środa, 13 marca 2013

Rozdział 8


Aga

Cały dzisiejszy dzień był zwariowany. Z samego rana zadzwonił Marcin z prośbą o spotkanie. Zgodziłam się i jesteśmy umówieni na wieczór. Prosił, żebyśmy się spotkali w domu u moich rodziców. Od razu więc wsiadłam w samochód i jeszcze przed południem zjawiłam się tam. Cieszę się, że calutkie święta tam spędzę. Gdy tylko weszłam mama zaciągnęła mnie i Pawła, który przyjechał wczoraj grzecznie do sprzątania. W zasadzie to prosiła tylko mnie o pomoc, a ja wciągnęłam w to mojego braciszka. Nie był specjalnie zadowolony, ale też nie protestował, więc oboje zajęliśmy się pracą.

Po upływie kilku godzin dom był wysprzątany na błysk. Nieźle się bawiliśmy sprzątając. Na początku nie szło nam to najlepiej, bo strasznie się wygłupialiśmy, ale udało się. Czułam się jak małe dziecko, spędziliśmy ze sobą wspaniałe kilka godzin. Było tak, jak jeszcze kilka lat temu. Jestem strasznie zmęczona. Biorę właśnie prysznic. Lada moment ma zjawić się Marcin. Ubrałam zwykłe szorty i podkoszulek Pawła, który przywłaszczyłam sobie jakiś czas temu, wysuszyłam włosy i udałam się do salonu z tabliczką czekolady i zajęłam się oglądaniem telewizji.

Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy, krzyknęłam, że otworze i pognałam otworzyć. Czułam się jak małolata, która umówiła się z chłopakiem i potajemnie chce wyrwać się z domu. Spojrzałam w lustro. Nie jest tak tragicznie.

Już jesteś. Cześć – przywitałam go całusem w policzek – Rozpłaszczaj się.
- Cześć – powoli zdjął kurtkę i własnymi siłami, za pomocą kuli zaczął kierować się w głąb korytarza - Dobry wieczór pani Marzeno, jak zdrowie, praca?
- Dobry wieczór. A wszystko dobrze. Jak ja cię dawno nie widziałam. Dobra nie będę wam przeszkadzać, idę na górę do taty Agniesiu. Marcinku pozdrów rodziców. To dobranoc.
- Dobranoc.
- Może chodźmy do gabinetu taty – zaproponowałam.
- Jasne.
- Chcesz coś do picia może?
- Nie, dziękuję – weszliśmy do środka. Ja usiadłam na biurku, a piłkarz stanął przede mną – Dobra nie będę owijał w bawełnę. Zacznę prosto z mostu... Aga, chcę ci powiedzieć, że... Ja chyba nadal coś do ciebie czuję... Wiem, to jest dziwne – zbierałam się żeby coś powiedzieć – Proszę nie przerywaj mi... Byliśmy ze sobą prawie 5 lat temu i powinienem już się z ciebie wyleczyć, ale nie potrafię...Ja chyba nigdy nie przestałe cię kochać... Każda dziewczyna po tobie nie była tobą... Teraz wiem, że były tylko próbą zapomnienia o tobie, próbą stłumienia tego uczucia... Każdą porównywałem do ciebie, lecz żadna nie była choć w połowie taka jak ty... Nie miała tak pięknego uśmiechu, tak lśniących długich włosów, tak obłędnie zielonych oczu... Aga, ja cię kocham, nigdy nie przestałem... Wiem, że teraz mogłabyś mnie wywalić na zbity pysk, ale proszę cię o jedno...Aga nie chcę cię stracić... Nie będzie nam łatwo kontaktować się, spotykać, ale... Czy my... Czy moglibyśmy jeszcze kiedyś być razem? Czy mogę mieć nadzieję na to, że mi to wszystko wybaczysz? - zatkało mnie. 

Pierwszy raz od dawna zabrakło mi języka w ustach. Tylko przy nim zdarzały mi się takie sytuacje, tylko w jego obecności byłam potulna, spokojna. Tak długo czekałam na tę chwilę, żeby dowiedzieć się co on myśli na ten temat, czy mnie kocha, a gdy już wszystko wiem, to boję się powiedzieć co sama czuję. 

