Karolina
Przez
całą drogę do domu płakałam. Weronika chciała się dowiedzieć
co mi jest, ale nie powiedziałam jej. Siedząc w samochodzie
myślałam nad swoim życiem. Co ja takiego zrobiłam, że teraz tak
dostaje po tyłku?! No do cholery jasnej dlaczego?! Krzyczałam w
myślach, a na zewnątrz byłam potulna jak myszka. Zawsze tak było.
Nigdy nie potrafiłam się komuś sprzeciwić tak jak moje
rodzeństwo. Zawsze obrywałam: jako dziecko bawiąc się z innymi
dziećmi, potem w szkole, a teraz w dorosłym życiu. Wszyscy
wykorzystywali to, że nie umiałam się odezwać. W żadnej
sprawie...
Całą
dalszą drogę do mieszkania Klaudii spędziłyśmy w ciszy. Na
miejscu okazało się, że Marcin już jest. Cała trójka próbuje
mnie rozweselić, ale nie idzie im to za dobrze. Lada moment dotrzeć
do nas Paweł. We czwórkę siedzimy w salonie rozwaleni na kanapie i
popijamy pyszne czerwone wino. Dobrze że Klaudia przewidziała , że
może mieć tak dużą liczbę gości i ją kupiła. Marcin śmieje
się z nas wszystkich, że mi dobrego wyglądu, fajnego charakteru,
kupy forsy i rozbrajającego poczucia humoru szczęścia w miłości
to mamy tyle ile kot napłacze.
- Ej
no wypraszam sobie. Ja jestem szczęśliwa z Tomkiem. Kochamy się.
- Chyba
raczej pieprzymy, co?
- Osz
ty – Weronika mówiąc to rzuciła w niego poduszką – A może
ty się pochwalisz ile panienek przeleciałeś za kasę, co?
- Dobra,
dobra. Skończcie już te kłótnie co??? Marcin rzeczywiście ma
racje. Przecież większość z nas nie jest z kimś na poważnie.
Może ty Weronika masz tylko kogoś ale ja, Karolina, Marcin i
Paweł takiego szczęścia nie mamy.
- Dobrze
gadasz. Ja w tej Anglii już siedzę dwa lata i nikogo godnego
jeszcze nie poznałem. Albo nadmuchane, zadufane w sobie lale, albo
całkowite popaprańce.
- Może
za daleko szukasz braciszku – odpowiedziałam mu podchodząc do
okna – Wiecie co ja to mam całkowicie popaprane życie
uczuciowe. Dziś na przykład... Filip mnie rzucił... A wiecie
dlaczego...? Dlatego, że jestem tu z wami... a nie z nim w
pieprzonej Warszawie...
I
z tej swojej bezsilności rozpłakałam się. Czułam się strasznie
pusta i słaba w środku. Może nie było to jakieś wielkie uczuci
ez mojej strony, ale na swój sposób przywiązałam się do niego. W
końcu byliśmy ze sobą cztery lata. Filip był moim pierwszym
chłopakiem, pierwszym z którym się kochałam. Nigdy nie
przeszkadzało mi to, że był starszy o te cztery lata. Co innego
sądzili moi rodzice i rodzeństwo. Ale co mnie to obchodziło. Ja
miałam osiemnaście lat i buntowałam się przeciwko wszystkim.
Przekonał mnie nawet do ucieczki z domu. Od tak wyprowadziłam się
z domu i zamieszkałam z nim. Na miesiąc zawaliłam szkołe, a byłam
w klasie maturalnej. Przez niego prawie całkowicie zerwałam
kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Liczył się tylko on i jego
znajomi. Ale do czasu.
Pokłóciliśmy
się i cała nasza miłość prysła jak bańka mydlana. Wszystko się
dla mnie skończyło. Niby wszystko w szkole nadrobiłam, ale moje
życie poza szkołą nie istniało. Całe dnie spędzałam przed
komputerem, oglądając mecze siatkarski, czytając ciekawostki...
Całe moje życie zaczęło kręcić się wokół siatkówki.
Wiedziałam, że siatkarką raczej już nie zostanę, ale zaczęłam
się zastanawiać co mogę robić aby być blisko tego sportu...
Postanowiłam zostać dziennikarką sportową... Powiedziałam o tym
rodzicom. Ku mojemu zdziwieniu nie mieli nic przeciwko... Maturę
zdałam na czwórkę. Wszyscy byli ze mnie dumni, bo widzieli co się
ze mną działo. Ale ja nie poddałam się... Podniosłam wysoko
głowę i realizowałam swoje, niedawno nabyte, nowe marzenia...
