wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 23 - Chcę zacząć nowe życie... z Tobą...


Karolina

Dlaczego przywiązujemy się do tego, do czego nie powinniśmy? Dlaczego każdy z nas ma jakieś swoje słabości? Dlaczego te słabości to często ludzie, którzy powinni być tylko znajomymi? Dlaczego są zawsze w trudnych dla nas chwilach? Przecież tak nie powinno być... Przecież każdy człowiek powinien być silny, niezależny, nieustępliwy, a jednak coś sprawia, że tracimy pewność siebie. Tracimy ją przeważnie przy jednej osobie... tracimy ją przy kimś, kto nie jest nam obojętny.

Powoli otwieram oczy... Jesteś obok. Śpisz tuż za mną, a twoja ręka spoczywa na mojej talii. Jesteś tak przyjemnie ciepły... Tak przyjemnie ogrzewasz moje plecy leżąc bardzo blisko mnie... Czy jest to krępujące? Chyba dla mnie już nie. Przyzwyczaiłam się do tego ciepła, dotyku, głosu, zapachu... Przyzwyczaiłam się do ciebie, a wiem, że nie powinnam. Nie powinna pragnąć twojego dotyku, tych czułych pocałunków na powitanie, twojego zapachu, gdy obejmujesz mnie, jak leżymy na kanapie i oglądamy film, tak jak było to w Spale... 

- Hej... Długo nie śpisz? - obudziłeś się. Nie zabierasz jednak swojej reki, lecz nachylasz się nade mną i sięgasz zegarek, a przy okazji muskasz mój policzek pocałunkiem. - Dziesiąta piętnaście... Nieźle sobie pospaliśmy - śmiejesz się. Zamykasz oczy i kładziesz się z powrotem, tyle że na plecach. Twoje usta są lekko rozchylone, uśmiechasz się. 
- Mariusz, gdzie ty byłeś kilka lat temu, co?
- Daleko od ciebie... niestety... Jesteś pierwszą dziewczyną, z którą mogę od tak spać w jednym łóżku, rozmawiać, śmiać się... - siadasz obok mnie - A dodatkowo jesteś taka piękna... - gładzisz mój policzek kciukiem. - Karolina, podobasz mi się... - wypowiadasz te słowa i przybliżasz się do mnie. Przymykam oczy i już po chwili czuję Twoje wargi na swoich. Delikatnie muskasz moje usta. - Podobasz mi się od tego momentu, kiedy razem szukaliśmy Michała i Weroniki... 
- Ale...
- Nie przepraszam, przesadziłem - oddalasz się i wstajesz z łóżka. - Zapomniałem ci powiedzieć o tym, że na dole czeka na ciebie kosmetyczka, więc jeśli masz ochotę, to leć się robić na bóstwo - uśmiechasz się delikatnie, chcąc chyba delikatnie ocieplić atmosferę i muszę przyznać, że ci się to udało.
- No to lecę - wyskakuję z łóżka i pędzę do łazienki.
- Ale ja byłem pierwszy - słyszę Twoje lamenty, ale niestety będziesz musiał czekać.

Następne trzy godziny spędzam na dole ze wszystkimi kobietami u kosmetyczek, fryzjerów i wszystkich innych specjalistów od urody. Efekt zadziwił nawet mnie samą. Chyba pierwszy raz czuję się jak prawdziwa kobieta, mimo że mam na sobie dresy i adidasy. gdy wchodzę do pokoju, słyszę tylko dźwięki spadających kropli wody z łazienki. Uśmiecham się sama do siebie, przypominając sobie dzisiejszy poranek. Zamykam się w sypialni, delikatnie poprawiam makijaż, ubieram się i jestem gotowa. Kiedy otwieram drzwi siedzisz już gotowy na małej sofie i wlepiasz swój wzrok we mnie.

- Jesteś piękna - podchodzisz i lekko muskasz moje usta. - Możemy już iść?

Kiwam głową. Ubieramy się ciepło, wychodzimy z budynku i ruszamy do Kościoła. Znajdujemy miejsce dla siebie gdzieś z tyłu i obserwujemy ceremonię. Gdy Państwo Młodzi wypowiadają słowa przysięgi małżeńskiej, widzę, że stajesz się smutniejszy, ale jednocześnie Twoje oczy wyrażają radość, że Ewa jest szczęśliwa. Po ceremonii wszyscy zgodnie z tradycją składają życzenia, by następnie udać się do hotelu na przyjęcie.

- Tu się schowałaś - mówisz, podchodząc do mnie, kiedy stoję przy barierce na pietrze sali, skąd jest najlepszy widok na wszystko.
- Chciałam troszeczkę odpocząć, bo strasznie mnie już wymęczyłeś - uśmiecham się delikatnie.
- Jestem aż tak złym tancerzem - smutniejesz.
- Nie wręcz przeciwnie. Jesteś wyśmienity... Jestem po prostu zmęczona... - opieram głowę o Twój tors. - Po co mi szpilki, skoro i tak jestem sporo niższa od ciebie - śmieję się.
- Wracamy?

Tańczymy, śpiewamy razem z zespołem, wygłupiamy się z innymi gośćmi, jemy, pijemy... Tak po prostu jesteśmy razem. Tu i teraz, ale czy za chwilę również tak będzie?




Weronika 

- Ej a może by 6 wrzesień 2008? Po Igrzyskach akurat - proponujesz, gdy leżymy razem w łóżku w Twoim mieszkaniu w Bełchatowie. - Co ty na to?
- Michał, ty na prawdę chcesz się ze mną ożenić? 
- Kocham Cię, szaleję za Tobą, pragnę Cię i chcę się z Tobą zestarzeć... Czy jeśli czuję to wszystko, to mógłbym nie chcieć zostać Twoim mężem? - wpatrujesz się we mnie tymi niebieskimi tęczówkami, siedząc naprzeciwko mnie. - Weronika, zrozum, że ja tego chcę. Chcę żyć już tylko z Tobą... - delikatnie mnie całujesz, przyciągając do siebie. - Chcę dzielić wszystko z Tobą na pół. Chcę, żebyś była, gdy będę na szczycie, jak i wtedy, gdy nic mi nie będzie szło... Chcę mieć z Tobą dzieci, wychować je, patrzeć jak dorastają, jak zakładają własne rodziny, jak mają własne dzieci... Chcę przeżyć całe swoje życie właśnie z Tobą.
- Michał...
- Hmm?
- Kocham Cię jak wariatka - rzucam się na ciebie, ale już po chwili to ty jesteś na górze.
- Ej, tylko mi w psychiatryku nie wyląduj, bo nie dałbym sobie tu rady.
- Poszedłbyś ze mną. 


Paweł

Wieczór. Kolacja. Wino. Kobieta. Ja. Ty. My. Dziś. Czy można chcieć jeszcze czegoś więcej? Oczywiście że tak. Ja chcę dobrego kucharza, który by ugotował tą kolację barmana, który serwowałby drinki, więcej czasu na prysznic i zdecydowanie więcej pewności siebie, która pewnie za chwilę pójdzie sobie na spacer, jak zwykle zresztą, gdy mamy się spotkać.

- Witaj - mówisz, gdy otwieram drzwi przepasany jedynie ręcznikiem. - Dobrze trafiłam? Paweł? - śmiejesz się.
- Cześć, wchodź - całuję cię na powitanie. - Rozgość się w salonie, a ja się tylko ogarnę...
- nie musisz się ogarniać... - podchodzisz do mnie. - Tak też mi się podobasz, a nawet bardziej - uśmiechasz się figlarnie, a Twoje dłonie zjeżdżają do supełka ręcznika. - Chyba to nie będzie nam potrzebne, prawda Kotku? - zatrzaskujesz drzwi, ściągasz kurtkę, i ciągnąc mnie za ręce idziesz w tak dobrze znanym ci kierunku.
- Znowu w sypialni - zatrzymuję cię i przypieram do ściany. - To staje się powoli monotonne, Skarbie.
- Więc wykaż się Kotku - uśmiechasz się zalotnie i zachłannie mnie całujesz.

Rozsuwam zamek Twojej sukienki, a gdy opada już swobodnie w dół, biorę Cię na ręce i niosę do salonu...


Agnieszka

Do końca życia zapamiętam te święta. Nie dość, że pierwszy raz od dawna spędziłam je w dużym gronie, a nie tak jak wcześnie, sama w mieszkaniu przy telewizorze. Te święta zostaną mi w pamięci również z tego powodu, że pogodziłam się z Marcinem. Pogodziłam się z osobą, którą kocham nad życie. W zasadzie to chyba już nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie wyobrażam już sobie ani sekundy bez niego. Nie myślę teraz o jego wyjazdach podróżach  o tych godzinach, które, czy chce czy nie, będę musiała spędzić sama. 

- Marcin, jeszcze ci mało? - pytam, gdy twoje ręce i usta znowu zaczynają dziką wędrówkę po moim ciele. - Nie jesteś zmęczony?
- Zmęczenie przy Tobie się nie liczy - śmiejesz się prosto w moje piersi. - Wystarczy mi to, że jesteś obok - przybliżasz swoją twarz do mojej i delikatnie całujesz moje wargi.
- A głodny nie jesteś, bo ja bardzo? Wiesz nie jadłam nic od wczoraj, bo mnie z łóżka nie wypuszczasz.
- Owszem jestem głodny, ale Ciebie.

Nie pozwalasz mi już wydobyć z siebie ani jednego słowa, oprócz jęków zadowolenia,bo Twoje wargi napierają na moje. Co z tego, że kochamy się już któryś raz z kolei bez przerwy, jak mi i tak nadal brakuje Twojego dotyku, pocałunków, głosu, ciepła... 




Mariusz

Czy są na świecie osoby, które mają wszystko, czego zapragną? Czy są ludzie, którzy zawsze wiedzą, co zrobić, żeby dostać to, co chcą? Czy są ludzie bez uczuć, a jedynie kierujący się w życiu żądzą władzy i przyjemnościami? Czy kiedy sobie coś postanowią, to tak musi się stać? Jeszcze niedawno sam taki byłem. Nie liczyli się kibice, fani, zwykli ludzie. Od zawsze liczyła się tylko gra, przyjemności, przyjaciele i rodzina. Nic innego nie miało dla mnie sensu.

Teraz jej inaczej. Zmieniło się od tego momentu, gdy pierwszy raz zobaczyłem Ciebie, mimo że miałem dziewczynę, ty byłaś w mojej głowie. Każdy dzień spędzony z Tobą w Spale jest głęboko zakuty w mojej pamięci. Każdy Twój uśmiech, spojrzenie, rozmowa. Nasza pierwsza wspólna noc, gdy usnęliśmy razem na moim małym łóżku. Ja pamiętam to wszystko bardzo dobrze, a Ty?

- Dziękujemy bardzo za zaproszenie - żegnamy się z Parą Młodą, która chce już też zostać wreszcie sama, jako jedni z ostatnich, bo dosłownie straciliśmy poczucie czasu.
- To nam jest ogromnie miło, że przyjechaliście, no i że ja osobiście mogłam poznać Twoją dziewczynę - Ewa uśmiechnęła się przyjaźnie, pożegnaliśmy się i wyszliśmy z sami.

Sam nie wiem dlaczego, ale chwyciłem Cię za rękę, ,jakbyśmy byli parą i nie puściłem do samego pokoju. Po przekroczeniu progu od razu zrzucasz szpilki i siadasz na kanapie pod oknem. Zamykasz oczy, rękoma wyciągasz z włosów wsuwki i kładziesz się na boku, podkurczając nogi. Wyglądasz jak anioł, tylko że z ciemnymi włosami. Podchodzę do ciebie, siadam obok i delikatnie gładzę Twoje nogi. Biorę je na kolana i delikatnie masuję stopy. Kładziesz się na plecach i cicho pomrukujesz. Teraz, gdy masz rozpuszczone włosy, wyglądasz jeszcze piękniej niż wcześniej. Jesteś taka delikatna, zmysłowa, kobieca. Czuję, że teraz właśnie jesteś sobą... 

Przekładam Twoje nogi i kładę się obok Ciebie. Delikatnie odgarniam włosy z Twojej szyi, wdycham zapach Twoich perfum, opuszkami palców muskam Twoją aksamitną skórę. Nieruchomiejesz. Otwierasz oczy i wpatrujesz się głęboko w moje oczy, tak jakbyś się czegoś bała. Delikatnie przesuwam dłoń od końca Twojej sukienki na udzie do ramion. Docierając do ust, zerkam w Twoje oczy. Nadal jesteś wystraszona. zbliżam się i powoli łączę nasze usta w czułym pocałunku. Nie reagujesz. pozwalasz mi na więcej przekręcając się w moją stronę i chwytając moją twarz w swoje drobne dłonie..

- Powiedz tylko słowo  a przestanę, ale proszę zrób to teraz, bo później nie dam już rady - szepczę w Twoje włosy, gdy niosę Cię do sypialni.
- Mariusz, chcę tego... Chcę zaryzykować i  zaufać Ci... Chcę zacząć nowe życie... z Tobą...

Już kilka minut późnej leżymy nadzy na łóżku, a wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Nie liczy się wschodzące słońce, budzący się inni goście hotelu, granie zespołu... Liczysz się tylko Ty i nasza wspólna przyjemność. Jednocześnie wpijam się w Twoje usta, jak i łączę nasz ciała, a ty cicho pomrukujesz przy każdym moim ruchu. ruszam biodrami w przód i tył, wdychając zapach Twojego jaśminowego szamponu do włosów, a ty zaciskasz paznokcie na moich plecach.

Jesteśmy My. Tak blisko siebie. Zrozumiałem, że wreszcie nie czuję się sam na tym świecie. Zrozumiałem, że warto zaryzykować wszystko, by być z Tobą szczęśliwy. Zrozumiałem, ,że od tej chwili już nie będę potrafił istnieć bez ciebie, bo po co mi życie, bez ciebie obok. Wierzę w to, że może być dobrze, że wszystko może się ułożyć po naszej myśli. Wierz w to, że dzięki Tobie stanę się innym człowiekiem. Innym człowiekiem...

- Karolina...
- Cii... Po prostu bądź... proszę...


~*~*~
Przepraszam, że tak długo nic nie było oraz za to, co powstało na górze. 
Postanowiłam, że ten blog będę traktować jako taką wizję dla was, jak się zmieniam jako "pisarka", jeśli można mnie tak nazwać.
Nie wiem kiedy pojawi się coś nowego, ale mam nadzieję, że za tydzień :)
Pozdrawiam, całuję, ściskam,
Dzuzeppe :*

4 komentarze:

  1. Karolina i Mariusz wreszcie razem!Dobrze, że ona się zdecydowała się mu zaufać. Wlazły jej nie skerzywdzi! Przynajmniej tak mi się wydaje, bo jest opiekuńczy i ewidentnie zakochany!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolina i Mariusz w końcu razem i mam nadzieje, że teraz już odnaleźli swoje drugie połówki i będą razem szczęśliwi :) Cała reszta też sielankowo więc nie ma się jak na razie czym martwić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, jak ty chcesz przepraszać za to, co powstało na górze to ja powinnam płacić podatek od beznadziejnego pisania :D Zrujnowaliby mnie :) A rozdział świetny. Sielanka jest wszędzie, a Karolina i Mariusz razem. Można życzyć sobie czegoś więcej? Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No, w końcu wszyściuteńko nadrobiłam i nie muszę zarywać wieczorów na czytanie. Wciągnęłam gładziutko i niezwykle przyjemnie, bardzo lekka i zarazem naszpikowana rozmaitymi emocjami historia, a ja takie lubię najbardziej :)
    Ja tam od początku kibicowałam Karolinie i Mariuszowi, i wiedziałam, po prostu wiedziałam, że po tym ślubie może być tylko jeszcze lepiej. Pasują do siebie idealnie, świetnie się rozumieją, oboje są po ciężkich przejściach w związku. Niech się cieszą sobą i tym, że mają siebie nawzajem, bo bankowo warto. :)
    Szczęśliwi Weronika z Michałem, szczęśliwa ja. Chociaż nie wiem, czemu na okrągło mam wrażenie, że w ich wypadku jeszcze się coś spierniczy. Oby nie, oby nie, oby nie. :)
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń