niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 18


Paweł 

Zabije tego głupka. Normalnie mu chyba tak przywalę, że do końca życie zapamięta ten moment. Jak można być aż tak głupim, żeby zrobić coś takiego. Jak można całować się z obcą laską, gdy jest się na imprezie ze swoją nacieczoną? Jak w ogóle można się całować z jakąś dziewczyną, jak się ma narzeczoną? Jak można dopuścić do tego, by ta dziewczyna siedziała na naszych kolanach? Jak w ogóle można zdradzić?..

 Tak to się tylko i wyłącznie Marcin mógł zachować. Dupek.

Jestem właśnie w Londynie w drodze do jego mieszkania. Gdy tylko Aga wczoraj weszła do domu cała zapłakana, od razu wiedziałem, że chodzi o coś z Marcinem. Moja siostra tylko przez tego palanta płacze. Palanta, który niby nadal jest moim przyjacielem. Przyjaciel od siedmiu boleśni. Aga nie chciała mi i rodzicom nic na początku powiedzieć, ale jakoś wyciągnęliśmy z niej te wiadomości, choć nie było to wcale takie łatwe, bo cały czas płakała.

Jeszcze tylko kilka schodów i będzie musiał mi otworzyć. Będzie musiał spojrzeć mi prosto w oczy i powiedzieć, co ma na swoje usprawiedliwianie, jeśli takie coś w ogóle istnieje. Ja dla czegoś takiego nie widzę usprawiedliwienia, dodatkowo skrzywdził moją siostrę. Pukam do drzwi i czekam, że mi je otworzy.

- Paweł... - nie kończy nawet, bo upada od mojego ciosu w jego twarz.
- Jak mogłaś jej to zrobić?! - dopadam do niego i chwytam za podkoszulek, marszcząc go - Pamiętasz co Ci mówiłem? - kiwa głową, więc kontynuuje - Mówiłem, że jeśli Aga będzie przez ciebie płakać, to ci przywale... Jak mogłeś do tego dopuścić, skoro tak mocno ją niby kochasz, co? Jak mogłeś?!
- Puść mnie... - wypełniam Twoją prośbę i obaj kierujemy się w głąb mieszkania, siadamy na kanapie - Powiem Ci wszystko, jak to wyglądało z mojej strony... Chcesz coś mocniejszego?
- Jak masz to tak, bo chyba wyjdę z siebie zaraz - kierujesz się w stronę kuchni, a już po chwili jesteś s powrotem z dwoma butelkami piwa.
- Trzymaj... Pewnie znasz już wersję Agnieszki... Moja nie wiele się różni... Kiedy przyjechała na weekend dostałem zaproszenie na urodziny kolegi z drużyny. Nie wypadało nie iść, więc poszliśmy... Bawiliśmy się na prawdę dobrze, ale do czasu... Przyczepiła się do mnie jakaś Brytyjka, która była już nieźle wstawiona... Raz z nią zatańczyłem i chciałem wracać do Agi, ale mnie zatrzymała to jeszcze trochę potańczyliśmy, ale potem jakoś się od niej oderwałem... Bawiłem się z Agą, ale potem poszła do toalety, a tamta mnie znalazła. Zaczęła gadać, że jej się podobam i takie tam... Przybliżała się do mnie i pocałowała mnie, a że nie nie zrobiłem z zaskoczenia, to usiadła mi na kolanach... Potem zobaczyłem Age, jak płakała i zepchnąłem ją z kolan, ale wtedy straciłem ze wzroku Agę... Wybiegłem z klubu, gdzie była impreza, ale jej nigdzie nie było... Wysłała mi tylko SMS - a, że wraca do Polski i że mam nie dzwonić, nie pisać...
- A ty głupi w to uwierzyłeś i się do niej nie odezwałeś?
- Przecież tego właśnie chciała...
- Chłopie musisz się jeszcze wielu rzeczy nauczyć - poklepałem go po ramieniu - Marcin, spieprzyłeś na całej linii. Wiesz, że teraz kiedy ci zaufała, a ty ją skrzywdziłeś, nie będzie ci łatwo ją odzyskać...
- Wiem i to mnie najbardziej przeraża... Paweł, ja na prawdę tylko ją kocham, i żałuję, że od razu nie powiedziałem ostro tej dziewczynie, żeby się odpieprzyła...
- Marcin, walcz o nią, staraj się, bo na prawdę jesteście chyba dla siebie przeznaczeni... Z mojej strony możesz zawsze liczyć na pomoc, ale wszelka inicjatywa musi wyjść z Twojej strony, bo inaczej Aga nigdy ci nie wybaczy... Aaa no i przepraszam, że Cię tak urządziłem.
- Dostałem za swoje, nie przepraszaj.

Resztę wieczoru spędziliśmy już w spokoju. Po prostu gadaliśmy ze sobą tak, jak jeszcze te kilka lat temu, kiedy byliśmy smarkaczami i myśleliśmy, jak to fajnie jest być dorosłym, żyć samodzielnie. Teraz z chęcią chciałbym wrócić do tych czasów, kiedy nie mieliśmy problemów, kiedy wszystko było prostsze, ale niestety tak się nie da.

Zamówiłem powrotny bilet na jutro na 13. Leżąc już na kanapie i próbując usnąć, dostałem SMS - a.

"Hej tu Lena :) Możemy się kiedyś spotkać? Musimy porozmawiać."

"Oczywiście, podaj tylko adres i termin, a ja się dostosuję :) Cieszę się, że napisałaś :)"

Karolina

Połowa turnieju już za nami. Chłopaki fazę grupową przeszli jak burza, nie odnosząc ani jednej porażki. Atmosfera panująca na halach, jak i w całej polskiej grupie jest bardzo pozytywna, Wszyscy powoli zaczynamy wierzyć, że Polacy mogą osiągnąć na prawdę duży sukces, że mogę wywalczyć medal, a nawet ten ze złota, ale nikt jeszcze tak głośno tego nie mów, Nikt nie chce również mówić o naszych szansach w wywiadach, które przeprowadzam na miejscu.

Moje relacje z Mariuszem są takie, jak na początku naszej znajomości. Śmiejemy się, żartujemy, czy robimy różne kawały razem z Winiarskim reszcie reprezentacji. Nie widać po nas, że coś takiego, jak nasz pocałunek, miało w ogóle miejsce. Nikt nie wie o tym i mam nadzieję, że się już nie dowie. Ta wiadomość zniszczyła by nasze kariery. Jego, która jest już rozwinięta, i moją, która dopiero co powstaje. To nie może się wydać.

Dziś jeden z najważniejszych meczy na tym turnieju. Mecz z Rosją, który może dać nam stuprocentową pewność, że nikt nam już nie odbierze miejsca w półfinale. Do rana każdy chodził skoncentrowany. Trener zabronił zawodnikom udzielać jakichkolwiek wywiadów, więc nie wcinaliśmy się w jego decyzję, a uszanowaliśmy ją. Po rozruchu chłopaki dostali godzinę na relaks przed meczem. Wybraliśmy się z Mariuszem na spacer. 

- Dziś najważniejszy mecz w moim życiu...
- Nie mów tak. Najważniejszy to będzie, jak już w finale będziecie grać - uśmiechasz się, ale tylko na chwilę - Ej co jest?
- Nic... Po prostu nie jestem pewny, czy wygramy, czy sobie poradzimy.
- Jak to nie jesteś pewny?... Mariusz, jeśli Wy nie będziecie pewni, to ruscy do razu Was wypunktują, słyszysz? Ja w ciebie wierzę, w ciebie i całą reprezentację, bo wiem na co Was stać... Mariusz, masz zagrać jak najlepiej, tak jak tylko potrafisz... Masz zagrać dla mnie - przytulam się do ciebie, a ty obejmujesz mnie ramionami i patrzysz w moje oczy.
- Dziękuję... Zagram dla ciebie...

Trzy godziny później siedzę już w hali i prawie płaczę, bo mimo, że Mariusz gra na prawdę dobrze, to cała reprezentacja już nie do końca. Przegrywają dwa do zera i są na najlepszej drodze, by zaliczyć pierwszą porażkę na tym turnieju. Trybuny całkowicie ucichły. odzywają się tylko nieliczni kibice. Zaczyna się trzeci set. Chłopaki zaczynają go w pierwszej szóstce, początek jest wreszcie wyrównany, ale po przerwie technicznej zaczyna się psuć. 

Lozano zmienia skład. Za Sebastiana wchodzi Piotrek Gruszka, a za Mariusza Grzesiek Nasza gra zaczyna się wyrównywać. Wreszcie coś nam wychodzi. Wreszcie zdobywamy punkty. Chłopaki chyba uwierzyli, że mogą to wygrać. Nawet kibice się ożywili, bo zauważyli to samo. Chłopaki szaleją i wygrywają tego seta, jak i następnego.

Teraz najgorsza nerwówka. Zaczyna się tie break, którego, mam nadzieję, chłopaki już nie odpuszczą i wygrają cały mecz. Obie drużyny grają, tak, jak tylko najlepiej potrafią, grają na maksa. Patrzę na Mariusza. Jest skupiony na grze, mimo że stoi w kwadracie dla rezerwowych. W jego oczach widzę jednak wolę walki i tą chęć gry. trener cały czas trzyma się jednak przy zmianach, które dają przecież oczekiwany skutek. Nie jest zły na niego, bo wie, że trener ma rację.

Jednak po przerwie technicznej trener postanawia, aby dokonać podwójnej zmiany. Mariusz wchodzi na boisko razem z Łukasze Żygadło i od razu swoim atakiem zdobywa punkt. Po akcji szuka mnie wzrokom po trybunach, a gdy już mnie znajduje, uśmiecha się i gra dalej. Ja już nie śledzę wyniku, nie patrzę na akcje, tylko śledzę, to co robi Mariusz. Łapię tylko, że chłopaki zaczynają biegać po boisku, a kibice krzyczą z radości. Wygrali...

- Karolina, wygraliśmy... - mówisz, gdy już po meczu spacerujemy na dworze.
- Mówiłam, że będzie dobrze...
- Mówiłaś... Dziękuję ci... - całujesz mnie w czoło.
- Nie masz za co. Ja tylko powiedziałam to, co jest prawdą. Byliście lepsi i wygraliście.
- I tak ci dziękuję...

Przystajemy na chwilę w miejscu. Jesteśmy tylko ja i Ty... Jesteśmy my... Czuję, że mi się przyglądasz. Czuję, jak delikatnie obracasz mnie w swoją stronę, kładąc ręce na mojej talii. Przybliżasz moje ciało do swojego na tyle, że prawie stykamy się klatkami piersiowymi. Opierasz swoje czoło o moje i patrzysz głęboko w moje oczy, zmuszając mnie do tego samego.

- Karolina, ja...
-  Ci... - przerywam ci i składam delikatny pocałunek na Twoich ustach - Zajmij się teraz mistrzostwami, a potem może pogadamy o tym...

~*~*~
Hej :)
Pierwszy raz od dawna łatwo pisałam rozdział, co niewątpliwie jest zasługą muzyki, którą tu wstawiłam. Kurcze zaczyna mi się tu znowu podobać i to bardzo :D
Dziś zaczynają się komplikacje, które trochę potrwają, ale kiedyś się na pewno skończą i wyjdzie słońce.
Jeszcze nawet dziś, albo jurto zapraszam również na Przeszłość gdzie pojawi się nowy rozdział. 
Zachęcam do komentowanie i odwiedzin na jednym, jak i drugim blogu, bo to naprawdę miłe.
Przepraszam za wszystkie zaległości, których jest na prawdę dużo. Na tygodniu niestety ich nie nadrobię, bo jadę na wycieczkę i nie wiem, czy będę mieć dostęp do normalnego internetu. Postaram się nadrobić wszystko w następny weekend :)
Pozdrawiam serdecznie,
Dzuzeppe :*


4 komentarze:

  1. ach ten Marcin :/ Przecież mógłby odepchnąć tą Brytyjkę, zamiast dać się całować, a jego narzeczona cierpi. Więc niech lepiej żeby się rozstali ;)
    Pozdrawiam i buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przeczytałam pierwsze słowa, to myślałam, że padnę na zawał. Już myślałam, że Marcin zrobił naprawdę coś głupiego i ją zradził. Uf, ale ten pocałunek to też nic dobrego. Mam nadzieję, że się pogodzą. Chociaż u Karoliny i Mariusza jest ok :) coś się zaczyna u nich :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj Marcin teraz bedzie miał kiepsko:/
    Karoline i Mariusza ciągnie do siebie, więc Karolina nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. Miłość nie wybiera:)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu jestem :) Nie miałam ostatnio na nic czasu poza nauką, ale w końcu nadrabiam zaległości :)
    Marcin wiele zrobić nie mógł jak Brytyjka wręcz na niego się rzuciła, ale tym nie odszywaniem się i nie przyjechaniem do Polski z przeprosinami to ma u mnie minus. Zamiast walczyć o ukochaną siedzi z założonymi rękami. Więc dobrze, że Paweł przywalił Marcinowi ;)
    Przynajmniej Mariuszowi i Karolinie się układa w bardzo dobrą stronę ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń