Aga
Cały
dzisiejszy dzień był zwariowany. Z samego rana zadzwonił Marcin z
prośbą o spotkanie. Zgodziłam się i jesteśmy umówieni na
wieczór. Prosił, żebyśmy się spotkali w domu u moich rodziców.
Od razu więc wsiadłam w samochód i jeszcze przed południem
zjawiłam się tam. Cieszę się, że calutkie święta tam spędzę.
Gdy tylko weszłam mama zaciągnęła mnie i Pawła, który
przyjechał wczoraj grzecznie do sprzątania. W zasadzie to prosiła
tylko mnie o pomoc, a ja wciągnęłam w to mojego braciszka. Nie był
specjalnie zadowolony, ale też nie protestował, więc oboje
zajęliśmy się pracą.
Po
upływie kilku godzin dom był wysprzątany na błysk. Nieźle się
bawiliśmy sprzątając. Na początku nie szło nam to najlepiej, bo
strasznie się wygłupialiśmy, ale udało się. Czułam się jak
małe dziecko, spędziliśmy ze sobą wspaniałe kilka godzin. Było tak, jak jeszcze kilka lat temu. Jestem strasznie zmęczona. Biorę
właśnie prysznic. Lada moment ma zjawić się Marcin. Ubrałam
zwykłe szorty i podkoszulek Pawła, który przywłaszczyłam sobie
jakiś czas temu, wysuszyłam włosy i udałam się do salonu z
tabliczką czekolady i zajęłam się oglądaniem telewizji.
Po
chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy,
krzyknęłam, że otworze i pognałam otworzyć. Czułam się jak
małolata, która umówiła się z chłopakiem i potajemnie chce
wyrwać się z domu. Spojrzałam w lustro. Nie jest tak tragicznie.
- Już
jesteś. Cześć – przywitałam go całusem w policzek –
Rozpłaszczaj się.
- Cześć
– powoli zdjął kurtkę i własnymi siłami, za pomocą kuli
zaczął kierować się w głąb korytarza - Dobry wieczór pani
Marzeno, jak zdrowie, praca?
- Dobry
wieczór. A wszystko dobrze. Jak ja cię dawno nie widziałam. Dobra
nie będę wam przeszkadzać, idę na górę do taty Agniesiu.
Marcinku pozdrów rodziców. To dobranoc.
- Dobranoc.
- Może
chodźmy do gabinetu taty – zaproponowałam.
- Jasne.
- Chcesz
coś do picia może?
- Nie,
dziękuję – weszliśmy do środka. Ja usiadłam na biurku, a
piłkarz stanął przede mną – Dobra nie będę owijał w
bawełnę. Zacznę prosto z mostu... Aga, chcę ci powiedzieć,
że... Ja chyba nadal coś do ciebie czuję... Wiem, to jest dziwne
– zbierałam się żeby coś powiedzieć – Proszę nie
przerywaj mi... Byliśmy ze sobą prawie 5 lat temu i powinienem
już się z ciebie wyleczyć, ale nie potrafię...Ja chyba nigdy
nie przestałe cię kochać... Każda dziewczyna po tobie nie była
tobą... Teraz wiem, że były tylko próbą zapomnienia o tobie,
próbą stłumienia tego uczucia... Każdą porównywałem do
ciebie, lecz żadna nie była choć w połowie taka jak ty... Nie miała tak pięknego
uśmiechu, tak lśniących długich włosów, tak obłędnie
zielonych oczu... Aga, ja cię kocham, nigdy nie przestałem...
Wiem, że teraz mogłabyś mnie wywalić na zbity pysk, ale
proszę cię o jedno...Aga nie chcę cię stracić... Nie będzie
nam łatwo kontaktować się, spotykać, ale... Czy my... Czy
moglibyśmy jeszcze kiedyś być razem? Czy mogę mieć nadzieję
na to, że mi to wszystko wybaczysz? - zatkało mnie.
