sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 2


Karolina

      Przez całą drogę do domu płakałam. Weronika chciała się dowiedzieć co mi jest, ale nie powiedziałam jej. Siedząc w samochodzie myślałam nad swoim życiem. Co ja takiego zrobiłam, że teraz tak dostaje po tyłku?! No do cholery jasnej dlaczego?! Krzyczałam w myślach, a na zewnątrz byłam potulna jak myszka. Zawsze tak było. Nigdy nie potrafiłam się komuś sprzeciwić tak jak moje rodzeństwo. Zawsze obrywałam: jako dziecko bawiąc się z innymi dziećmi, potem w szkole, a teraz w dorosłym życiu. Wszyscy wykorzystywali to, że nie umiałam się odezwać. W żadnej sprawie...

      Całą dalszą drogę do mieszkania Klaudii spędziłyśmy w ciszy. Na miejscu okazało się, że Marcin już jest. Cała trójka próbuje mnie rozweselić, ale nie idzie im to za dobrze. Lada moment dotrzeć do nas Paweł. We czwórkę siedzimy w salonie rozwaleni na kanapie i popijamy pyszne czerwone wino. Dobrze że Klaudia przewidziała , że może mieć tak dużą liczbę gości i ją kupiła. Marcin śmieje się z nas wszystkich, że mi dobrego wyglądu, fajnego charakteru, kupy forsy i rozbrajającego poczucia humoru szczęścia w miłości to mamy tyle ile kot napłacze.

- Ej no wypraszam sobie. Ja jestem szczęśliwa z Tomkiem. Kochamy się.
- Chyba raczej pieprzymy, co?
- Osz ty – Weronika mówiąc to rzuciła w niego poduszką – A może ty się pochwalisz ile                         panienek przeleciałeś za kasę, co?
- Dobra, dobra. Skończcie już te kłótnie co??? Marcin rzeczywiście ma racje. Przecież    większość z nas nie jest z kimś na poważnie. Może ty Weronika masz tylko kogoś ale ja, Karolina, Marcin i Paweł takiego szczęścia nie mamy.
- Dobrze gadasz. Ja w tej Anglii już siedzę dwa lata i nikogo godnego jeszcze nie poznałem. Albo nadmuchane, zadufane w sobie lale, albo całkowite popaprańce.
- Może za daleko szukasz braciszku – odpowiedziałam mu podchodząc do okna – Wiecie co ja to mam całkowicie popaprane życie uczuciowe. Dziś na przykład... Filip mnie rzucił... A   wiecie dlaczego...? Dlatego, że jestem tu z wami... a nie z nim w pieprzonej Warszawie...

      I z tej swojej bezsilności rozpłakałam się. Czułam się strasznie pusta i słaba w środku. Może nie było to jakieś wielkie uczuci ez mojej strony, ale na swój sposób przywiązałam się do niego. W końcu byliśmy ze sobą cztery lata. Filip był moim pierwszym chłopakiem, pierwszym z którym się kochałam. Nigdy nie przeszkadzało mi to, że był starszy o te cztery lata. Co innego sądzili moi rodzice i rodzeństwo. Ale co mnie to obchodziło. Ja miałam osiemnaście lat i buntowałam się przeciwko wszystkim. Przekonał mnie nawet do ucieczki z domu. Od tak wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam z nim. Na miesiąc zawaliłam szkołe, a byłam w klasie maturalnej. Przez niego prawie całkowicie zerwałam kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Liczył się tylko on i jego znajomi. Ale do czasu.

      Pokłóciliśmy się i cała nasza miłość prysła jak bańka mydlana. Wszystko się dla mnie skończyło. Niby wszystko w szkole nadrobiłam, ale moje życie poza szkołą nie istniało. Całe dnie spędzałam przed komputerem, oglądając mecze siatkarski, czytając ciekawostki... Całe moje życie zaczęło kręcić się wokół siatkówki. Wiedziałam, że siatkarką raczej już nie zostanę, ale zaczęłam się zastanawiać co mogę robić aby być blisko tego sportu... Postanowiłam zostać dziennikarką sportową... Powiedziałam o tym rodzicom. Ku mojemu zdziwieniu nie mieli nic przeciwko... Maturę zdałam na czwórkę. Wszyscy byli ze mnie dumni, bo widzieli co się ze mną działo. Ale ja nie poddałam się... Podniosłam wysoko głowę i realizowałam swoje, niedawno nabyte, nowe marzenia...