 - Aguś, powiedz coś – podszedł do mnie, chwytając moją twarz w dłonie i zmuszając do patrzenie prosto w jego oczy – Aga... proszę...
- Marcin... To wszystko jest takie pogmatwane... Ja nie wiem co mam ci odpowiedzieć... Ja chyba też coś do ciebie czuję, ale... My... Marcin, ty przecież lada moment musisz lecieć do Londynu, ja mam tu studia... Jak ty sobie wyobrażasz cokolwiek między nami, skoro nie będziemy się prawie widzieć?
- Normalnie, jest Internet, telefony... Aga ja w to wierze... Wierzę bo Cię kocham nad życie...

Mówiąc to cały czas patrzył głęboko w moje oczy.  Widziałam w nich niepewność, ale zarazem wielką siłę woli. Powoli zaczął zbliżać swoją twarz w moją stronę. Zamknął oczy i pocałował mnie tak czule, a zarazem stanowczo. Przez ten pocałunek przepłynęło całe jego uczucie do mojej osoby. W tym momencie poczułam, że to wszystko może się udać, że możemy być szczęśliwi. Zdałam sobie sprawę, że to nie będzie łatwe, ale że za wszelką cenę chcę walczyć o własne szczęście. Wież, ze chcę tego spróbować i nie biję się tego zrobić. Marcin niestety nie pobył długo u mnie w domu. Musiał się szybko zbierać. Mówił mi, że mają przyjechać do nich na święta jacyś krewni i musi jeszcze pomóc dziewczyną pomóc w sprzątaniu.


Karolina

Weronika miała bardzo dobry pomysł aby do sprzątania zaciągnąć Marcina i tatę. Obaj rzetelnie zajmowali się swoimi obowiązkami bez zbędnego gadania, a my obie miałyśmy trochę mnie pracy i mogłyśmy wszystko dokładniej posprzątać. Marcin się tylko na godzinkę gdzieś wybrał, ale gdy tylko wrócił to sprzątał ze zdwojoną siłą, jakby wstąpiły w niego nadprzyrodzone moce. Ciekawe co go tak mocno zmotywowało?

Nasi świąteczni zaczęli zjeżdżać się już około osiemnastej, a o dwudziestej byli już wszyscy. We cztery, z Gośką (17 lat) i Justyną (18 lat) zamknęłyśmy się w pokoju Weroniki, która miała na czas świąt robić za naszą sypialnię. Mój pokój został przeznaczony na sypialnie cioci Zosi i wujka Tomka ( brat mamy), rodziców Małgosi i Wojtka (19 lat). Rodzice Justyny i Bartka (20 lat), ciocia Marta (siostra mamy) i wujek Andrzej mają spać w gościnnym na piętrze. W pokoju mojego braciszka mają spać chłopaki. Pewnie całą noc będą na komputerze grać zamiast spać. Gabinet taty zajęli rodzice mamy, babcia Basia i dziadek Staszek. Dobrze, że wujek Krzysiek (brat taty) i ciocia Monika też mieszkają w Łodzi to zgodzili się przenocować rodziców taty, babcie Jadzie i dziadka Mateusza.

Zaczęłyśmy gadać z dziewczynami o wszystkim. Od zawsze miałyśmy ze sobą bardzo dobry kontakt, mimo tego, że dzielą nas kilometry i różnica wieku, odwrotnie niż z Agą (25 lat), Łukaszem (27 lat) i Piotrkiem (30 lat), którzy są na miejscu. Poruszyłyśmy temat miłości i związków.

- Właśnie, Weronika, weź nam się pochwal, jak tam ci się z Tomkiem układa? Ostatnio nic o Was nie słychać – zapytała Gośka.
- Nic szczególnego... Nie rozmawiałam z nim od prawie dwóch tygodni... Ani ja, ani tym bardziej on nie kwapimy się, żeby do siebie zadzwonić... Wszystko się popieprzyło... Nic mi się ostatnio nie układa...
- Weronika, pamiętasz, że rano obiecałaś mi rozmowę na temat togo, co się stało wtedy u Agi, ale jeśli nie chcesz w obecności dziewczyn to zrozumiem – powiedziałam, a dziewczyny zaczęły się zbierać. Nie, nie wychodźcie... Nie chcę mieć przed Wami tajemnic... Powiem Wam wszystko... Otóż dwa tygodnie temu dostałam zaproszenie na spędzenie kilku dni u naszej sąsiadki w jej mieszkaniu. Zapomniałam powiedzieć o tym Tomkowi i pokłóciliśmy się... Powiedział mi, że wolę spotykać się ze znajomymi niż spędzić z nim miłej nocy... Oboje powiedzieliśmy trochę za dużo... U niej w mieszkaniu czułam się tak swobodnie, zwyczajnie... Wieczorem we trzy poszłyśmy do kluby... Bawiłyśmy się naprawdę świetnie... Spodobał mi się pewien chłopak.... Był zabójczo przystojny, a w jego oczach można było utonąć... Na dodatek był strasznie wysoki i te jego hipnotyzujące oczy... Miałam po prostu na niego ochotę, może tylko dlatego, że chciałam odreagować... Sama już nie wiem... W klubie gadało nam się super, a jeszcze lepiej tańczyło... Potem poszliśmy do niego do mieszkania... Piliśmy jakieś wino... A potem to już wszystko samo poszło... - Weronika zamknęła oczy, a na jej usta wkradł się uśmiech – Powiem tak... My się kochaliśmy, to nie był zwykły seks... To było coś cudownego... Cały on był cudowny... Resztę nocy spaliśmy przytuleni do siebie... Rano nie wyszłam od razu z jego mieszkania, zostałam tam... Obudził mnie pocałunkiem... Po prostu rozmawialiśmy, a potem znowu kochaliśmy się... Wzięłam prysznic, przegrzebałam wszystkie szafki w kuchni w poszukiwaniu czegoś do jedzenia... Gdy siedziałam na stole jedząc płatki, wszedł do kuchni i objął mnie całując w kark... Powiedział, że cieszy się, że tam jestem... Pokłóciliśmy się, bo dla niego to wszystko znaczyło coś więcej, a ja bałam mu się powiedzieć, że dla mnie chyba też... - w tym momencie zaczęła płakać, więc przytuliłam ją – Wykrzyczał mi, że ma nadzieję, że jak wróci spod prysznica to mnie już tam nie będzie... - cała zaczęła się trzęś – Ubrałam się, zebrałam swoje rzeczy i wyszłam... Nie wiedziałam nawet gdzie jestem... Szłam przed siebie... Mijałam park, gdzie był mały staw... Ja... Miałam myśli, żeby się zabić...
- Weronika, ci spokojnie... - jeszcze mocniej tuliłam ją do siebie.
- Może jednak wyjdziemy... Justyna, chodź, pomożemy cioci Ani w kuchni... - obie wyszły. Po chwili Weronika trochę się uspokoiła.
- Karolina, co ja ma robić?
- Nie wiem... Czujesz coś do tego chłopaka?
- Nie ma zielonego pojęcia... On, to znaczy Michał... Ja przecież go nie znam... Ale, czuję się przy nim bezpiecznie, cudownie... Karolina, on jest cudowny... no wiesz... w łóżku – obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem – Dobrze wiesz, że z Tomkiem jestem na pokaz... Jest fajnie, ale nie ma tego czegoś... Tego przyciągania... Nawet nie wiesz jak mi wtedy było trudno wyjść z jego mieszkania... Jego słowa tak bardzo mnie zabolały... Imponuje mi tym, że jest taki silny, stanowczy... Karolina, ja nie mogę go kochać... Jestem w nim zauroczona...
- Czuje, że chyba jednak cię wzięło... Skoro nie kochasz tomka, jest to związek na pokaz, to... Weronika, zerwij z nim i daj sobie szansę na szczęście...
- Muszę się nad tym wszystkim zastanowić...

Zawołałyśmy dziewczyny i dalej gadałyśmy, wygłupiałyśmy się, a nawet urządziłyśmy sobie bitwę na poduszki. Skończyła się wtedy, gdy do pokoju wtargnęli chłopaki. Posiedzieliśmy trochę razem i pograliśmy w karty. Położyłyśmy się koło dwunastej w nocy, żeby się jako tako wyspać i wyglądać normalnie rano na śniadaniu. Ledwo się pomieściłyśmy, ale było warto trochę się pomęczyć i podziękować im za ten wieczór.

Mariusz

Jak fajnie sobie tak po prostu przez tydzień poleniuchować. Poleżeć bezczynnie w ciepłym słońcu. W takich warunkach to można odpocząć, zregenerować siły i naładować się pozytywną energią. Za trzy tygodnie zaczyna się kadra. Pewnie znowu będziemy mieć z Winiarem pokój. Ciekawe jakie numery przygotował, żeby wykręcić na zgrupowaniu.

Dzisiejszy wieczór będzie wyjątkowy, zarazem kończy nasze wspólne wakacje z Ewą i zaczyna, mam zadzieję nowy rozdział w naszym życiu. Przez te dni świetnie się razem bawiliśmy. Byliśmy nawet w wesołym miasteczku. Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć podczas naszego pobytu w Barcelonie. Jesteśmy ty już tyle czasu, a ja ten najważniejszy moment ciągle odkładam na później. Nie mam odwagi zadać jej tego najważniejszego pytania, od którego zależy całe moje dalsze życie.