Pierwszy raz
od dawna zabrakło mi języka w ustach. Tylko przy nim zdarzały mi
się takie sytuacje, tylko w jego obecności byłam potulna,
spokojna. Tak długo czekałam na tę chwilę, żeby dowiedzieć
się co on myśli na ten temat, czy mnie kocha, a gdy już wszystko
wiem, to boję się powiedzieć co sama czuję.
- Aguś, powiedz
coś – podszedł do mnie, chwytając moją twarz w dłonie i
zmuszając do patrzenie prosto w jego oczy – Aga... proszę...
- Marcin...
To wszystko jest takie pogmatwane... Ja nie wiem co mam ci
odpowiedzieć... Ja chyba też coś do ciebie czuję, ale... My...
Marcin, ty przecież lada moment musisz lecieć do Londynu, ja mam
tu studia... Jak ty sobie wyobrażasz cokolwiek między nami, skoro
nie będziemy się prawie widzieć?
- Normalnie,
jest Internet, telefony... Aga ja w to wierze... Wierzę bo Cię
kocham nad życie...
Mówiąc
to cały czas patrzył głęboko w moje oczy. Widziałam w nich niepewność, ale zarazem wielką siłę woli. Powoli zaczął
zbliżać swoją twarz w moją stronę. Zamknął oczy i pocałował
mnie tak czule, a zarazem stanowczo. Przez ten pocałunek przepłynęło
całe jego uczucie do mojej osoby. W tym momencie poczułam, że to
wszystko może się udać, że możemy być szczęśliwi. Zdałam
sobie sprawę, że to nie będzie łatwe, ale że za wszelką cenę
chcę walczyć o własne szczęście. Wież, ze chcę tego spróbować
i nie biję się tego zrobić. Marcin niestety nie pobył długo u
mnie w domu. Musiał się szybko zbierać. Mówił mi, że mają
przyjechać do nich na święta jacyś krewni i musi jeszcze pomóc
dziewczyną pomóc w sprzątaniu.
Karolina
Weronika
miała bardzo dobry pomysł aby do sprzątania zaciągnąć Marcina i
tatę. Obaj rzetelnie zajmowali się swoimi obowiązkami bez zbędnego
gadania, a my obie miałyśmy trochę mnie pracy i mogłyśmy
wszystko dokładniej posprzątać. Marcin się tylko na godzinkę
gdzieś wybrał, ale gdy tylko wrócił to sprzątał ze zdwojoną
siłą, jakby wstąpiły w niego nadprzyrodzone moce. Ciekawe co go
tak mocno zmotywowało?
Nasi
świąteczni zaczęli zjeżdżać się już około osiemnastej, a o
dwudziestej byli już wszyscy. We cztery, z Gośką (17 lat) i
Justyną (18 lat) zamknęłyśmy się w pokoju Weroniki, która miała
na czas świąt robić za naszą sypialnię. Mój pokój został
przeznaczony na sypialnie cioci Zosi i wujka Tomka ( brat mamy),
rodziców Małgosi i Wojtka (19 lat). Rodzice Justyny i Bartka (20
lat), ciocia Marta (siostra mamy) i wujek Andrzej mają spać w
gościnnym na piętrze. W pokoju mojego braciszka mają spać
chłopaki. Pewnie całą noc będą na komputerze grać zamiast spać.
Gabinet taty zajęli rodzice mamy, babcia Basia i dziadek Staszek.
Dobrze, że wujek Krzysiek (brat taty) i ciocia Monika też mieszkają
w Łodzi to zgodzili się przenocować rodziców taty, babcie Jadzie
i dziadka Mateusza.
Zaczęłyśmy
gadać z dziewczynami o wszystkim. Od zawsze miałyśmy ze sobą
bardzo dobry kontakt, mimo tego, że dzielą nas kilometry i różnica
wieku, odwrotnie niż z Agą (25 lat), Łukaszem (27 lat) i Piotrkiem
(30 lat), którzy są na miejscu. Poruszyłyśmy temat miłości i
związków.
- Właśnie,
Weronika, weź nam się pochwal, jak tam ci się z Tomkiem układa?
Ostatnio nic o Was nie słychać – zapytała Gośka.
- Nic
szczególnego... Nie rozmawiałam z nim od prawie dwóch tygodni...
Ani ja, ani tym bardziej on nie kwapimy się, żeby do siebie
zadzwonić... Wszystko się popieprzyło... Nic mi się ostatnio
nie układa...
- Weronika,
pamiętasz, że rano obiecałaś mi rozmowę na temat togo, co się
stało wtedy u Agi, ale jeśli nie chcesz w obecności dziewczyn to
zrozumiem – powiedziałam, a dziewczyny zaczęły się zbierać. Nie,
nie wychodźcie... Nie chcę mieć przed Wami tajemnic... Powiem Wam
wszystko... Otóż dwa tygodnie temu dostałam zaproszenie na
spędzenie kilku dni u naszej sąsiadki w jej mieszkaniu.
Zapomniałam powiedzieć o tym Tomkowi i pokłóciliśmy się...
Powiedział mi, że wolę spotykać się ze znajomymi niż spędzić
z nim miłej nocy... Oboje powiedzieliśmy trochę za dużo... U
niej w mieszkaniu czułam się tak swobodnie, zwyczajnie...
Wieczorem we trzy poszłyśmy do kluby... Bawiłyśmy się naprawdę
świetnie... Spodobał mi się pewien chłopak.... Był zabójczo
przystojny, a w jego oczach można było utonąć... Na dodatek był
strasznie wysoki i te jego hipnotyzujące oczy... Miałam po prostu
na niego ochotę, może tylko dlatego, że chciałam odreagować...
Sama już nie wiem... W klubie gadało nam się super, a jeszcze
lepiej tańczyło... Potem poszliśmy do niego do mieszkania...
Piliśmy jakieś wino... A potem to już wszystko samo poszło... -
Weronika zamknęła oczy, a na jej usta wkradł się uśmiech –
Powiem tak... My się kochaliśmy, to nie był zwykły seks... To
było coś cudownego... Cały on był cudowny... Resztę nocy
spaliśmy przytuleni do siebie... Rano nie wyszłam od razu z jego
mieszkania, zostałam tam... Obudził mnie pocałunkiem... Po prostu
rozmawialiśmy, a potem znowu kochaliśmy się... Wzięłam
prysznic, przegrzebałam wszystkie szafki w kuchni w poszukiwaniu
czegoś do jedzenia... Gdy siedziałam na stole jedząc płatki,
wszedł do kuchni i objął mnie całując w kark... Powiedział, że
cieszy się, że tam jestem... Pokłóciliśmy się, bo dla niego to
wszystko znaczyło coś więcej, a ja bałam mu się powiedzieć, że
dla mnie chyba też... - w tym momencie zaczęła płakać, więc
przytuliłam ją – Wykrzyczał mi, że ma nadzieję, że jak wróci
spod prysznica to mnie już tam nie będzie... - cała zaczęła się
trzęś – Ubrałam się, zebrałam swoje rzeczy i wyszłam... Nie
wiedziałam nawet gdzie jestem... Szłam przed siebie... Mijałam
park, gdzie był mały staw... Ja... Miałam myśli, żeby się
zabić...
- Weronika,
ci spokojnie... - jeszcze mocniej tuliłam ją do siebie.
- Może
jednak wyjdziemy... Justyna, chodź, pomożemy cioci Ani w kuchni...
- obie wyszły. Po chwili Weronika trochę się uspokoiła.
- Karolina,
co ja ma robić?
- Nie
wiem... Czujesz coś do tego chłopaka?
- Nie
ma zielonego pojęcia... On, to znaczy Michał... Ja przecież go
nie znam... Ale, czuję się przy nim bezpiecznie, cudownie...
Karolina, on jest cudowny... no wiesz... w łóżku – obie
wybuchłyśmy głośnym śmiechem – Dobrze wiesz, że z Tomkiem
jestem na pokaz... Jest fajnie, ale nie ma tego czegoś... Tego
przyciągania... Nawet nie wiesz jak mi wtedy było trudno wyjść z
jego mieszkania... Jego słowa tak bardzo mnie zabolały... Imponuje
mi tym, że jest taki silny, stanowczy... Karolina, ja nie mogę go
kochać... Jestem w nim zauroczona...
- Czuje,
że chyba jednak cię wzięło... Skoro nie kochasz tomka, jest to
związek na pokaz, to... Weronika, zerwij z nim i daj sobie szansę
na szczęście...
- Muszę
się nad tym wszystkim zastanowić...
Zawołałyśmy
dziewczyny i dalej gadałyśmy, wygłupiałyśmy się, a nawet
urządziłyśmy sobie bitwę na poduszki. Skończyła się wtedy, gdy
do pokoju wtargnęli chłopaki. Posiedzieliśmy trochę razem i
pograliśmy w karty. Położyłyśmy się koło dwunastej w nocy,
żeby się jako tako wyspać i wyglądać normalnie rano na
śniadaniu. Ledwo się pomieściłyśmy, ale było warto trochę się
pomęczyć i podziękować im za ten wieczór.
Mariusz
Jak
fajnie sobie tak po prostu przez tydzień poleniuchować. Poleżeć
bezczynnie w ciepłym słońcu. W takich warunkach to można
odpocząć, zregenerować siły i naładować się pozytywną
energią. Za trzy tygodnie zaczyna się kadra. Pewnie znowu będziemy
mieć z Winiarem pokój. Ciekawe jakie numery przygotował, żeby
wykręcić na zgrupowaniu.
Dzisiejszy
wieczór będzie wyjątkowy, zarazem kończy nasze wspólne wakacje z
Ewą i zaczyna, mam zadzieję nowy rozdział w naszym życiu. Przez
te dni świetnie się razem bawiliśmy. Byliśmy nawet w wesołym
miasteczku. Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć podczas naszego pobytu w
Barcelonie. Jesteśmy ty już tyle czasu, a ja ten najważniejszy
moment ciągle odkładam na później. Nie mam odwagi zadać jej tego
najważniejszego pytania, od którego zależy całe moje dalsze
życie.
Pierścionek
kupiłem już jakiś miesiąc temu, ale cały czas czekam na
odpowiedni moment, który nadszedł na dziś. Jeszcze przed
przyjazdem zarezerwowałem stolik na plaży. Mam nadzieję, że
spodoba jej się. Gdy tylko powiedziałem jej, że wieczorem gdzieś
wychodzimy to od razu poleciała się szykować. Od godziny okupuje
łazienkę, a ja spokojnie sobie na nią czekam. Wreszcie wyszła.
- Możemy
iść.
- Wyglądasz
cudownie – pocałowałem ją w policzek.
Wzięła
torebkę i jakiś sweterek i wyszliśmy. Gdy rozmawiała z
recepcjonistką szybko sprawdziłem czy mam małe czerwone
pudełeczko. Było na miejscu w kieszeni moich spodni. Wyszliśmy
trzymając się za ręce z hotelu, wsiedliśmy do taksówki i
ruszyliśmy w drogę do restauracji.
Na
miejscu poprosiłem ją, żeby zamknęła oczy lub żebym zawiązał
je jej apaszką. Chwyciłem jej drobną dłoń i powoli prowadziłem
w stronę stolika. Gdy weszliśmy na plaże zdjęła szpilki i szła
na boso. Będąc już przy stoliku, powoli, całując ją delikatnie,
ciągnąłem delikatny materiał z jej oczu.
- Mariusz,
tu jest cudownie... - powiedziała po rozejrzeniu się wokół.
Przy
stoliku od razu pojawił się kelner. Zapisał masze zamówienie, bo
po chwili już je nam podawać. Ewa cały czas nie mogła wyjść z
podziwu nad tym miejscem.
- Kotku,
nie dość, że tu jest przepięknie, to jeszcze mają przepyszne
jedzenie – oboje skończyliśmy masze posiłki.
- Przejdziemy
się? - zaproponowałem.
Bez
słowa zawahania zgodziła się.
Idziemy
brzegiem morza trzymając się za ręce już jakiś czas. Pod
stopami czujemy ciepły piasek i wodę. Żadne z nas się nie odzywa.
Na niebie pojawiają się pierwsze gwiazdy. Nad nami świeci piękny
pełny Księżyc, który rozjaśnia naszą drogę. Zatrzymaliśmy się
na chwilę. Poprosiłem, żeby zamknęła oczy. Sam po chwili
uklęknąłem przed nią, wyciągając pierścionek.
- Ewa,
proszę otwórz oczy... - głos strasznie mi się łamał, ale muszę
dać radę- Ja... Wiem, że znamy się krótko, bo tylko rok... Nie
mieszkamy ze sobą... Gdy Cię nie ma blisko mnie, ja wariuje...
Pragnę byś cały czas była ze mną... Pragnę budzić się
codziennie przy tobie... Czuję, że jesteś kimś bardzo ważnym
dla mnie... Chcę byś była najważniejsza... Chcę resztę mojego
zwykłego życia spędzić z kimś tak wyjątkowym, jak ty... Może
nie jestem idealnym mężczyzną i nie zasługuję na ciebie, ale...
Ewa, kocham Cię nad życie.... Chcę jutro przedstawić Cię
rodzicom jako moją przyszłą żonę... Ewa, kochanie, czy uczynisz
mnie najszczęśliwszym mężczyznę na tej planecie i zostaniesz
moją żoną? - powiedziałem, otwierając małe czerwone
pudełeczko.
Cisza...
Usłyszałem tylko przerażającą ciszę i szum morza... Uśmiech z
jej twarzy też znikł. Usiadła obok mnie na piasku. Nie patrzyła w
moje oczy... Patrzyła w głębie morza...
- Mariusz,
jak ja... Ja nie wiem co mam Ci odpowiedzieć... To jest trudne...
- Dla
mnie proste... Albo mówisz TAK albo NIE. To chyba proste, jeśli
mnie kochasz...
- To
nie tak... Pamiętasz, jak na początku w ogóle nie chciałam się
z tobą spotykać?
- Pamiętam...
Ale jakie to ma znaczenie?
- Olbrzymie...
Wtedy ja... Ja rozstała się z chłopakiem, którego bardzo
kochałam... Planowaliśmy ślub, dom, dzieci... Zdradził mnie...
Potem on... On wyjechał do Hiszpanii, zostawił mnie samą... Nie
chciałam wiązać się z tobą, bo wciąż kochałam jego... lecz
ty nie odpuściłeś... Cały czas byłeś blisko, starałeś się...
Stałeś się kimś ważnym... Powoli zapominałam o Marku... a
polubiłam ciebie... Ty się zaangażowałeś... Myślałam, że z
czasem i ja Cię pokocham, tak jak ty kochasz mnie... Wszystko szło
w tym kierunku... Pokochałam Cię, byłam naprawdę szczęśliwa...
Ale... wczoraj na plaży... Mariusz, on tu jest... Spotkałam go...
Rozmawialiśmy... On żałuje tego, że wyjechał, że nie próbował
o mnie walczyć... On powiedział, że nadal mnie kocha... ja go
chyba też...
- A
ja? Pomyśl o mnie... Wiesz co teraz czuje...
- Mariusz...
Ja ciebie też kocham, ale... jak brata... - po jej policzkach
spłynęły łzy, moje oczy też się zaszkliły- Kocham Cię, ale jak
najlepszego przyjaciela... Ja... nie mogę wyjść za ciebie... Nie
chcę zmarnować i tobie i sobie życia... Proszę, zrozum mnie...
Ja tak nie potrafię... Nie potrafię być z kimś, kogo tak
naprawdę nie kocham... Mariusz, przepraszam, wybacz mi... Proszę,
pozwól mi być szczęśliwą... Pozwól sobie na prawdziwe
szczęście...
- Ewa,
ale jak... - płakałem, tak jak ona.
- Mariusz,
proszę... Jestem pewna, że jest taka osoba, która pokocha Cię
całym sercem i duszą... Pokocha tak naprawdę... Przepraszam...
Chwyciła
moją twarz w dłonie i delikatnie pocałowała w usta. Przytuliła
się ostatni raz do mnie i odeszła... Wiedziałem, że pójdzie do
niego... Tylko z nim będzie szczęśliwa... Że tylko jego kocha, a
on tylko ją... Wiedziałem, że są dla siebie stworzeni...
Wiedziałem, że nie mogę im tego zabrać... Całą noc spędziłem
na plaży gapiąc się w gwiazdy... Rozmyślałem o wszystkim... o
życiu, siatkówce, rodzinie... Najdziwniejsze jest to, że myślałem
o niej... O Karolinie...
Koniec
********************************
Tak jak mówiłam, dziś się trochę wyjaśniło. Dołączam trechę nowych bohaterów. Jedni będą mieć też swój czas w tym opowiadaniu, ale to w odległej przyszłości. Jak widzicie Mariusz właśnie stracił narzeczoną w dość dramatycznej sytuacji, ale jak wiadomo, nad uczuciem nie da się zapanować. Można powiedzieć, że w związku Agi i Marcina wreszcie wyszło słońce. Niestety nie do końca będzie tak cudownie w ich relacjach, ale to w następnych notkach. Robimy skok w przyszłość, gdzie wreszcie rozwinie się wątek jeszcze jednej pary. Ktoś zgadnie jakiej? Dziękuje za zaproszenia na Wasze blogi, od razu biorę się za nadrabianie treści. Jeśli czytacie to zostawcie po sobie ślad. To naprawdę motywuje :D
Pozdrawiam bardzo gorąco w te mroźne dni,
Dzuzeppe :)
Nowi bohaterowie, lubię to ;p Już się nie mogę doczekac ;p
OdpowiedzUsuńRozdział drugi już na just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
:) Maniek ;>
Zapraszam na trójeczką na just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
UsuńManiek ♥
U nas czwóreczka :)
Usuńhttp://just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
Maniek ;>
U nas nowy rozdział, zapraszamy! :)
Usuńhttp://just-one-word-fuck-it.blogspot.com/
Zapraszam również, na mojego nowego bloga :)
http://markowana-milosc.blogspot.com/
Pozdrawiam, Maniek ;>
Mariusz don't cry!!! Ciekawe, kto będzie pocieszycielem? ;) A tak po za tym, nie ma to jak święta i te sprawy ^^
OdpowiedzUsuńKurcze szkoda mi Mariusza. Jednak dobrze, że dowiedział się o uczuciach Ewy teraz, a nie później. A skoro ma być nowa para to ja obstawiam Mariusz & Karolina ;) Aga i Marcin żyjąc w związku na odległość łatwo nie będą mieli, ale prawdziwa miłość przetrwa wszystko :)
OdpowiedzUsuńBiedny Maniek. Mam nadzieję, że szybko wróci do siebie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na ostanie pragnienie; http://seksualne-pragnienie.blogspot.com/ oraz poczatek grzechu; http://zbyt-grzeszni.blogspot.com/ Mam nadzieję, że przypadną do gustu. Pozdrawiam, Kajdi. :*
piąteczka na http://historia-niemoralna.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńgorąco zapraszam :*