... A zresztą to rób co chcesz... Nie
obchodzi mnie to... Idę teraz pod prysznic, ale jak tu wrócę, to
mam nadzieją, ze cię już tu nie będzie...
Jego
słowa bardzo mnie zabolały... Bolały bardziej niż ciało... Był
taki oschły, obojętny... Poczułam się jak dziwka, która wykonała
swoje zadanie i może już wracać do siebie... Spełniłam jego
prośbę... Nie wypijając nawet kawy do końca, pozbierałam swoje
ubrania, założyłam na siebie sukienkę, a w ręce kurtkę szpilki
i torebkę i wyszłam nawet nie trzaskając drzwiami... Jego słowa,
mimo że w ogóle go nie znam bolą bardziej niż wszystkie kłótnie
z Tomkiem razem wzięte.
Wyszłam
z kamienicy i kompletnie nie wiedząc gdzie dokładnie jestem, bo w
nocy idąc tu nie zwracałam uwagi na szczegóły drogi, zaczęłam
po prostu iść przed siebie, nie zakładając butów, w których i
tak nie miałabym siły iść... Nie zwracam uwagi na mijających
mnie przechodniów, tak jak i oni nie zwracają uwagi na młodą
dziewczynę przeciętnej urody, bez grama makijażu na twarzy, w
pogniecionej sukience, potarganych jeszcze mokrych włosach, idącej
na dodatek boso... Ironia losu bo ta dziewczyna to słynna aktorka...
Ta dziewczyna to Weronika Wojciechowska... Ta dziewczyna to ja...
Dotarłam
do jakiegoś parku... Wszędzie zakochane pary, korzystające z
wiosennego słońca, dzieciaki biegające za piłką czy staruszkowie
trzymający się za ręce... Zobaczyłam mały staw, w którym
pływały kaczki... Usiadłam nad jego brzegiem, zastanawiając się
nad popapranym życiem... Nagle poczułam wielką chęć, żeby wejść
do tego pieprzonego stawu i nigdy z niego już nie wyjść... Żeby
tu zginąć, spocząć już na zawsze na dnie i się od niego nie
odbić...
Po chwila zdałam sobie jednak sprawę, że nie warto zawracać sobie
myśli jakimś chłoptasiem, którego już nigdy nie spotkam... Lecz
to nie było takie łatwe... Dotarłam do postoju taksówek,
zamówiłam jedną i pojechałam do mieszkania Agi... Tam nikt nie
pytał co się stało, jak było...? Pozwolili mi w spokoju spać,
przynajmniej myśleli, że śpię... Ja nie spałam... Cały czas
płakałam... Przepłakałam cały dzień przez chłopaka, z którym
spędziłam wspaniałe chwile, a wiedziałam o nim tylko to, jak ma
na imię... Michał...
Koniec
**********************
No to się stało. Jedni na początku miło spędzają czas, inni się do czegoś przekonują. Potem kłutnia i i czar pryska. Czy zagości na dłużej?
Dziękuję Wam za komnetarze i wyświetlenia. Nauki coraz więcej, ale jeszcze jakoś sobie radzę.
Pozdrawiam serdecznie,
Dzuzeppe
witam witam ;) wielki, gigaśny szacun za bloga. już po raz zdaniach stwierdziłam,że znasz się na rzeczy ;) a ten rozdział tak hmm... realistyczny. Jestem bardzo ciekawa jak się potoczą losy bohaterów. Pozdro ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie :) To mój pierwszy blog i poprostu chciałam się sprawdzić, ale z całego serca dziękuję :*
UsuńOj Michał, Michał. Weronika nie do końca myślała to co mówiła, ale on musiał zbytnio negatywnie zareagować. Praktycznie wyrzucił ją z mieszkania bo powiedziała, że to był tylko sex. Marcin z Agą muszą szczerzę porozmawiać i mam nadzieje, że to będzie w przyszłym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ostro, a myślałam, że może im się uda.
OdpowiedzUsuńej... no czemu Michaś 'po wszystkim' jest taki.... oschły...? ehhh.... trochę powiało tragizmem... Mam nadzieję że za niedługo wyjdzie słońce i sytuacja pójdzie w dobrą stronę ;)
OdpowiedzUsuńi Pojawił się czwarty rozdział http://historia-niemoralna.blogspot.com :)
zapraszam i pozdrawiam :)