Pierścionek kupiłem już jakiś miesiąc temu, ale cały czas czekam na odpowiedni moment, który nadszedł na dziś. Jeszcze przed przyjazdem zarezerwowałem stolik na plaży. Mam nadzieję, że spodoba jej się. Gdy tylko powiedziałem jej, że wieczorem gdzieś wychodzimy to od razu poleciała się szykować. Od godziny okupuje łazienkę, a ja spokojnie sobie na nią czekam. Wreszcie wyszła.

- Możemy iść.
- Wyglądasz cudownie – pocałowałem ją w policzek.

Wzięła torebkę i jakiś sweterek i wyszliśmy. Gdy rozmawiała z recepcjonistką szybko sprawdziłem czy mam małe czerwone pudełeczko. Było na miejscu w kieszeni moich spodni. Wyszliśmy trzymając się za ręce z hotelu, wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy w drogę do restauracji.

Na miejscu poprosiłem ją, żeby zamknęła oczy lub żebym zawiązał je jej apaszką. Chwyciłem jej drobną dłoń i powoli prowadziłem w stronę stolika. Gdy weszliśmy na plaże zdjęła szpilki i szła na boso. Będąc już przy stoliku, powoli, całując ją delikatnie, ciągnąłem delikatny materiał z jej oczu.

- Mariusz, tu jest cudownie... - powiedziała po rozejrzeniu się wokół.

Przy stoliku od razu pojawił się kelner. Zapisał masze zamówienie, bo po chwili już je nam podawać. Ewa cały czas nie mogła wyjść z podziwu nad tym miejscem.

- Kotku, nie dość, że tu jest przepięknie, to jeszcze mają przepyszne jedzenie – oboje skończyliśmy masze posiłki.
- Przejdziemy się? - zaproponowałem.

Bez słowa zawahania zgodziła się.

Idziemy brzegiem morza trzymając się za ręce już jakiś czas. Pod stopami czujemy ciepły piasek i wodę. Żadne z nas się nie odzywa. Na niebie pojawiają się pierwsze gwiazdy. Nad nami świeci piękny pełny Księżyc, który rozjaśnia naszą drogę. Zatrzymaliśmy się na chwilę. Poprosiłem, żeby zamknęła oczy. Sam po chwili uklęknąłem przed nią, wyciągając pierścionek.

- Ewa, proszę otwórz oczy... - głos strasznie mi się łamał, ale muszę dać radę- Ja... Wiem, że znamy się krótko, bo tylko rok... Nie mieszkamy ze sobą... Gdy Cię nie ma blisko mnie, ja wariuje... Pragnę byś cały czas była ze mną... Pragnę budzić się codziennie przy tobie... Czuję, że jesteś kimś bardzo ważnym dla mnie... Chcę byś była najważniejsza... Chcę resztę mojego zwykłego życia spędzić z kimś tak wyjątkowym, jak ty... Może nie jestem idealnym mężczyzną i nie zasługuję na ciebie, ale... Ewa, kocham Cię nad życie.... Chcę jutro przedstawić Cię rodzicom jako moją przyszłą żonę... Ewa, kochanie, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyznę na tej planecie i zostaniesz moją żoną? - powiedziałem, otwierając małe czerwone pudełeczko.

Cisza... Usłyszałem tylko przerażającą ciszę i szum morza... Uśmiech z jej twarzy też znikł. Usiadła obok mnie na piasku. Nie patrzyła w moje oczy... Patrzyła w głębie morza...

Mariusz, jak ja... Ja nie wiem co mam Ci odpowiedzieć... To jest trudne...
- Dla mnie proste... Albo mówisz TAK albo NIE. To chyba proste, jeśli mnie kochasz...
- To nie tak... Pamiętasz, jak na początku w ogóle nie chciałam się z tobą spotykać?
- Pamiętam... Ale jakie to ma znaczenie?
- Olbrzymie... Wtedy ja... Ja rozstała się z chłopakiem, którego bardzo kochałam... Planowaliśmy ślub, dom, dzieci... Zdradził mnie... Potem on... On wyjechał do Hiszpanii, zostawił mnie samą... Nie chciałam wiązać się z tobą, bo wciąż kochałam jego... lecz ty nie odpuściłeś... Cały czas byłeś blisko, starałeś się... Stałeś się kimś ważnym... Powoli zapominałam o Marku... a polubiłam ciebie... Ty się zaangażowałeś... Myślałam, że z czasem i ja Cię pokocham, tak jak ty kochasz mnie... Wszystko szło w tym kierunku... Pokochałam Cię, byłam naprawdę szczęśliwa... Ale... wczoraj na plaży... Mariusz, on tu jest... Spotkałam go... Rozmawialiśmy... On żałuje tego, że wyjechał, że nie próbował o mnie walczyć... On powiedział, że nadal mnie kocha... ja go chyba też...
- A ja? Pomyśl o mnie... Wiesz co teraz czuje...
- Mariusz... Ja ciebie też kocham, ale... jak brata... - po jej policzkach spłynęły łzy, moje oczy też się zaszkliły- Kocham Cię, ale jak najlepszego przyjaciela... Ja... nie mogę wyjść za ciebie... Nie chcę zmarnować i tobie i sobie życia... Proszę, zrozum mnie... Ja tak nie potrafię... Nie potrafię być z kimś, kogo tak naprawdę nie kocham... Mariusz, przepraszam, wybacz mi... Proszę, pozwól mi być szczęśliwą... Pozwól sobie na prawdziwe szczęście...
- Ewa, ale jak... - płakałem, tak jak ona.
- Mariusz, proszę... Jestem pewna, że jest taka osoba, która pokocha Cię całym sercem i duszą... Pokocha tak naprawdę... Przepraszam...

Chwyciła moją twarz w dłonie i delikatnie pocałowała w usta. Przytuliła się ostatni raz do mnie i odeszła... Wiedziałem, że pójdzie do niego... Tylko z nim będzie szczęśliwa... Że tylko jego kocha, a on tylko ją... Wiedziałem, że są dla siebie stworzeni... Wiedziałem, że nie mogę im tego zabrać... Całą noc spędziłem na plaży gapiąc się w gwiazdy... Rozmyślałem o wszystkim... o życiu, siatkówce, rodzinie... Najdziwniejsze jest to, że myślałem o niej... O Karolinie...

Koniec

********************************
Tak jak mówiłam, dziś się trochę wyjaśniło. Dołączam trechę nowych bohaterów. Jedni będą mieć też swój czas w tym opowiadaniu, ale to w odległej przyszłości. Jak widzicie Mariusz właśnie stracił narzeczoną w dość dramatycznej sytuacji, ale jak wiadomo, nad uczuciem nie da się zapanować. Można powiedzieć, że w związku Agi i Marcina wreszcie wyszło słońce. Niestety nie do końca będzie tak cudownie w ich relacjach, ale to w następnych notkach. Robimy skok w przyszłość, gdzie wreszcie rozwinie się wątek jeszcze jednej pary. Ktoś zgadnie jakiej? Dziękuje za zaproszenia na Wasze blogi, od razu biorę się za nadrabianie treści. Jeśli czytacie to zostawcie po sobie ślad. To naprawdę motywuje :D

Pozdrawiam bardzo gorąco w te mroźne dni,
Dzuzeppe :)

8 komentarzy:

  1. Nowi bohaterowie, lubię to ;p Już się nie mogę doczekac ;p
    Rozdział drugi już na just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
    :) Maniek ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na trójeczką na just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
      Maniek ♥

      Usuń
    2. U nas czwóreczka :)
      http://just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
      Maniek ;>

      Usuń
    3. U nas nowy rozdział, zapraszamy! :)
      http://just-one-word-fuck-it.blogspot.com/

      Zapraszam również, na mojego nowego bloga :)
      http://markowana-milosc.blogspot.com/

      Pozdrawiam, Maniek ;>

      Usuń
  2. Mariusz don't cry!!! Ciekawe, kto będzie pocieszycielem? ;) A tak po za tym, nie ma to jak święta i te sprawy ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze szkoda mi Mariusza. Jednak dobrze, że dowiedział się o uczuciach Ewy teraz, a nie później. A skoro ma być nowa para to ja obstawiam Mariusz & Karolina ;) Aga i Marcin żyjąc w związku na odległość łatwo nie będą mieli, ale prawdziwa miłość przetrwa wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Maniek. Mam nadzieję, że szybko wróci do siebie :)
    Zapraszam na ostanie pragnienie; http://seksualne-pragnienie.blogspot.com/ oraz poczatek grzechu; http://zbyt-grzeszni.blogspot.com/ Mam nadzieję, że przypadną do gustu. Pozdrawiam, Kajdi. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. piąteczka na http://historia-niemoralna.blogspot.com :)
    gorąco zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń