- Kiedyś ktoś powiedział, że jestem wyjątkowa.
-Bo jesteś... Jesteś moim wyjątkiem...
Karolina
Wreszcie czuję się jak ryba w wodzie. Wreszcie całkowicie odnajduję się w tym, co robię. Wreszcie mogę o sobie powiedzieć, że jestem prawdziwą dziennikarką. Nie siedzą już w biurowcu, nie piszę dennych artykulików, tylko pracuję z ludźmi w terenie, pracuję z siatkarzami.
Od zawsze marzyłam, by móc przyjechać właśnie do Spały, jak do pracy, a nie jak to czasami bywało, żeby odpocząć. Czuję, że od środka rozpiera mnie energia, że mogłabym nawet z Igły zrobić środkowego. Normalnie chyba mogę Alpy przenieść do Polski.
Za chwilę na konferencji będę miała zaszczyt poznać wszystkich zawodników osobiście, jak i cały sztab trenerski. Niby Mariusza już znam, ale zapewne on o mnie już nawet nie pamięta. Nie ma co się łudzić, żeby było inaczej. Machała za to zna Weronika, która od kilku już dni nie daje znaku życia. Po prostu zapadła się pod ziemię. Tomek też nic nie chce mówić, czy coś się stało. "Pokłócili się" tyle można się od niego dowiedzieć. Weronika nie odbiera, a ja dalej nic nie wiem.
Zakładam cienką kurtkę i wychodzę z pokoju. Czekają już na mnie wszyscy z ekipy. Śmiejąc się, ruszamy na salę konferencyjną. Okazało się, że jeszcze nikogo nie ma, więc mogliśmy zająć najlepsze miejsca. Ja jak zwykle musiałam czegoś zapomnieć, a konkretnie to wcześniej przygotowanych pytań. Wróciłam do pokoju, zabrałam je i wyszłam na korytarz, wpadając przez przypadek na kogoś.
- Nic pani nie jest? - od razu poznaję czyj to głoś. Jego ręce oplatają mnie w talii, podtrzymując przed upadkiem.
- Mariusz, nic mi nie jest.
- Karolina? Co ty tu robisz? - zabrał swoje dłonie, które mi nie przeszkadzały przecież. To było nawet przyjemne.
- Ja jestem dziennikarką, pamiętasz? - kiwnął głową - Zostałam wybrana jako korespondent, więc będę Wam towarzyszyć od teraz do, mam nadzieję, finału.
- To ty nią jesteś? Miło wiedzieć, że zna się osobiście dziennikarza jako człowieka. Mam nadzieje, że będzie nam się dobrze razem pracowało i, że będziesz robiła dużo ze mną wywiadów - uśmiechnął si słodko, puszczają mi oko - Zapewne idziesz teraz na konferencję, tak jak ja?
- No na to wygląda.
- To służę ramieniem.
- No to chdźmy.
Droga od pokoju do sali upłynęła zdecydowanie za krótko. Będąc już prawie w środku, usłyszeliśmy odgłosy dochodzące z środka. Nie zastanawiając się weszliśmy razem pod rękę. Wzbudziło to niemałą sensację wśród tłumu. Mariusz odprowadził mnie pod same moje krzesełko i dał buziaka w policzek na pożegnanie. Czułam, że cała sala patrzy właśnie na nas, ale ani mi, ani Mariuszowi to nie przeszkadzało. Siatkarz odszedł, żeby zająć swoje miejsce, a ja została zasypana pytaniami.
- Karolina, kto to dla ciebie był? Coś was łączy? W ogóle to skąd się znacie?
- Znajomy. Koleżeństwo. Moja siostra kręciła coś z jego przyjacielem - Grzesiek, czyli operator popatrzył się na mnie pytającym wzrokiem - To są moje odpowiedzi na Twoje pytania... Dobra koniec tematu, zajmijmy się pracą.
Konferencja minęła dość spokojnie. Wszyscy pytali o nastroje, motywację i cele na tą imprezę. PO wszystkim miałam już całe popołudnie dla siebie.
Agnieszka
Ubrana w kremową sukienkę, wysokie szpilki i płaszcz zmierzam z tatą pod rękę i mamą z drugiej strony do domu Wojciechowskich. Po chwili już wszyscy się witamy i zasiadamy do pięknie nakrytego stołu. Pani Ania jak zwykle przygotowała takie pyszności, że aż się d stołu nie chciało odchodzić. Po obiedzie usiedliśmy wszyscy na kanapie i oglądaliśmy rodzinne zdjęcia. Wiele z nich kompromitowało albo mnie i Pawła, albo Marcina i dziewczyny.
Nasi rodzice zajęli się już sobą, więc my mieliśmy czas dla siebie. Marcin zaproponował spacer do parku, a ja przystałam na jego propozycję. Szybko się ubraliśmy i wyszliśmy z domu. Całą drogą żartowaliśmy, było naprawdę cudownie. Na dworze powoli zaczynało się ściemniać, alejki parkowe na szczęście są oświetlone, więc nie przeszkadzało nam to. Ja narzekałam tylko troszeczkę na pogodę, bo zrobiło się strasznie zimno, na dodatek zamiast ciepłych i wygodnych kozaków miałam szpilki.
- Aga, proszę, zamknij oczy.
- Po co? Marcin, jest mi zimno, wracajmy już.
- Proszę, jeszcze chwila. Zamknij - zamknęłam je więc i czekałam, na to co się wydarzy.
O nic już więcej nie pytając, podporządkowałam się mu. Trzymając mnie za ręce, prowadził gdzieś. Po chwili stajemy w miejscu, więc otwieram oczy. Po jednej stronie widać oświetlony staw, a po drugiej alejke, którą przed momentesz szliśmy.
- Marcin, jak znalazłeś to miejsce? - spoglądam w jego stronę i zaniemawiam. Klęczy przede mną z jakimś małym pudełeczkiem w ręku - Marcin, co... co ty?
- Wyjdź za mnie... Ja wiem, że może nie jestem idealny, że kiedyś tak bardzo przeze mnie cierpiałaś, ale... Aga, ja kocham Cię najmocniej na świecie... Wiem, że być może to za wcześnie, ale... Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na świecie, zostając moją żoną?... Aga, wyjdziesz za mnie?
Patrzę w te jego zielone oczy, które wyrażają wielką niepewność, ale i wielkie uczucie. Czeka na moją odpowiedz. A ja stoję i nie mogę nic z siebie wydusić. na przemian patrzę na pierścionek, na Marcina. Ukucnęłam przy nim, chwytając jego twarz. Delikatnie kiwam głową na znak, że się zgadzam, że zostanę jego żoną. Całuje mnie gwałtownie, na palec wkładając pierścionek. Podnosimy się, a on lapie mnie na ręce i zaczyna kręcić się w kółko. Strasznie głośno krzyczy, że jest najszczęśliwszym facetem na Ziemi.
- Marcin, uspokój się - zaczynam się już z niego śmiać.
- Nigdy! Kocham Cię! - wreszcie czuję już grunt pod stopami.
- Marcin, zobacz, śnieg - mówię, rozglądając się.
- To najszczęśliwsze chwile w moim życiu. Wreszcie wszystko się układa. Wiesz czego mi jeszcze brakuje?
- No czego?
- Dzisiejszej nocy spędzonej tylko z Tobą. Teraz możemy już iść. Mamy mało czesu, a muszę się Tobą nacieszyć.
Paweł
Wreszcie weekend, co oznacza, że jestem w drodze do Łodzi, że za parę godzin spotkam się z Lenką. Ostatni raz widzieliśmy się w sierpniu. Zdziwiłem się bardzo, jak zadzwoniła i zaproponowała spotkanie, ale byłem również szczęśliwy, że nie zapomniała o mnie. Myślałem, że byłem jej tylko potrzebny, wtedy, gdy sama potrzebowała pomocy.
Jeszcze nie dawno chodziłem podłamany, a od tego telefonu, czuję, że mogę góry przenosić. Wjeżdżam do garażu i powoli wchodzę do domu. Nikogo nie ma. Aga pewnie u siebie, a rodzice jeszcze w pracy. Robię szybko jakieś kanapki, jem je, biorę szyki prysznic i już jestem gotowy, ale do spotkania mam jeszcze sporo czasu.
Postanawiam pojechać jeszcze po jakieś wino i coś do jedzenia. Podjeżdżam pod wskazany adres, biorę to co potrzebne, wchodzę na odpowiednie piętro, pukam, a już po chwili, otwiera mi Lena.
- Hej, wchodź - przywitała mnie buziakiem w policzek.
- N o cześć. Kupiłem wino i pieczonego kurczaka, ale się właśnie wystudził. Podgrzejesz?
- No jasne. Wchodź do salonu.
Po chwili jemy już wszystko popijając wino. Kurczak był nawet dobry. Pozmywaliśmy, a potem zaczęliśmy oglądać telewizję. Siedzieliśmy na dwóch końcach kanapy w ciszy. Ukradkiem spoglądałem na nią. Jest taka piękna, naturalna. Może gdybym się odezwał wcześniej, to może byli byśmy teraz razem, a nie osobno.
- Paweł...
- Co tam?
- Przepraszam, że wtedy z rana uciekłam, ale ja potrzebowałam zostać sama. Musiałam to sobie wszystko ułożyć w głowie.Przepraszam, że nie odbierałam od ciebie telefonów...
- Przestań, rozumiem Cię - przysunąłem się do niej i przytuliłem ją - Ważne, że taraz zadzwoniłaś.
- Paweł, dziękuję.
Film do końca obejrzeliśmy przytuleni. Potem wzięliśmy prysznic i położyliśmy się spać, ja na kanapie, a ona w sypialni.
"Wielki huk, krzyk ludzi, szczekanie psa... Widzisz roztrzaskany na drzewie samochód. Podbiegasz. Próbujesz jakoś otworzyć drzwi, ale nie możesz, bo najprawdopodobniej zacięły się. Spoglądasz przez szybę. Widzisz kobietę. Wiesz, że skądś ją znasz, ale nie możesz przypomnieć sobie skąd. Jest cała we krwi i najprawdopodobniej straciła przytomność. Wołasz o pomoc, ale jakby nikt Cię nie słyszy. Ludzie sami boją się podejść. Być może boją się wybuchu paliwa z samochodu. Zauważasz mężczyznę, który biegnie w Twoją stronę. Próbujesz złapać go za ramię, ale nie potrafisz. Chłopak zamiast Cię ominąć idzie prosto na Ciebie. Twoje ciało nie stawia mu żadnego oporu. Tak, jesteś duchem. Widzisz tylko jak udaje mu się wyciągnąć dziewczyną i odciągnąć ją od samochodu. Zaczyna ją reanimować. Słyszysz dźwięk karetki. Znowu rozlega się huk. To wybuch paliwa. Gdyby nie On, dziewczyna nie miała by żadnych szans. Podchodzisz do niego. Przyglądasz się. Płacze. Najdziwniejsze jest to, że wygląda zupełnie tak jak ty... Jest Tobą..."
Michał
Początek listopada, a na dworze już śnieg można miejscami zobaczyć. Prawie wszyscy zapowiadali w prognozach, że jeszcze miesiąc się słońcem będziemy mogli cieszyć, a tu nici z tego. Ale no cóż, może nie pogoda będzie nam jeszcze w tym roku sprzyjać. Przynajmniej jest duże prawdopodobieństwo, że święta będą białe.
Weronice taka aura za to się bardzo podoba, ale nie chciała zdradzić mi dlaczego. Może kiedyś mi powie. Kiedy ja musiałem siedzieć na tej konferencji, miała się rozpakować, ale pewnie się nawet za to nie wzięła. Wspominała, że marzy się jej długa kąpiel. Umówiliśmy się, że jak już będę wolny, to przyjdę i spędzimy trochę czasu razem.
Dlatego idę teraz do niej. Pukam do drzwi przez dłuższą chwilę, ale nikt nie odpowiada. Chwytam za klamkę. Zostawiła otwarte drzwi. Wchodzę do środka, rozglądam się, ale nigdzie jej nie ma. Dopiero po chwili dociera do mnie odgłos wody z łazienki. Tak jak myślałem, nie rozpakowała się, tylko pluska się w wodzie.
Pewnie trochę jej jeszcze z tym wszystkim zejdzie, dlatego kładę się na łóżku i rozpoczynam czekanie na nią. Po chwili dźwięki ucichły, czyli zaraz wyjdzie. Tak również się dzieje. Wychodzi owinięta tylko w biały ręcznik, nawet nie zdając sobie sprawy, że tu jestem. Nie ujawnię się jeszcze. Wyciąga z walizki krem i bez żadnej krępacji zaczyna wcierać go w nogi. Nie krępuje się, bo nie wie, że w tej chwili obserwuję każdy jej ruch.
Jest taka pewna siebie, a zarazem taka niewinna. Te długie nogi prawie, że sięgające do nieba; zgrabna sylwetka, której nie jedna kobieta może jej zazdrościć; zaokrąglone biodra, które zapewne działają na każdego faceta; pełne piersi, które nie mają w sobie ani grama sztuczności;lśniące włosy, najczęściej widywane tylko na zdjęciach z dużą ilością pracy grafika; oraz ta nieskazitelna uroda, która dodaje jej blasku... To prawdziwy ideał... To mój ideał kobiety...
- Dlaczego jesteś taka idealna w każdym calu?
- Boże, Michał, jak ty tu wszedłeś? Wystraszyłeś mnie...
- Przepraszam... Pukałem, ale nie otwierałaś, a że drzwi były otwarte, to wszedłem...
- Przepraszam, brałam kąpiel...
- Wiem... Jak ty to robisz, że nie mogę przestać o tobie myśleć? Dlaczego, jak tylko zamknę oczy, to widzę ciebie...? Zwariowałem na Twoim punkcie...
- Kiedyś ktoś powiedział, że jestem wyjątkowa...
- Bo jesteś wyjątkowa... Jesteś moim wyjątkiem - podszedłem do niej - wyjątkiem, który sprawia, że wszystko inne się nie liczy - chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i pocałowałem delikatnie - Weronika, ja nie daj sobie już z tym rady... Gdy tylko przypomni mi się, że ten gnojek mógłby Ci coś zrobić, to mnie krew zalewa... Mam ochotę, żeby Cię nieustannie już całować, żeby się z tobą kochać... Słyszysz, chcę się z tobą kochać, a nie pieprzyć... Ja... ja chyba się po raz pierwszy tak na prawdę zakochałem.... Zakochałem się w tobie...
- Michał, ale jak? Ile razu my się widzieliśmy, żebyś mógł się we mnie zakochać... To jest niemożliwe... Słyszysz, nie możesz mnie kochać - rozpłakała się, rękoma uderzając w mój tors - Michał... ty... nie możesz...
- Mogę i właśnie to robię... Weronika, ja Cię kocham...
Zacząłem ją całować, ale ona nadal płakała. Nie stawiała za to oporu, abym pociągnął za skrawek ręcznika, który już po chwili leżał na ziemi. Swobodnie wziąłem ją na ręce i przeniosłem na łóżko, by po chwili leżeć z nią na nim. Wiem, że zachowywałem się, jakby była z porcelany, ale dla mnie właśnie taka była. Taka idealna i tylko moja...
Wszystko, co wydarzyło się później, nie było takie jak te wcześniejsze wspólne chwile. Wiedziałem, że należy tylko do mnie, tak jak ja do niej. My się pierwszy raz kochaliśmy, a nie pieprzyliśmy. Nic co się między nami działo, nie było udawane, było takie szczere, płynące prosto z serca...
Po wszystkim długo leżeliśmy w ciszy. Obojgu nam uśmiech nie schodził z ust. Ja bawiłem się jej długimi włosami, a ona kreśliła niezidentyfikowane wzory na mojej klatce piersiowej.
- Michał...
- Hmmm...
- Jak ty mogłeś się we mnie zakochać? - podniosła się na łokciach i patrzyła głęboko w moje oczy.
- Sam tego nie wiem... Po prostu czuję, że to właśnie ty jesteś tą jedyną, wyjątkową... Czuję, że to właśnie z tobą chce spędzić resztę życia. To chyba więc oznacza, że Cię kocham - musnąłem jej wargi.
- Teraz już to wiem, ale proszę cię, nie na naciskaj na mnie z niczym... Po prostu bodź obok....
- Będę, już na zawsze będziesz się musiała ze mną męczyć...
*************************
No i chyba już jestem na pewno :)
Przepraszam za tą moją nieobecność na waszych blogach, ale od razu mówię, że wszystko czytam, tylko nie mam czasu, żeby komentować. Postaram się to do końca tygodnia wszystko nadrobić. Dziękuje, że nadal tu zaglądacie i interesuję Was ta historia :D
Co do rozdziału, to tak sobie myślę, że właśnie na końcu tego rozdziału, historia Weroniki i Michała mogłaby się zakończyć. Napisałabym tylko epilog i miałabym to z głowy, ale nie, mam jeszcze na nich pomysły :D
Będzie mi miło, jeśli pojawią się tu jakieś komentarze :))
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 20 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 10 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywny rozdział ;)
UsuńMichał powiedział Weronice, że ją kocha, a ona no cóż jeszcze nie jednak mam nadzieje, że to długo trwać nie będzie ;) Karolina też trafiła do Spały spełnia się jako dziennikarka, a w dodatku na samym początku spotkała Mariusza ;) No i jeszcze Marcin oświadczył się Agnieszce :)
No gdzie już kończyć. Ja chcieć więcej:D ach świetnie, Michał wyznał miłość Weronice, teraz tylko czekać aż ona zrobi to samo. Marcin&Aga. Awwwwwww....jak słodko, fajnie, że się zgodziła wyjść za niego. A Mario i Karolina-hm mam nadzieję, że coś się wydarzy tu w Spale :D
OdpowiedzUsuńWerka i Misiek-awwww!
OdpowiedzUsuńw końcu udało mi się nadrobić wszystkie zaległości:)
OdpowiedzUsuńMichał zrozumiał, że na prawdę kocha Weronikę:) teraz czas na Nią;p
Marcin i Aga to już w ogóle wszystko pięknie i ładnie:)
to teraz czekamy na rozwój znajomości Maria i Karoliny oraz oczywiście Leny i Pawła:) bo czuję, że z tego coś będzie;)
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Pojawił się nowy rozdział na http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńZaległości nadrobię jak najszybciej :)
Jak ja bym chciała aby mnie spotkała taka miłość jak Weronikę i Michała ;)
OdpowiedzUsuńOgółem bardzo mi się podoba blog, czekam na ciąg dalszy.
Weny ! ;3
+ Chciałabym Cię też bardzo serdecznie zaprosić na mojego bloga który przedstawia historię dziewczyny,która trafia na bezlitosne Igrzyska. Czy przetrwa ? Jak sobie da radę z trudnymi przeciwnikami ? Umiejętności to nie wszystko...
Pozdrawiam
Julites
http://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com/