Pogodziłam
się również z Filipem. Moje życie znowu było idealne.
Wprowadziłam się do niego do mieszkanie do Warszawy, gdzie zaczęłam
studia. Mimo, że oboje studiowaliśmy nie mieliśmy kłopotów z
pieniędzmi. Ja miałam bogatych rodziców, a Filip... On miał kasę
z nieznanych mi źródeł. Było to dziwne, ale co mnie to miało
obchodzić.
Marcin
No
to moja siostrzyczka dowaliła, że niby szukam dziewczyny za daleko.
To pytam się gdzie mam jej szukać? Szukam tam gdzie mieszkam. Czy
to mija wina, że w Londynie nie ma dziewczyn godnych uwagi, fajnych
, sympatycznych... No może trochę przesadziłem. Są fajne,
zgrabne, miłe, ale w głowie to nie mają zupełnie nic.
- A
wiecie co Wam powiem? A powiem Wam, że w tej Anglii to same
tapeciary, albo potwory, albo się na polkę trafi...
- Ej
Marcin! Co ty masz do polek, co? Przecież wszyscy tu jesteśmy
polakami i nie wiem jak wy ale ja jestem z tego dumna.
- Aguś,
kochanie ty moje. Ja też jak najbardziej jestem z tego dymny.
Powiem więcej, mi to się najbardziej tylko polki podobają, a
najbardziej to pewne trzy dziewczyny, które są tu ze mną –
powiedziałem przytulając Age.
- Uuu...
Marcinku, braciszku ty nasz kochany, czy ty czasem nie chciałbyś
pozbyć się nas, swoich sióstr, żeby zostać sam na sam z naszą
kochaną Agusią?
- O
nie Weronika. Teraz to żeś dowaliła. Przecież obie dobrze
wiecie, że jesteśmy z Marcinem tylko przyjaciółmi. Jak w ogóle
mogłaś to sobie wyobrazić, że ja z nim? TY chyba gorączkę
masz? Daj sprawdzę od razu.
- Oj
nie gorączkuj się tak – powiedziała milcząca do tej pory
Karolina, która dochodziła do siebie po tym co nam wyznała –
Wy naprawdę do siebie pasujecie.
- Przestań.
- Oj
dzieci, dzieci... Karolina chodź zejdziemy po Pawła bo widzę
właśnie, że już podjeżdża – obie wyszły do przedpokoju i
zaczęły się ubierać – A ty braciszku kochany nie próżnuj,
tylko żeby z tego dzieci nie było.
Gdy
Weronika wypowiedziała te słowa, Aga od razu zerwała się z kanapy
z małym jaśkiem i rzuciła w jej kierunku, wyzywając ją
delikatnie. Niestety dziewczyny bardzo szybko się zmyły i żadna z
nich nie oberwała. Potem poszła do łazienki, a ja włączyłem tv.
Pstrykałem po kanałach w poszukiwaniu czegoś godnego uwagi.
Dopiero teraz zrozumiałem jak w Anglii brakowało mi polskiej
telewizji. Niestety nic ciekawego nie leciało, więc wyłączyłem
odbiornik.
W
tym czasie Aga wyszła z łazienki i poszła do kuchni po kieliszki
do wina. Poczłapałem za nią. Stała naprzeciwko odwrócona tyłem
do mnie. Z górnej szafki usiłowała wyjąc potrzebne nam lampki,
ale nie szlo jej to za dobrze. Mimo że była wysoka jak na
przeciętna kobietę bo miała 175 cm, to nie mogła dosięgnąć
ostatniej półki. Cicho podszedłem do niej od tylu i sięgnąłem
po lampki i podałem je jej nie odsuwając się od niej nawet o krok
do tyłu.
Po
chwili odwróciła się przodem do mnie, w rękach nadal trzymała
lampki. Na jaj policzkach zobaczyłem pojawiające się wypieki.
Nasze twarze dzieliło może 10 cm. Wyjąłem je jej z rąk i
odstawiłem na blat. Równocześnie zaczęliśmy zbliżać do siebie
nasze twarze. Zanim zamknęła oczy,dostrzegłem w nich drobne ogniki
i strach. Moje powieki także opadły. Dłońmi zacząłem gładzić
przez ubranie jej plecy i idealną talie. Ona cała jest idealna. Od
zawsze mi się podobała, ale teraz wygląda jak milion dolarów.
Poczułem jej oddech na swoich ustach. Do moich nozdrzy uderzył
zapach jej perfum. Były takie delikatne, a zarazem takie kobiece.
Wreszcie
poczułem ciepło jej ust. Smakowały jak takie bardzo soczyste i
dojrzałe maliny. Ta chwila. To było magiczne. Chyba oboje równie
mocno pragnęliśmy tego pocałunku. Tej chwili zapomnienia.
Oderwania od rzeczywistości. Nasz pocałunek przerodził się w
szaleńczą wojnę naszych języków. Na torsie poczułem ciepło jej
drobnych dłoni, które zaczęły zjeżdżać niżej i wkradać się
pod moją koszulkę. Po tym geście z jej strony ja też nie
pozostałem jej dłużny. Moje ręce również zaczęły wkradać się
pod jej sweter i pieściły jej gorącą, gładką skórę.
Nie
zaprzestając pocałunków i nie otwierając oczu podeszliśmy do
małego stołu w jej równie małej kuchni. Ręką zgarnąłem leżące
tam rzeczy na podłogę. Usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego talerza.
Nie przeszkadzało to nam. Łapiąc Agę za pośladki podniosłem ją
do góry i posadziłem na drewnianym stole. Stanąłem między jej
nogami, kładąc na nich swoje dłonie. Nasz pocałunek stawał się
coraz bardziej gwałtowny. Nasze ręce coraz śmielej błądziły po
naszych rozpalonych ciałach. Gdy podnosiłem jej sweter do góry
usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.
- Jesteśmy
– krzyknęła Weronika wchodząc do przedpokoju. Natychmiast
odskoczyliśmy od siebie z Agą. Nie patrząc na siebie, zaczęliśmy
poprawiać ubrania.
Weronika
- Jesteśmy
– krzyknęłam.
Gdy
tylko weszliśmy we trojkę do mieszkania, wyczulam, że coś się
stało. Panowała tam strasznie gęsta atmosfera. Nie było słychać
telewizora, muzyki i co wydawało się najbardziej dziwne, Marcina i
Agi. Znalazłam ich w kuchni. Stali zdyszani w dwóch krańcach
pomieszczenia, a na podłodze leżał roztrzaskany na drobne kawałki
talerz. Oboje dziwnie się na siebie patrzyli. Pa chwili Aga uciekła
do swojej sypialni, w drzwiach potrącając Karolinę i Pawła. Obie
z siostrą postanowiłyśmy zająć się tym i dowiedzieć co się tu
wydarzyło.
- A
jej co jest? - spytał Paweł, dziwnie patrząc się na Marcina
- A
skąd niby mam wiedzieć, - odpowiedział naburmuszony i poszedł do
przydzielonego mu pokoju, który miał dzielić z Pawłem.
- Powie
mi wreszcie ktoś co się stało?
- Paweł my same nie wiemy, ale dowiemy się, tylko musisz nam pomóc.
Razem
z Karoliną przedstawiłyśmy mu masz plan. Poprosiłyśmy go żeby
pogadał po męsku z Marcinem i wypytał go o to co się stało. Nie
było łatwo, ale zgodził się pod warunkiem, że będziemy mu robić
śniadanka do łóżka przez tydzień. Trochę przesadził, ale co
miałyśmy zrobić. Musiałyśmy się zgodzić. My natomiast
przekonujemy właśnie Agę do wyjścia do klubu.
- Aguś,
skarbie. No ile mam jeszcze cię prosić. Może mamy obie z Karoliną
na kolana paść? Proszę bardzo – i obie padłyśmy na kolana.
- Dobra,
już pójdę z wami.
A
więc siedzimy we trzy w jej sypialni i szykujemy się do wyjścia.
Zrobiłyśmy sobie już makijaż. Wszystkie zdecydowałyśmy, że
założymy kiecki. Karolina miała na sobie bardzo krótka niebieską sukienkę z rękawami ¾, świetne buty, torebkę, Aga lekko falbaniastą, kwiecistą , w
kolorze pomarańczowo-żółtym, szpilki, torebkę. Ja natomiast postawiłam na klasykę
czyli małą czarną z koronkowymi rękawami ¾, dekoltem i
zakończeniem u dołu również z koronki, buty , torebkę. Wszystkie miałyśmy na
nogach niebotycznie wysokie szpilki, w których inni nie umieli by
się poruszać, a my miałyśmy zamiar w nich tańczyć.
- Dobra
dziewczyny, koniec szopki. Powiecie mi w końcu po co chcecie mnie
wyciągnąć do tego klubu?
- Aga
przecież Ci mówiłyśmy – zaczęłam – My tylko chcemy z tobą
spędzić trocha czasu same, bez chłopaków. Taki babski wieczór.
Sama wiesz jak ciężko jest nam spotkać się w takim babskim
gronie.
- I
jest jeszcze jedna sprawa. Musimy pogadać o...
- Karolina!
Miałyśmy tą rozmowę zacząć w klubie.
- Przepraszam.
- Możecie
mi powiedzieć o co Wam chodzi?
- Dowiesz
się w swoim czasie. No a teraz ruszać swe zgrabne tyłki w
kierunku wyjścia.
Oczywiście
wychodząc z sypialni Agi, musiałyśmy narobić hałasu naszymi
szpilkami, a konkretnie obcasami, co nie obeszło uwadze chłopakom,
którzy oglądali jakiś mecz. Marcin na widok Agi zrobił maślane
oczy, a Paweł powiedział, że chętnie może iść z nami i chwalić
się przed znajomymi. Niestety dla niego, odmówiłyśmy mu. Mój
braciszek w tym czasie pomógł Adze założyć skórzaną czarne
kurtkę. Obie z Karoliną podeszłyśmy do Pawła, żeby się
pożegnać. Zaczęłam głośno:
- No
to Pawełku nie upijcie się za bardzo, oglądając te mecze.
- To
wy się pilnujcie tam, żeby Was potem piękne główki nie bolały
– przytulił mnie na pożegnanie, a ja powiedziałem mu na ucho.
- Paweł
proszę pogadaj z nim.
- Dobra
– odpowiedział mi już głośno - No dziewczynki chodźcie tu
jeszcze wszystkie do mnie, niech Was uściskam – i kolejno
ściskał nas w swoich ramionach – Chciałem powiedzieć, że
wyglądacie jak trzy miliony dolarów.
Paweł
pomógł mi i Karolinie założyć nasze kurtki i wreszcie wyszłyśmy
z mieszkania. Mimo że mamy już początek kwietnia to wieczory i
noce są jeszcze bardzo zimne. Wszystkie zadrżałyśmy wychodząc z
klatki i ruszyłyśmy na parking, gdzie czekała na nas zamówiona
przez Marcina taksówka.
- No
to ruszmy dziewczynki – powiedziałam, wsiadając do pojazdu jako
ostatnia.
Koniec
**************************
Powoli wszystko się rozkręca. Jak wynika z treści, Marcin i Aga byli juz kiedys razem. Kiedy to było? W jakich okolicznościach się rozstali? Co teraz jest między nimi? Dowiecie się tego w następnym rozdziałe. Dzisiejszy jest taki trochę smutny, ale tylko na początku. Co skrywa Aga? Co wydarzy sie w klubie? To już w następnym rozdziale. Jakieś pytania? Moje gg 15696793. To do następnego.
Pozdrawiam,
Dzuzeppe
Ps. Dziękuje za wspierające na duchu komentarze i grzecznie proszę o więcej.
Ja stawiam, że w klubie poznają siatkarzy.
OdpowiedzUsuńPoznają, ale nie każda będzie wiedzieć, ze poznany chłopak to siatkarz. wyjaśni się również sytuacja Agi i Marcina.
OdpowiedzUsuńPordrawiam,
Dzuzeppe
Też mam takie przeczucie...
OdpowiedzUsuńUkazało się pragnienie piąte, zapraszam: http://seksualne-pragnienie.blogspot.com/
Zapraszam na pragnienie szóste: http://seksualne-pragnienie.blogspot.com/ Pozdrawiam, Kajdi :*
UsuńTrochę minęło za nim dotarłam do Ciebie, ale nie mam za bardzo czasu na czytanie blogów w tygodniu więc w weekendy staram się nadrobić.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie i możesz spodziewać się mojego komentarza pod każdym rozdziałem no chyba, że nie dam rady przeczytać to się nie pojawi ;)
W przypadku Agi i Marcina chyba sprawdzi się powiedzenie, że pierwsza miłość nie rdzewiej. O ile to była pierwsza ;) Czekam na 3 ;)
A i jakbyś mogła to informuj mnie na gg o rozdziałach 1368561 albo na moim blogu w zakładce SPAM :)
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 9 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)