      Pogodziłam się również z Filipem. Moje życie znowu było idealne. Wprowadziłam się do niego do mieszkanie do Warszawy, gdzie zaczęłam studia. Mimo, że oboje studiowaliśmy nie mieliśmy kłopotów z pieniędzmi. Ja miałam bogatych rodziców, a Filip... On miał kasę z nieznanych mi źródeł. Było to dziwne, ale co mnie to miało obchodzić.


Marcin

      No to moja siostrzyczka dowaliła, że niby szukam dziewczyny za daleko. To pytam się gdzie mam jej szukać? Szukam tam gdzie mieszkam. Czy to mija wina, że w Londynie nie ma dziewczyn godnych uwagi, fajnych , sympatycznych... No może trochę przesadziłem. Są fajne, zgrabne, miłe, ale w głowie to nie mają zupełnie nic.

- A wiecie co Wam powiem? A powiem Wam, że w tej Anglii to same tapeciary, albo potwory, albo się na polkę trafi...
- Ej Marcin! Co ty masz do polek, co? Przecież wszyscy tu jesteśmy polakami i nie wiem jak wy ale ja jestem z tego dumna.
- Aguś, kochanie ty moje. Ja też jak najbardziej jestem z tego dymny. Powiem więcej, mi to się najbardziej tylko polki podobają, a najbardziej to pewne trzy dziewczyny, które są tu ze mną – powiedziałem przytulając Age.
- Uuu... Marcinku, braciszku ty nasz kochany, czy ty czasem nie chciałbyś pozbyć się nas, swoich sióstr, żeby zostać sam na sam z naszą kochaną Agusią?
- O nie Weronika. Teraz to żeś dowaliła. Przecież obie dobrze wiecie, że jesteśmy z Marcinem tylko przyjaciółmi. Jak w ogóle mogłaś to sobie wyobrazić, że ja z nim? TY chyba gorączkę masz? Daj sprawdzę od razu.
- Oj nie gorączkuj się tak – powiedziała milcząca do tej pory Karolina, która dochodziła do siebie po tym co nam wyznała – Wy naprawdę do siebie pasujecie.
- Przestań.
- Oj dzieci, dzieci... Karolina chodź zejdziemy po Pawła bo widzę właśnie, że już podjeżdża – obie wyszły do przedpokoju i zaczęły się ubierać – A ty braciszku kochany nie próżnuj, tylko żeby z tego dzieci nie było.

      Gdy Weronika wypowiedziała te słowa, Aga od razu zerwała się z kanapy z małym jaśkiem i rzuciła w jej kierunku, wyzywając ją delikatnie. Niestety dziewczyny bardzo szybko się zmyły i żadna z nich nie oberwała. Potem poszła do łazienki, a ja włączyłem tv. Pstrykałem po kanałach w poszukiwaniu czegoś godnego uwagi. Dopiero teraz zrozumiałem jak w Anglii brakowało mi polskiej telewizji. Niestety nic ciekawego nie leciało, więc wyłączyłem odbiornik.

      W tym czasie Aga wyszła z łazienki i poszła do kuchni po kieliszki do wina. Poczłapałem za nią. Stała naprzeciwko odwrócona tyłem do mnie. Z górnej szafki usiłowała wyjąc potrzebne nam lampki, ale nie szlo jej to za dobrze. Mimo że była wysoka jak na przeciętna kobietę bo miała 175 cm, to nie mogła dosięgnąć ostatniej półki. Cicho podszedłem do niej od tylu i sięgnąłem po lampki i podałem je jej nie odsuwając się od niej nawet o krok do tyłu.

      Po chwili odwróciła się przodem do mnie, w rękach nadal trzymała lampki. Na jaj policzkach zobaczyłem pojawiające się wypieki. Nasze twarze dzieliło może 10 cm. Wyjąłem je jej z rąk i odstawiłem na blat. Równocześnie zaczęliśmy zbliżać do siebie nasze twarze. Zanim zamknęła oczy,dostrzegłem w nich drobne ogniki i strach. Moje powieki także opadły. Dłońmi zacząłem gładzić przez ubranie jej plecy i idealną talie. Ona cała jest idealna. Od zawsze mi się podobała, ale teraz wygląda jak milion dolarów. Poczułem jej oddech na swoich ustach. Do moich nozdrzy uderzył zapach jej perfum. Były takie delikatne, a zarazem takie kobiece.

      Wreszcie poczułem ciepło jej ust. Smakowały jak takie bardzo soczyste i dojrzałe maliny. Ta chwila. To było magiczne. Chyba oboje równie mocno pragnęliśmy tego pocałunku. Tej chwili zapomnienia. Oderwania od rzeczywistości. Nasz pocałunek przerodził się w szaleńczą wojnę naszych języków. Na torsie poczułem ciepło jej drobnych dłoni, które zaczęły zjeżdżać niżej i wkradać się pod moją koszulkę. Po tym geście z jej strony ja też nie pozostałem jej dłużny. Moje ręce również zaczęły wkradać się pod jej sweter i pieściły jej gorącą, gładką skórę.

      Nie zaprzestając pocałunków i nie otwierając oczu podeszliśmy do małego stołu w jej równie małej kuchni. Ręką zgarnąłem leżące tam rzeczy na podłogę. Usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego talerza. Nie przeszkadzało to nam. Łapiąc Agę za pośladki podniosłem ją do góry i posadziłem na drewnianym stole. Stanąłem między jej nogami, kładąc na nich swoje dłonie. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej gwałtowny. Nasze ręce coraz śmielej błądziły po naszych rozpalonych ciałach. Gdy podnosiłem jej sweter do góry usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.

- Jesteśmy – krzyknęła Weronika wchodząc do przedpokoju. Natychmiast odskoczyliśmy od siebie z Agą. Nie patrząc na siebie, zaczęliśmy poprawiać ubrania.


Weronika

Jesteśmy – krzyknęłam.

      Gdy tylko weszliśmy we trojkę do mieszkania, wyczulam, że coś się stało. Panowała tam strasznie gęsta atmosfera. Nie było słychać telewizora, muzyki i co wydawało się najbardziej dziwne, Marcina i Agi. Znalazłam ich w kuchni. Stali zdyszani w dwóch krańcach pomieszczenia, a na podłodze leżał roztrzaskany na drobne kawałki talerz. Oboje dziwnie się na siebie patrzyli. Pa chwili Aga uciekła do swojej sypialni, w drzwiach potrącając Karolinę i Pawła. Obie z siostrą postanowiłyśmy zająć się tym i dowiedzieć co się tu wydarzyło.

- A jej co jest? - spytał Paweł, dziwnie patrząc się na Marcina
- A skąd niby mam wiedzieć, - odpowiedział naburmuszony i poszedł do przydzielonego mu pokoju, który miał dzielić z Pawłem.
- Powie mi wreszcie ktoś co się stało?
- Paweł my same nie wiemy, ale dowiemy się, tylko musisz nam pomóc.

       Razem z Karoliną przedstawiłyśmy mu masz plan. Poprosiłyśmy go żeby pogadał po męsku z Marcinem i wypytał go o to co się stało. Nie było łatwo, ale zgodził się pod warunkiem, że będziemy mu robić śniadanka do łóżka przez tydzień. Trochę przesadził, ale co miałyśmy zrobić. Musiałyśmy się zgodzić. My natomiast przekonujemy właśnie Agę do wyjścia do klubu.

- Aguś, skarbie. No ile mam jeszcze cię prosić. Może mamy obie z Karoliną na kolana paść? Proszę bardzo – i obie padłyśmy na kolana.
- Dobra, już pójdę z wami.

      A więc siedzimy we trzy w jej sypialni i szykujemy się do wyjścia. Zrobiłyśmy sobie już makijaż. Wszystkie zdecydowałyśmy, że założymy kiecki. Karolina miała na sobie bardzo krótka niebieską sukienkę z rękawami ¾, świetne butytorebkę Aga lekko falbaniastą, kwiecistą , w kolorze pomarańczowo-żółtym, szpilki, torebkę. Ja natomiast postawiłam na klasykę czyli małą czarną z koronkowymi rękawami ¾, dekoltem i zakończeniem u dołu również z koronki, buty , torebkę. Wszystkie miałyśmy na nogach niebotycznie wysokie szpilki, w których inni nie umieli by się poruszać, a my miałyśmy zamiar w nich tańczyć.

- Dobra dziewczyny, koniec szopki. Powiecie mi w końcu po co chcecie mnie wyciągnąć do tego klubu?
- Aga przecież Ci mówiłyśmy – zaczęłam – My tylko chcemy z tobą spędzić trocha czasu same, bez chłopaków. Taki babski wieczór. Sama wiesz jak ciężko jest nam spotkać się w takim babskim gronie.
- I jest jeszcze jedna sprawa. Musimy pogadać o...
- Karolina! Miałyśmy tą rozmowę zacząć w klubie.
- Przepraszam.
- Możecie mi powiedzieć o co Wam chodzi?
- Dowiesz się w swoim czasie. No a teraz ruszać swe zgrabne tyłki w kierunku wyjścia.

      Oczywiście wychodząc z sypialni Agi, musiałyśmy narobić hałasu naszymi szpilkami, a konkretnie obcasami, co nie obeszło uwadze chłopakom, którzy oglądali jakiś mecz. Marcin na widok Agi zrobił maślane oczy, a Paweł powiedział, że chętnie może iść z nami i chwalić się przed znajomymi. Niestety dla niego, odmówiłyśmy mu. Mój braciszek w tym czasie pomógł Adze założyć skórzaną czarne kurtkę. Obie z Karoliną podeszłyśmy do Pawła, żeby się pożegnać. Zaczęłam głośno:

- No to Pawełku nie upijcie się za bardzo, oglądając te mecze.
- To wy się pilnujcie tam, żeby Was potem piękne główki nie bolały – przytulił mnie na pożegnanie, a ja powiedziałem mu na ucho.
- Paweł proszę pogadaj z nim.
- Dobra – odpowiedział mi już głośno - No dziewczynki chodźcie tu jeszcze wszystkie do mnie, niech Was uściskam – i kolejno ściskał nas w swoich ramionach – Chciałem powiedzieć, że wyglądacie jak trzy miliony dolarów.

      Paweł pomógł mi i Karolinie założyć nasze kurtki i wreszcie wyszłyśmy z mieszkania. Mimo że mamy już początek kwietnia to wieczory i noce są jeszcze bardzo zimne. Wszystkie zadrżałyśmy wychodząc z klatki i ruszyłyśmy na parking, gdzie czekała na nas zamówiona przez Marcina taksówka.

- No to ruszmy dziewczynki – powiedziałam, wsiadając do pojazdu jako ostatnia.

Koniec  

**************************
Powoli wszystko się rozkręca. Jak wynika z treści, Marcin i Aga byli juz kiedys razem. Kiedy to było? W jakich okolicznościach się rozstali? Co teraz jest między nimi? Dowiecie się tego w następnym rozdziałe. Dzisiejszy jest taki trochę smutny, ale tylko na początku. Co skrywa Aga? Co wydarzy sie w klubie? To już w następnym rozdziale. Jakieś pytania? Moje gg 15696793. To do następnego.
Pozdrawiam,
Dzuzeppe

Ps. Dziękuje za wspierające na duchu komentarze i grzecznie proszę o więcej.

5 komentarzy:

  1. Ja stawiam, że w klubie poznają siatkarzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poznają, ale nie każda będzie wiedzieć, ze poznany chłopak to siatkarz. wyjaśni się również sytuacja Agi i Marcina.
    Pordrawiam,
    Dzuzeppe

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam takie przeczucie...
    Ukazało się pragnienie piąte, zapraszam: http://seksualne-pragnienie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na pragnienie szóste: http://seksualne-pragnienie.blogspot.com/ Pozdrawiam, Kajdi :*

      Usuń
  4. Trochę minęło za nim dotarłam do Ciebie, ale nie mam za bardzo czasu na czytanie blogów w tygodniu więc w weekendy staram się nadrobić.
    Podoba mi się to opowiadanie i możesz spodziewać się mojego komentarza pod każdym rozdziałem no chyba, że nie dam rady przeczytać to się nie pojawi ;)
    W przypadku Agi i Marcina chyba sprawdzi się powiedzenie, że pierwsza miłość nie rdzewiej. O ile to była pierwsza ;) Czekam na 3 ;)
    A i jakbyś mogła to informuj mnie na gg o rozdziałach 1368561 albo na moim blogu w zakładce SPAM :)

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 9 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń